Rozdział 72

876 65 95
                                    


Wylądowali w jakiejś mało uczęszczanej uliczce. Zwrócił na nich uwagę tylko jakiś rudy kot, który przerwał mycie i zlustrował ich swymi ślepiami. Szybko jednak się znudził i sobie poszedł.

Natomiast nasza piątka wyszła z uliczki, gdzie ujrzeli tabliczkę na murze z napisem „Spinner's End", więc uznali, że dobrze trafili. Nikt się nie odzywał, nie mijali też zbyt wielu ludzi, oprócz mężczyzny, który łypał na nich nieprzyjaznym wzrokiem. Alexa jeszcze nigdy nie miała okazji być w takiej nieprzyjemnej dzielnicy, więc starała się trzymać blisko reszty. Gdy trafili tu podczas wycieczki do Hogsmeade, nie widziała co jest na zewnątrz. Z kolei Alan czuł się źle z tym, że musiał tu wrócić po raz kolejny. W dalszym ciągu nie mógł sobie wybaczyć tego, że on wychowywał się wśród czystokrwistych krewnych matki, kiedy Severus przeżywał ten koszmar. Gdy w końcu dotarli pod odpowiedni adres, Ginny wyjęła z kieszeni mały flakonik z pompką, który przypominał taki, w których sprzedawane są perfumy. Najpierw psiknęła na siebie, a potem podsunęła reszcie, aby też się tym wypsikali.

– Ty chyba sobie żartujesz. - mruknął Blaise. - To zupełnie nie mój... A zresztą, co mi tam.

Gdy wszyscy już mieli odpowiedni „zapach", Alan zapukał do drzwi. Zza drzwi dobiegły ich odgłosy brzmiące podobnie do „Człowiek nie może mieć spokoju. Nigdy." Chwilę później stanęli oko w oko z... blondwłosym Severusem Snape'em. To był zupełnie dla nich niespodziewany widok, więc na początku mogli wyglądać trochę głupio, ale szybko się otrząsnęli.

– Co Pan zrobił z włosami? - wykrztusiła Alexa patrząc na mężczyznę, jakby zobaczyła Draco przytulającego się do Harry'ego. To byłoby podobnie przerażające. 

Mistrz Eliksirów rozejrzał się szybko i wepchnął ich do środka. Zadawał sobie ciągle pytanie „Po jaką cholerę tu przyszli?".

– Czy wszyscy sobie dzisiaj wzięli za punkt honoru, żeby zajrzeć w moje cztery ściany? - westchnął rozdrażniony i wciągnął do płuc powietrze, gdy nagle znieruchomiał, a wyraz jego twarzy się zmienił. Poczuł lekką woń czekolady, limonek i jakby starych książek. - Poza tym, co cię interesują moje włosy, Potter?

– Zastanawiam się czy są miękkie w dotyku. - wyrwało jej się i złapała się za usta. Spojrzała przerażona na Ginny, która zaklęła w myślach. No tak, Neville nie ostrzegł, że mieszanka może zadziałać również na nich.

Tymczasem Snape uniósł brwi na jej odpowiedź. Poczuł wątpliwości, czy ta dziewczyna aby na pewno dobrze się czuje. Postanowił nie komentować jej zachowania i ponowił pytanie.

– Alan, po co ich tu przyprowadziłeś? Kto jeszcze tu przylezie? Sam Albus, który wstanie zza grobu?

– Powiedziałeś „kto jeszcze?". - zauważył Prince. - Kto zdążył cię zaszczycić cię swoją wizytą przed nami?

Modlił się, żeby w mieszkaniu oprócz nich nie było ani jednego Śmierciożercy, bo byłoby bardzo źle. Ale z drugiej strony Severus nie wpuściłby ich wtedy do środka. Pewnie nawet nie otworzyłby drzwi w takiej sytuacji.

W tym samym momencie do pomieszczenia, w którym stali, wszedł chłopak, którego Charlie, Alex i Ginny zdążyły już poznać. Alan również go rozpoznał.

– Ja. - odezwał się, opierając się niedbale o ścianę.

– Nick?! - Alexandra szczerze zdziwiła się widokiem znajomego, którego poznała na Sylwestrze. Co takiego on robił u Snape'a?

Faktycznie, był to Nicholas Winters. A przynajmniej oficjalnie się tak zwał. Nikt z obecnych nie znał jego prawdziwych personaliów i robił wszystko, żeby tak pozostało. Gdyby się dowiedzieli, cały plan poszedłby do śmieci. Miał tylko nadzieję, że S. także wywiąże się ze swojej części i niczego nie zepsuje.

Przyszłość do naprawy (Fanfiction HP)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz