Rozdział 4

2.4K 146 67
                                    

Po spakowaniu do torby ciuchów i wszystkich potrzebnych rzeczy, Alexa zeszła na dół trochę spokojniej nastawiona. W korytarzu prowadzącym do drzwi wyjściowych stał pan Snape razem z jej mamą. Fakt, że prawdziwą matką dziewczyny była jakaś Lily, obecnie nie obchodził Alexy. To Katherine Carter ją wychowała, trzymała pod swoim dachem przez szesnaście lat i już na zawsze będzie ją traktować jak mamę. I nic tego nie zmieni.

— Gotowa? — zapytał czarodziej. 

— A mam jakiś wybór? — wzruszyła ramionami. — No dobra. Gotowa.

Podeszła do Kate, by ją przytulić. 

— Uważaj na siebie, słońce. I bądź grzeczna — wyszeptała.

Brązowowłosa kiwnęła głową na znak zgody. Gdy już się pożegnały, chwyciła torbę i wyszła z domu za Snape’em.

— Jak się tam, gdziekolwiek jest to miejsce, dostaniemy? — zapytała. — Autobusem?  

— Nie. Jest szybszy sposób — odparł wymijająco mężczyzna i nakazał jej iść za sobą. Alexa westchnęła cicho, ale wykonała polecenie. Oboje weszli w jakiś ciemny zaułek.

No super, Alexa. I po co ci to było? Świetna perspektywa... Umrzeć we własne urodziny.

Nagle się zatrzymał bez ostrzeżenia, przez co dziewczyna wpadła na niego. 

— Uważaj — mruknął. — Teraz trzymaj się mocno. 

Snape chwycił Alexę za ręce. Chwilę później dziewczyna poczuła nieprzyjemne, podobne do rwania w brzuchu uczucie. W końcu jednak wylądowała na ziemi. Potarła tył głowy i rozejrzała się dookoła, zastanawiając się, co tu się właśnie wydarzyło.

Przed chwilą była w ciemnym zaułku, a teraz stała przed jakimś dziwnym budynkiem, który prawdopodobnie był zamieszkany. Dom miał dziwny kształt, wyglądał tak, jakby co jakiś czas dobudowywano tam nowe fragmenty. Snape poprowadził Alexę do drzwi wejściowych i zapukał. Po kilku chwilach w drzwiach stanęła lekko pulchna, rudowłosa kobieta. 

— Och, witaj, Severusie — odezwała się zdziwiona, a potem przeniosła wzrok na stojącą obok dziewczynę. W jej oczach zalśnił błysk zrozumienia. — To ona?

Snape przytaknął ruchem głowy.

— Witaj, kochana. Wszyscy czekają na ciebie. Jestem Molly Weasley — przytuliła lekko Alexę. 

— Eee... Dzień dobry — odparła niepewnie dziewczyna. — Ja jestem Alexandra Carter... a tak właściwie to już Potter.

— Wchodźcie, wchodźcie.

Przesunęła się trochę, aby przybyli mogli przejść. Chwilę potem znaleźli się w wąskim korytarzu, gdzie na ścianach wisiały różne dziwne rzeczy. Większość z nich Alexa widziała pierwszy raz w życiu.

— Zamknij usta. Wyglądasz teraz mało inteligentnie — prychnął idący za nią Snape.

Dziewczyna dopiero teraz zorientowała się, że wpatruje się w to wszystko z szeroko otwartymi ustami. Posłusznie je zamknęła i poszła dalej za panią Weasley. Chwilę później znaleźli się w pomieszczeniu, które brązowowłosa uznała za swego rodzaju salon. Na ścianie wisiał duży zegar, ale nie taki zwykły, nie posiadał on cyfr, a na wskazówkach widniały twarze, być może członków rodziny. Salon wyglądał na przytulny, a aktualnie znajdowała się tam grupa osób. Alexa nie zdążyła się dobrze rozejrzeć zgromadzonym, ponieważ pani Weasley zaczęła mówić. 

— Uwaga! Mogę prosić o chwilkę ciszy? 

Wszyscy umilkli, obracając głowę w kierunku nowo przybyłych.

Przyszłość do naprawy (Fanfiction HP)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz