Kilka godzin później, zaraz po śniadaniu, Neville oraz Millie i Ginny poszli do jednej z Cieplarni, by znaleźć pewną roślinę, która była im potrzebna. Specjalnie wybrali się tam tak wcześnie, żeby nie napotkać Profesor Sprout. Mogłaby zadawać niepotrzebne pytania, a oni chcieli załatwić to szybko. Jeśli chodzi o ich plan, podzielili się na grupy. Alexa i Charlie miały wypytać Profesor McGonagall lub ojca blondynki o adres Snape'a, Blaise miał dokładnie spisać wszystko swoje przemyślenia na temat tego co stało się na Wieży Astronomicznej i razem z Cassie czuwać nad lusterkiem, które powierzyła mu Alexa. Natomiast wcześniej wspomniana trójka miała za zadanie zdobyć roślinę, która była jedną z najpotrzebniejszych rzeczy w tym przedsięwzięciu.
– Oto ona. - wskazał ową roślinę Neville, gdy dotarli do celu. Millie kucnęła przy zielsku i dokładnie je obejrzała.
– A powiecie mi co to za roślina? - spytała Ginny, stojąc trochę z tyłu. - Wygląda... nietypowo.
Istotnie, tak wyglądała. Liście powyginane we wszystkie strony świata, jej dół wyglądał jakby była we wczesnej fazie gnicia. Ale skoro Neville Longbottom twierdził, że to może pomóc, to tak widocznie musiało być.
– To Scire Verum. - wyjaśnił Neville. - z łaciny znaczy „Poznać prawdę". Jeśli się ją zmieli, wydzieli specyficzny zapach, który, podobnie jak Amortencja, jest inny dla każdego. Czujemy to, co jest dla nas przyjemne. Ale w przeciwieństwie do eliksiru miłosnego, Scire Verum nie wywołuje fałszywego zakochania. Wystarczy, że dana osoba się zaciągnie tym zapachem i powie wszystko zgodnie z prawdą.
– A nie ma już przypadkiem takiego eliksiru? Veritaserum chociażby? - wtrąciła Ginny przyglądając się roślinie.
– Owszem, działa na podobnej zasadzie co Veritaserum. - przyznał Gryfon. - Ale Veritaserum można oszukać poprzez oklumencję. A podobno Profesor Snape jest biegły w tej dziedzinie, więc eliksir prawdy odpada. Oklumencja nic nie wskóra w sytuacji, gdy podamy mu Scire Verum.
– Dobra, wszystko świetnie. - przerwała mu Millie, marszcząc brwi w zamyśleniu. - Tylko, że w każdej chwili Sami-Wiecie-Kto może go wezwać. Ile to coś działa?
– Średnio pół godziny. Przynajmniej tak mówiła Profesor Sprout. - odparł Neville. - Zawsze można to wszystko przerwać zaklęciem, ale tym muszą się zająć ci, którzy tam wyruszą. Ja się w zaklęcia nie bawię. - uśmiechnął się przepraszająco i wzruszył ramionami.
Od czasu utworzenia Gwardii Dumbledore'a jego umiejętności znacznie się poprawiły, ale wolał nie ryzykować w tak ważnej „misji". Nie chciał, żeby wszystko poszło na marne przez niego.
Dziewczyny uznały, że warto spróbować. Neville obiecał, że zajmie się tym jak najszybciej i już mieli wychodzić, kiedy do tego samego pomieszczenia weszła nauczycielka zielarstwa.
– Neville, co ty tu robisz bez opieki nauczyciela? - zmarszczyła brwi, a potem ujrzała Ślizgonkę i Gryfonkę. - I w dodatku z koleżankami. Panno Weasley, Panno Bulstrode.
– Dzień Dobry Pani Profesor. Pokazywałem im tę nową roślinę. - wyjaśnił chłopak z lekkim uśmiechem, wskazując na zielsko za sobą. Kobieta kiwnęła głową ze zrozumieniem.
– Czy taki dobry, to ja nie wiem. - mruknęła i przetarła twarz dłońmi. Miała już serdecznie dość, a był to dopiero poranek. - Ale niech wam będzie. Nie siedźcie tu za długo.
Zabrała grube rękawice leżące na jednym ze stołów i wyszła. Neville szybko zerwał parę listków wcześniej wspomnianej rośliny i cała trójka wyszła.
*** *** *** **** ****
Alexandra i Charlie wyszły z kominka w Norze i już na wstępie usłyszały głosy dochodzące z kuchni.
CZYTASZ
Przyszłość do naprawy (Fanfiction HP)
FanfictionOkładka została wykonana przez @zgnilylisc z grupy felix_populus ❤️ Każdy zna historię Harry'ego Pottera, wielkiej gwiazdy, "Wybrańca", od którego podobno zależy los świata czarodziejskiego. Jednak nikt nie wie, że nie jest jedynym Potterem, który p...