Rozdział 3

2.6K 135 14
                                    

W czasie, kiedy w nowo otwartej londyńskiej kawiarni rozgrywała się tamta sytuacja, w domu Alexy znajdowała się tylko Kate. Jej mąż pojechał do pracy, a Sophie poszła do kina z koleżanką. Matt, który ostatnio zaczął udzielać się w grupie wolontariuszy, wybrał się na któreś z kolei spotkanie dotyczące bardzo ważnej akcji. 

Kobieta siedziała na kanapie w salonie, czytając niedawno wypożyczoną książkę. To był jeden z momentów, które tak bardzo kochała. Spokój, cisza, dobra herbata i książka. Oczywiście, jak to często bywa, jej spokój musiało coś zmącić. Tym razem był to niespodziewany dzwonek do drzwi. Kobieta usiłowała sobie przypomnieć, czy ktoś miał wpaść z wizytą. Im dłużej nad tym myślała, tym bardziej uświadamiała sobie, że nie. A tajemniczy przybysz za drzwiami zadzwonił drugi raz, przypominając o tym, że czeka. Zaznaczyła więc stronę w książce i odłożyła ją na stolik, po czym wstała i ruszyła do drzwi. 

Za nimi zobaczyła osobę, której nie widziała od kilkunastu lat i tak naprawdę nie chciała jej widzieć nigdy więcej. O kim mowa? Tą osobą był Severus Snape. Stał za drzwiami, patrząc na blondynkę z niewzruszonym wyrazem twarzy. Gdy zobaczył, że ona nie jest w tej chwili zdolna do powiedzenia czegokolwiek, postanowił przejąć inicjatywę. 

— Kate Carter, zgadza się? Z domu Leen?

— Tak — mruknęła kobieta po chwili szoku. 

— Pewnie wiesz, ale jestem... 

— Pamiętam cię. Jesteś Severus, przyjaciel Lily — przerwała mu. 

— Wpuścisz mnie? Muszę z tobą porozmawiać, a ta rozmowa nie powinna odbyć się na zewnątrz, gdzie każdy może nas podsłuchać.

Zlustrowała jego postać z wahaniem. Nie była pewna, czy wpuszczenie go do domu byłoby dobrym pomysłem. Przecież był tym całym... czarodziejem.

Lily też jest czarownicą, przypomniał cichy głosik w jej głowie. W końcu westchnęła i przepuściła mężczyznę, by mógł wejść do środka. Dokładnie zamknęła drzwi i wskazała mu wejście do salonu. Wszedł i rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu, jakby szukał zagrożenia,

— Będziesz tak stał cały dzień? Usiądź. Jestem bardzo ciekawa, co spowodowało, że jeden z... waszych złożył mi wizytę.

Spojrzał na nią zdezorientowany. 

— Naszych? Co to miało znaczyć? — zapytał, marszcząc brwi. 

— No... Jesteś tym całym czarodziejem, prawda? — wskazała na jego czarną szatę. Uniósł brew, ale nic nie powiedział. Usiadł na jednym z foteli. Kate zajęła drugi, stojący naprzeciwko. 

— Jesteś sama? — spytał podejrzliwie. Kobieta przewróciła oczami zniecierpliwiona.

— Tak. Ale nie będzie to trwało wiecznie, bo niedługo wszyscy wrócą, więc mów szybko, o co chodzi. 

Zacisnął usta, jakby powstrzymując się od komentarza. 

— Byłaś przyjaciółką Lily, prawda?

Zdziwiła się. Co rudowłosa miała z tym wspólnego?

— Tak. Ona cię tu przysłała? Jak się miewa? Czemu nie ma jej z tobą?

— Lily nie żyje. 

Zamurowało ją. Musiała jeszcze raz przetrawić te trzy słowa. Na pewno się przesłyszała. Nie mogła w to uwierzyć. Lily... nie żyje? Jak to możliwe? Przecież była jedną z najzdrowszych dziewczynek w klasie. Nie mogła umrzeć z powodu choroby. To znaczy... że ktoś ją musiał zabić.

— Kto? — wykrztusiła Kate. — Kto ją zabił?

Uniósł brew.

— Nie doceniłem cię. Spodziewałem się rozpaczliwych dociekań. Jak doszłaś do tego, że przyczyną było morderstwo?

Przyszłość do naprawy (Fanfiction HP)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz