Rozdział 2

2.7K 130 12
                                    

Ten odgłos zdawał się dobiegać z okolic jednego ze stolików stojących w głębi lokalu. Właściciele, czyli Lucy i Jimm, ruszyli w tamtą stronę, by sprawdzić, co się dzieje. Alexa i Will koniec końców poszli za nimi. Przy stoliku rozgorzała dość duża awantura. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna wymachiwał rękami, mówiąc coś do swojego rozmówcy, którym okazał się młody chłopak w bluzie z kapturem założonym na głowę.

— Co ty sobie wyobrażasz? Chcesz, żeby cię odkryli? Już dość mamy problemów — warknął mężczyzna.

— W tym momencie to ty robisz z siebie przedstawienie — odparł spokojnie chłopak. — Komediowe, śmiem sądzić.

Z sąsiedniego stolika dobiegł cichy chichot. Alexa zaczęła się zastanawiać, o co w tym wszystkim chodziło. Przecież klubokawiarnia to niezbyt odpowiednie miejsce dla, jak podejrzewała, rodzinnych kłótni. 

— Gówniarzu, posłuchaj mnie uważnie. Pójdziesz tam z własnej woli, inaczej cię tam zaciągnę. A mam takie prawo, bo jestem twoim ojcem.

Zakapturzony osobnik zaśmiał się chłodno. 

— Nie jesteś moim ojcem od... W sumie to od zawsze. Nigdy jakoś nie interesowałeś się moim losem, więc i teraz masz gówno do gadania. Zejdź mi z oczu, ojcze. — Ostatnie słowo prawie wysyczał. Dobrze wiedział, że ten facet nie jest jego rodzicem. Mężczyzna poczerwieniał ze złości, zamachnął się i uderzył w twarz swojego domniemanego syna. Obserwatorzy wydali z siebie okrzyk zaskoczenia, oburzenia i innych emocji. Jimm podszedł do faceta. 

— Proszę stąd wyjść, bo inaczej wezwę policję — powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Awanturnik zlustrował go wzrokiem i parsknął śmiechem. 

— A co mugolska policja mi może zrobić? — prychnął. — Ale jak prosisz... Lucas, wychodzimy.

— Nie. Chłopak może zostać, ale ty wychodzisz. W naszym lokalu nie tolerujemy takich sytuacji — wtrąciła Lucy. 

— Jak sobie życzysz, ślicznotko — puścił do niej oczko i wyszedł. Uwaga wszystkich skupiła się na chłopaku, który ocierał krew z twarzy.

— Wszystko w porządku? Może potrzebujesz pomocy medycznej? — zapytał Jimm. 

—  Nie trzeba, dziękuję. Za chwilę wychodzę, proszę się nie przejmować. A wy, możecie wrócić do swoich spraw? Koniec przedstawienia — zwrócił się chłopak do gapiów.    

Wszyscy odwrócili głowy, ale widać było, że dalej są zainteresowani tą sytuacją. Chłopak ze spokojem wrócił do picia herbaty, ignorując wszystko dookoła. Alexa wiedziała, że powinna odejść, ale nie mogła ruszyć się z miejsca. Czuła jakieś dziwne przyciąganie do tego osobnika. Miała wrażenie, że skądś go znała. Tylko skąd?

Nagle chłopak podniósł głowę, jakby wyczuł na sobie wzrok dziewczyny i spojrzał na nią. Jego oczy miały kolor czekolady. Chwilę wpatrywał się w Alexę w milczeniu, ona zaś nie wiedziała, co zrobić. Odejść, odezwać się? Po jakimś czasie, jakby wyrwany z rozmyślań, chłopak potrząsnął lekko głową i wrócił do swojego napoju. Alexa poczuła dotyk na ramieniu i odwróciła się.

— Alex, tutaj jesteś! Wszędzie cię szukamy! — odezwał się Will, a w jego głosie można było usłyszeć ulgę. Dziewczyna zmarszczyła brwi.

— Przecież cały czas tutaj stałam. 

Chłopak popatrzył na nią ze zdziwieniem i wytrzeszczył oczy.

— Nie... Nigdzie nie było cię widać. A zresztą, nieważne! Chodź, wracajmy, bo pewnie twoja mama coś szykuje dla ciebie.

Pociągnął Alexę w stronę wyjścia. Dziewczyna pożegnała się szybko z kuzynką i jej mężem, a potem wyszła za przyjacielem. 

— Will, czekaj! — zawołała, usiłując go dogonić. Brunet westchnął i zwolnił kroku.

— Co się stało? I co sądzisz o tej całej sytuacji w barze? — zapytała. 

—  Nic się nie stało. A co mam sądzić? To nie pierwsze takie zdarzenie, które widziałem — odparł spokojnie. — Chodź już. 

Alexa westchnęła zawiedziona, gdy zorientowała się, że nie dowie się, co go trapi. Ruszyła w drogę powrotną do domu. Zatrzymali się przy wejściu do mieszkania dziewczyny.

— Wejdziesz na chwilę? — zapytała niepewnie. Nie wiedziała, w jakim jest humorze i czy nie rozzłości go przez przypadek. On jednak uśmiechnął się szeroko.

— Oczywiście, że tak. Ale panie przodem. — Otworzył drzwi, by wpuścić ją pierwszą. Alexa weszła do środka.

— Mamo, jesteśmy! — zawołała, zaglądając do kuchni. Tam jednak kobiety nie było.

— Alex, z salonu dobiegają odgłosy rozmowy — poinformował ją Will, wchodząc do kuchni. Zdziwiła się. Czyżby jej mama miała gościa? Dziewczyna podeszła do drzwi prowadzących do salonu i przyłożyła ucho do drewna. Faktycznie, to brzmiało tak, jakby ktoś rozmawiał. Policzyła w myślach do trzech i nacisnęła klamkę. 

— Cześć, mamo. Co... — urwała, widząc czarnowłosego mężczyznę siedzącego na kanapie naprzeciwko mamy. Kobieta spojrzała na córkę, ale po chwili odwróciła wzrok, jakby ta przyłapała ją na gorącym uczynku.

— Alexandro, usiądź. Musimy poważnie porozmawiać. Mam dość tych wszystkich tajemnic.

Przyszłość do naprawy (Fanfiction HP)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz