Rozdział 13

1.8K 111 25
                                    

Severus wpatrywał się jeszcze kilka minut w drzwi, za którymi zniknęła dziewczyna.
Być może trochę przesadził, ale aktualnie mało go to obchodziło. Znajdowała się w JEGO kwaterach bez pozwolenia.

— Nie musiałeś się tak zachowywać — usłyszał głos Draco. Odwrócił się w jego stronę. Dalej siedział na kanapie, mając podwiniętą jedną nogę.

— Ty też nie jesteś bez winy — odparł Snape. — Kazałem wam zostać w gabinecie. Czy to tak trudno zrozumieć?

Oparł się biodrem o kredens stojący przy ścianie i dalej wpatrywał się w chłopaka, który milczał.

— Powiesz coś wreszcie? Czy może wycięli ci język?

— A co mam powiedzieć? Przepraszam. Czepiasz się o mało istotną rzecz. Gdybym jej pokazał twoją sypialnię, to byłbym skłonny zrozumieć twoją złość, ale, na Merlina, to jest tylko salon! — odparł z wyrzutem chłopak.

— Nawet nie wiesz, ile tu jest niebezpiecznych rzeczy, Draco — odpowiedział, starając się utrzymać spokojny ton głosu. — Gdyby tylko podeszła do tamtej szafki — wskazał mebel stojący obok biurka — i otworzyła trzecią szufladę od dołu, to mielibyśmy teraz potrójny pogrzeb.

Zdziwił się i zerknął w tamtą stronę.

— Dlaczego potrójny?

— Wysadziłoby ją w powietrze, ciebie pewnie też razem z połową tych kwater. A ja zostałbym zamordowany przez twoich rodziców, Dumbledore'a i innych za to, że pozwoliłem wam zginąć.

Draco skrzywił się i pokiwał głową.

— A co tam jest? — zainteresował się. Snape westchnął i skierował się w stronę sypialni.

— To nie jest coś, o czym powinieneś wiedzieć — odparł. — I nawet nie próbuj sprawdzać na własną rękę. Nie mam ochoty oznajmiać twojej matce tego, że umarłeś kilka godzin po naszej ostatniej rozmowie, w której zapewniałem, że wszystko z tobą w porządku — dodał, widząc, że blondyn zbliża się do szafki. Wszedł do sypialni, a za nim przydreptał jego chrześniak.

— Poczekaj. Widziałeś rodziców? Co z nimi?

— Są cali, ale widocznie zmęczeni. Twoja matka pytała o ciebie — powiedział Severus, odwieszając szaty śmierciożercy do szafy.

— Kiedy wrócą?

— Myślę, że nieprędko — mruknął.

Pokiwał głową.

— Jak myślisz, Alexa wróci jutro? 

— Nie ma innego wyjścia. Chyba że nagle znajdą kogoś innego, aby ją uczył.

***

Mocno zdenerwowana Alexa wyszła z kominka w Norze. Jak on tak mógł? Już była skłonna przyznać, że nie był taki zły, na jakiego wyglądał, a on znowu pokazał swoją naturę „nietoperza z lochów”. Dobra, nie powinnam bez jego zgody wchodzić w jego prywatną strefę, ale mógł mnie po prostu upomnieć.

Od razu po przybyciu natknęła się na Charlie, Ginny i profesora Prince'a, którzy siedzieli w kuchni.

— Dzień dobry i hej — przywitała się. — Gdzie są wszyscy?

— Moi rodzice rozmawiają o czymś z dyrektorem w gabinecie taty, bliźniacy są jeszcze w sklepie, Harry, Ron i Hermiona rozmawiali wcześniej z Dumbledore'em, a teraz zamknęli się w pokoju Rona, bo „muszą się uczyć”. — Ginny zrobiła palcami w powietrzu cudzysłów.

— Co w tym dziwnego? — Alexa zmarszczyła brwi. — Zostały niecałe trzy tygodnie do rozpoczęcia roku.

Rudowłosa tylko prychnęła.

— Proszę cię... Harry i Ron się uczą? Już to widzę. Hermiona zwykle pisze za nich wszystkie prace domowe. Nie rozumiem, czemu ona się daje tak wykorzystywać.

Brązowowłosa wzruszyła ramionami i usiadła obok blondynki.

— A tobie co się stało, dlaczego jesteś taka zła? — spytała ją Charlie.

— Szkoda mówić. — Machnęła ręką. Dalej była zdenerwowana, ale z każdą chwilą coraz mniej.

— Aż tak źle? — zdziwił się profesor Prince. — Co takiego zrobił Sev?

Dziwnie było słyszeć, jak ktoś mówi na Snape'a „Sev”. Tak samo nie spodziewała się, że profesor Prince może być zupełnym przeciwieństwem swojego brata. Był sto razy bardziej miły, nie krzyczał bez powodu (przynajmniej tak twierdziła Charlie) i był całkiem przystojny.

A jego uśmiech... STOP. Alexa, twoje myśli schodzą na zły tor. Znowu. Przecież on będzie miał grubo ponad czterdziestkę...

— Najpierw wyrzucił mnie z łóżka, potem było w miarę znośnie, ale później gdzieś zniknął. Wrócił po około dwóch, trzech godzinach i miał do mnie pretensje o to, że siedzę w jego salonie, jakby to była jakaś zbrodnia. Czy on tam ukrywa harem, czy co?

Dziewczyny parsknęły śmiechem, a mężczyzna podrapał się po głowie w zamyśleniu.

— Nie, raczej nie. Zaprosiłby mnie, gdyby faktycznie tak było — stwierdził w końcu, a potem się uśmiechnął. — Tak czy inaczej, Sev nie jest osobą, którą łatwo rozszyfrować. Ale jeśli naprawdę tak zareagował, musiał mieć jakiś ważny powód.

— Ciężko mi w to uwierzyć, ale postaram się zmienić moje nastawienie. Inaczej nie przeżyję tego roku szkolnego.

Zastanowiło ją to, jakim Snape był opiekunem domu. Profesor McGonagall, Sprout czy Flitwick wyglądali na sympatycznych i zainteresowanych swoimi uczniami, ale profesor Snape... Trudno jej było sobie wyobrazić, że pierwszoroczni przychodzą się do niego przytulić, bo na przykład tęsknią za domem. Albo jak dziewczyny z wyższych lat przychodzą się wyżalić, że rzucił je chłopak. Chyba że nastoletni czarodzieje i czarownice nie mieli takich problemów, ale bardzo w to wątpiła.

Alexa poczuła dotyk na ramieniu i spojrzała na dziewczynę siedzącą obok. 

— O co chodzi? — zapytała zdziwiona.

— Coś ty się tak zawiesiła? Patrzysz w jeden punkt od jakichś pięciu minut. Gdyby nie fakt, że od czasu do czasu mrugałaś, to zaczęłabym się o ciebie martwić.

Zmarszczyła brwi. Nie lubiła wpadać w trans przez myślenie o czymś, a niestety zdarzało jej się to dosyć często. Kiedyś prawie zginęła pod kołami samochodu, bo rozmyślała o czymś. Pamiętała tylko, że było to coś nieistotnego, bo później o tym zapomniała. Ale kosztowałoby ją życie.

— Po prostu się zamyśliłam — mruknęła. Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale w tym momencie do kuchni weszli Harry, Hermiona i Ron oraz państwo Weasley z Dumbledore'em. Ich miny nie wskazywały raczej na nic dobrego. Harry, Ron i Hermiona wyglądali na całkiem zadowolonych, ale pani Weasley wyglądała tak, jakby chciała kogoś zamordować. Jej mąż trzymał ją mocno za prawą rękę i próbował uspokoić. Dumbledore stał spokojnie ze swoją paczką cukierków. Czy on kupuje je hurtowo?

— Molly, uspokój się...

— Nie mów mi, co mam robić, Arturze! Albusie, nie zgadzam się! — krzyknęła wściekła.

— Molly, to przecież dla ich dobra. Powinni wiedzieć, co się dzieje.

— Ale oni nie mają nawet siedemnastu lat — oburzyła się kobieta. 

— Ja kończę siedemnaście lat we wrześniu, pani Weasley — powiedziała cicho Hermiona.

Alexa wodziła wzrokiem między poszczególnymi osobami i zastanawiała się, o co mogło chodzić.

— Ale twoi rodzice nie byliby szczęśliwi, gdyby się dowiedzieli, że narażasz się na niebezpieczeństwo — zwróciła uwagę pani Weasley.

— I tak narażają się na niebezpieczeństwo — wtrącił Dumbledore. — A bardzo nam się przydadzą. Pan Weasley ma umiejętności strategiczne, panna Granger jest świetna w numerologii, a pan Potter pomoże mi w pewnych rzeczach.

Kobieta widocznie straciła energię do dalszych kłótni i poddała się. Dyrektor miał się ponownie odezwać, ale przerwał mu hałas dobiegający od strony drzwi wejściowych. 

Przyszłość do naprawy (Fanfiction HP)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz