Siedzieli już kilka godzin w domu Snape'a i nic nie wskazywało na to, żeby ktoś w najbliższym czasie dostarczył im jakąś wiadomość. Już nawet nie obchodziło ich, kiedy stąd wyjdą. Chcieli po prostu dowiedzieć się czegokolwiek na temat Luny i reszty znajomych. Mieli tylko nadzieję, że Blaise, Draco i Millie nie stali się kolejnymi ofiarami. W dodatku jeszcze Ginny tam została.
Wtedy, przed wejściem do Trzech Mioteł, widok zakrwawionego ciała nie był zbyt przyjemny. Luna leżąca w kałuży krwi ze sztyletem wbitym w ramię... Alexa miała dziwne wrażenie, że Lucas miał z tym coś wspólnego. Nie wiedziała jednak dlaczego.
— Słuchajcie... — zaczęła niepewnie Hermiona. — A jeśli... Luna nie żyje? Albo Ginny została kolejną ofiarą?
— Nawet tak nie mów — warknął Ron, chociaż nie chciał na niej wyładowywać złości. — Obie żyją, na pewno tak jest!
Chłopak zaczął chodzić w kółko po salonie nauczyciela.
— Ron, uspokój się — odezwał się Harry. — Rozumiemy, że jesteś zdenerwowany. My też się martwimy, ale usiądź.
— Uspokój się — prychnął rudy i przystanął na chwilę. — Harry, tam została moja siostra. Jak mam się uspokoić? A ty nie martwisz się o nią?
— Oczywiście, że się martwię! — Harry wstał, patrząc na przyjaciela ze złością. — Ale potrafię usiąść na tyłku i czekać. Twoje zachowanie nikomu nie pomaga.
Tamten tylko obrzucił go urażonym spojrzeniem, ale usiadł w końcu na fotelu. Alexa i reszta obserwowali ich wymianę zdań w ciszy. Nie potrzebowali w tej chwili żadnej awantury.
Gdzieś w okolicach godziny szesnastej usłyszeli dziwne dźwięki dochodzące z zewnątrz. Większość złapała za różdżki, by obronić się w razie potrzeby. Alexa już zaczynała się bać, że to jakiś morderca, ale szybko przypomniała sobie, że przecież pani Snape mówiła, że Mistrz Eliksirów nałożył na ten dom zaklęcia, które powodują, że nikt oprócz niego nie wejdzie do środka. Ten fakt trochę ją uspokoił, ale dalej trzymała różdżkę wyciągniętą przed siebie. Po chwili drzwi się otworzyły i do środka weszły dwie postacie w kapturach.
— Expelliarmus! — zawołał Harry, kierując w przybyszów różdżką. No tak. Harry Potter i jego słynny Expelliarmus... Z dłoni obu intruzów wypadły różdżki i wleciały do ręki Gryfona.
— Potter! — syknęła jedna z osób i zdjęła kaptur, a jej towarzysz zrobił to samo. Oczom uczniów ukazali się profesor Snape i profesor Prince.
— Tata, wujek! — odetchnęła Charlie.
— Potter, mógłbyś z łaski swojej oddać nam nasze różdżki? — spytał Snape. — Poza tym nie przypominam sobie, żeby ktoś dał ci prawo do rozbrojenia nas.
Chłopak zmieszał się lekko i oddał nauczycielom ich magiczne patyki.
— Nie marudź, Severusie — odezwała się kobieta z obrazu. — Chłopak dobrze postąpił. Podczas walki też ma pytać o pozwolenie na zabicie kogoś?
Snape zerknął w stronę swojej matki i uniósł brew.
— Byłbym wdzięczny, gdybyś nie broniła Pottera — mruknął, a potem przeniósł wzrok na resztę. — Granger, zdałaś egzamin na teleportację?
Dziewczyna kiwnęła głową twierdząco.
— Dobrze. Alan, masz eliksir? — spojrzał na swojego brata.
— Jaki eliksir? — zdziwił się profesor Prince. — A, eliksir!
Włożył rękę do kieszeni i przez chwilę w niej grzebał, by w końcu wyjąć dwie fiolki z cieczą w środku. Podał je drugiemu z mężczyzn, a ten natomiast podszedł do Lily i Jamesa.

CZYTASZ
Przyszłość do naprawy (Fanfiction HP)
FanfictionOkładka została wykonana przez @zgnilylisc z grupy felix_populus ❤️ Każdy zna historię Harry'ego Pottera, wielkiej gwiazdy, "Wybrańca", od którego podobno zależy los świata czarodziejskiego. Jednak nikt nie wie, że nie jest jedynym Potterem, który p...