Rozległ się głośny jęk Harry'ego, który uderzył głową o szafkę na buty. Po drugiej stronie pomieszczenia stała Ginny, a z jej włosów sypały się iskry. Jej postawa ciała wskazywała na zdenerwowanie. W dłoni ściskała różdżkę, która była wycelowana w miejsce, gdzie leżał Gryfon. Hermiona stała po jej prawej stronie i usiłowała delikatnie odebrać jej różdżkę.
— Ginny, spokojnie — próbowała ją uspokoić. — Opuść różdżkę.
Młodsza z dziewczyn potrząsnęła energicznie głową, dalej wpatrując się w leżącego okularnika. Tymczasem Alexa wodziła wzrokiem między chłopakiem a dziewczynami, próbując cokolwiek zrozumieć. Ginny rzuciła się z różdżką na Harry'ego? Co takiego musiało się stać?
— Ehm...Harry, żyjesz? — spytała brata, który macał podłogę wokół siebie, by znaleźć okulary.
— Można tak powiedzieć — mruknął.
— Och, jaka szkoda — prychnął Snape stojący za dziewczyną. Tymczasem na miejsce zleciała się reszta obecnych w domu. Pani Weasley przybiegła z patelnią, która chwilę później wylądowała na podłodze z głośnym brzdękiem.
— Harry, co się stało?! — Natychmiastowo znalazła się przy chłopaku, który zdążył włożyć okulary na nos, z którego leciała krew. — Coś ty narobił?
— Dobrze mu tak — odezwała się Ginny, a następnie wyszła z pomieszczenia.
— Ginewro Weasley, proszę natychmiast tutaj wrócić! — zagrzmiała jej matka. Dziewczyna jednak nie posłuchała.
Harry dźwignął się na nogi, a pani Weasley zajęła się jego nosem, cały czas go przepraszając za córkę. On tylko machnął ręką i powiedział, żeby się nie przejmowała, bo to nie jej wina.
— Czy ktoś może wyjaśnić, co się stało? — spytała zdezorientowana Alexa. Ciekawiło ją, co takiego zrobił jej brat, że różdżka Ginny poszła w ruch. Okularnik rozmasował ręką tył głowy i zaczął tłumaczyć. Okazało się, że głównym powodem sprzeczki była Cho Chang. Wprawdzie nie bezpośrednio, ale jednak. Ginny odkryła, że Harry kilka razy w ciągu ostatniego miesiąca spotkał się z dziewczyną i stała się zazdrosna. Wypytywała go o tę sprawę, ale on wyjaśnił jej zgodnie z prawdą, przynajmniej jego prawdą, że to były tylko koleżeńskie spotkania. Ona jednak w to nie uwierzyła i zaczęła sobie wmawiać, że Harry zdradza ją z Krukonką. Finalnie miotnęła w niego jakimś zaklęciem.
Po usłyszeniu tej historii Ślizgonka nie do końca wiedziała, jak powinna zareagować. Z jednej strony miała ochotę się roześmiać. Ginny czasem za bardzo przejmowała się pewnymi sprawami i zawsze szukała drugiego dna. Ale z drugiej strony to równie dobrze mogła być prawda.
— To w końcu zdradziłeś Ginny z Cho czy nie? — chciała się upewnić.
— Oczywiście, że nie! — żachnął się, patrząc na siostrę z oburzeniem. — O co ty mnie posądzasz?
Alexa wzruszyła ramionami i ruszyła w głąb domu. Po drodze do kuchni zauważyła w salonie stojącą w salonie choinkę przystrojoną świecidełkami i siedzących obok niej kilka osób. Zmieniła więc kurs i weszła do pomieszczenia. Na jednej z kanap leżała rozłożona Charlie, a przy niej siedział jej ojciec. Dziewczyna podeszła bliżej i uśmiechnęła się lekko.
— Hej, Charlie. Dzień dobry, profesorze.
Blondynka uchyliła powieki i zerknęła przyjaciółkę.
— Cześć, Alex. Wybacz, że nie przywitam cię porządnie, ale nie chce mi się podnosić tyłka — wyznała szczerze.
— A młoda Prince jak zwykle nie robi nic produktywnego — usłyszały za sobą głos Snape'a. Alexa postanowiła zapytać go kiedyś, jak udaje mu się tak bezszelestnie chodzić. Też chciałaby zdobyć tę umiejętność.
— Wujku, są święta — westchnęła Charlie. — Nie psuj tego nastroju. Jak było u mugoli?
— Właśnie, Sev — dołączył się profesor Prince. — Bardzo ucierpiałeś? Czy jednak nie było tak źle?
— Było znośnie — mruknął mistrz eliksirów. — Potter, odsuń się trochę. Zasłaniasz mi słońce. A poza tym mam dość twojego widoku na dłuższy czas.
— A wczoraj w nocy mówił pan coś innego — przypomniała cicho Ślizgonka.
Charlie otworzyła szeroko usta ze zdziwienia, a jej ojciec walczył ze sobą, by nie parsknąć śmiechem. W tej chwili Alexa zrozumiała, jak zabrzmiały jej słowa i poczuła, jak jej twarz robi się czerwona.
— To znaczy... — próbowała naprawić gafę, którą popełniła. Snape tylko pokręcił głową z politowaniem i wyszedł z pokoju.
— Merlinie, jaki wstyd... — jęknęła dziewczyna, zakrywając twarz dłońmi. Charlie parsknęła śmiechem i podniosła się do siadu, by zrobić miejsce przyjaciółce.
— Co miałaś na myśli?
— Później ci opowiem — obiecała brązowowłosa, bo do salonu weszła Złota Trójca. Jeszcze brakowało, żeby któreś z nich to usłyszało. Blondynka na szczęście szybko połączyła fakty i nie drążyła dalej tematu.
— Przez to wszystko zapomnieliśmy zapytać — odezwała się Hermiona. — Jak tam spędziłaś te dwa dni? Profesor Snape dał ci w kość, czy był znośny?
— Nie było tak źle — stwierdziła Alexa i streściła im przebieg pobytu. Oczywiście nie wspomniała ani słowem o wydarzeniu z poprzedniego dnia.
— Byłem przekonany, że będzie starał się obrzydzić ci życie przez ten czas — skomentował Harry, marszcząc brwi. — Cóż... Jednak potrafi być człowiekiem.
Blondynka przewróciła oczami na jego stwierdzenie.
— To, że dla was jest jaki jest, nie znaczy, że wobec innych też się tak zachowuje.
Gryfon tylko coś wymamrotał pod nosem i przysiadł na dywanie przy kominku. Alexa zapytała go, gdzie są ich rodzice.
— Mama rozmawia z Tonks w kuchni, a ojciec, Remus i Syriusz siedzą na górze razem z Fredem i George'em. Pracują nad jakimś nowym wynalazkiem do sklepu bliźniaków — wyjaśnił.
— Nie chcą powiedzieć, co to jest, ale jedno jest pewne — dodał Ron. — To coś chyba ma wybuchać.
Chwilkę po jego słowach rozbrzmiał głośny huk dochodzący z góry. Pani Weasley natychmiastowo pobiegła na piętro sprawdzić, co się stało i czy nikt nie został ranny.
— Właśnie o to mi chodziło. — Rudy dosiadł się do przyjaciela i położył na dywanie. Przez kilka minut trwała cisza, przerywana od czasu do czasu krzykami pani Weasley.
— Dotarło do mnie, że nie mamy prezentów dla większości osób — odezwała się nagle Hermiona siedząca na oparciu kanapy. Pozostali pokiwali głowami. Teoretycznie mogliby po prostu wybrać się na zakupy, ale istniał pewien problem. Nie mogli pojawić się na Pokątnej ani w Hogsmeade. W zasadzie w żadnym czarodziejskim miejscu, jeśli nie byli pod ochroną.
— Może macie ochotę iść do sklepu? — zaproponowała Charlie. — Wybierzemy się gdzieś i kupimy co trzeba. Byle nie do Londynu, tam jest za drogo.
Alexa i Hermiona spojrzały na nią jak na wariatkę.
— Charlie, nie możemy tak po prostu wybrać się na zakupy — przypomniała Gryfonka. — Jeśli któryś ze śmierciożerców nas znajdzie, to będzie po nas. Musiałybyśmy mieć kogoś z różdżką do ochrony.
Blondynka spojrzała z lekką nadzieją na swojego ojca, który w czasie ich rozmowy zajął się czytaniem jakiejś gazety. Mężczyzna westchnął cicho.
— Mógłbym z wami pójść, ale ja jeden na was trzy lub cztery to za mało. Jeśli przekonam Seva, to będziecie mogły iść.
Dziewczyny uśmiechnęły się szeroko. Wiedziały, że profesor Prince prędzej czy później przekona Snape'a.
CZYTASZ
Przyszłość do naprawy (Fanfiction HP)
FanficOkładka została wykonana przez @zgnilylisc z grupy felix_populus ❤️ Każdy zna historię Harry'ego Pottera, wielkiej gwiazdy, "Wybrańca", od którego podobno zależy los świata czarodziejskiego. Jednak nikt nie wie, że nie jest jedynym Potterem, który p...