Rozdział 74

947 63 83
                                    


*Dedykacja dla @UlkaKulka02  - uwielbiam czytać jej komentarze i teorie. Doskonale poprawiają humor xD

** ** **

Okazało się, że minęli się z Profesor McGonagall, która również postanowiła wybrać się do Snape'a. Ich nieobecność nie była aż tak długa, ale wolała się upewnić czy wszystko w porządku. Gdy wróciła, ogłosiła spotkanie Zakonu, które miało odbyć się nazajutrz. O dziwo, miał w nim uczestniczyć także Severus. Kobieta miała jednak nadzieję, że nie przybędzie w tych blond włosach, bo niektórzy mogą paść na zawał. On zresztą pewnie też nie chciał pokazywać się w takim stanie.

Lysander musiał odbył krótką pogawędkę z McGonagall, bo do niej został wystosowany odpowiedni list, w którym była zawarta prośba o uczęszczanie przez jakiś czas do Hogwartu. Chłopak nie był pewny kto był autorem tego pisma, ale podejrzewał dwie osoby. Minerwa oczywiście się zgodziła, ale musieli podać swoje nazwiska. Na tę ewentualność byli przygotowani, więc nie było problemu. Nie podali, rzecz jasna, swoich prawdziwych nazwisk, ale Rada stworzyła dla nich fałszywe dokumenty.

Sophie cały czas była uważnie obserwowana przez Hermionę i już powoli zaczynała mieć tego dosyć. Na nieszczęście została zakwaterowana razem z nią i pozostałymi dziewczynami w tym samym pokoju, który oczywiście został odpowiednio powiększony. Miała wielką nadzieję, że ta Gryfonka jednak jej zaufa.

Rodzeństwo, które podało się za członków rodziny Hallow, nie mogło zrozumieć dlaczego większość tych ludzi im zaufało. Pojawili się znienacka, podali fałszywe imiona na początku, nikt ich nie kojarzy chociażby nawet z Hogwartu. Nawet nie podali im Veritaserum, a przecież nie byli pewni czy ta dwójka włada oklumencją.

Sophie ewakuowała się na górę od razu, gdy to było możliwe. Usiadła na łóżku, które transmutowała dla niej Pani Weasley i wyjęła z kieszeni małą torbę, którą szybko powiększyła. Położyła ją na łóżku i wygrzebała z niej kilka ubrań, kolejną kopertę do przekazania, mały notatnik i pióro. Machnęła różdżką rzucając jakieś zaklęcie, dzięki czemu koperta powędrowała do adresata. Drugi list do Dracona Malfoya – zaliczone. Uśmiechnęła się lekko i usadowiła się wygodniej, a potem otworzyła notatnik na pustej stronie. Naskrobała kilka słów i czekała, aż dostanie odpowiedź. Była ciekawa czy to zadziała, bo pierwszy raz porozumiewała się z kimś w taki sposób.

Matt, jesteś?

Po minucie dostała odpowiedź.

Jestem, jestem. Wszystko w porządku?~ Wąż.

Wąż to był jego pseudonim. Nie było to może zbyt oryginalne, ale chodziło o bezpieczeństwo.

Tak. Jestem teraz u Weasleyów. W ciągu godziny zdążyłam znaleźć leżącego w krzakach Weasleya i uratować topiącego się Pottera. Idealny sposób na spędzenie dnia, co?

No i w dodatku zdążyła spotkać dwóch Śmierciożerców, odwiedzić pieczarę Snape'a i na dokładkę wdać się z nim w rozmowę, chociaż jej ciocia uznałaby to za pyskowanie.

Nie narzekaj, Sophie. Dostaliście ważne zadanie. Chociaż szczerze mówiąc wolałbym mieć cię przy sobie. Nie musiałbym się wtedy martwić o twoje życie, bo wiedziałbym co się z tobą dzieje. No i nawet nie próbuj ginąć.

Westchnęła cicho. Nie tylko on o tym marzył. Zeszli się dopiero kilka miesięcy temu, a już dzieli ich odległość.

Przecież obiecałam, że wrócę. Tak szybko się mnie nie pozbędziesz, mówiłam ci. A podobno to Gryfoni dramatyzują... Odbiegając od temu, działo się coś ważnego?

Przyszłość do naprawy (Fanfiction HP)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz