Obudził ją czyjś cichy jęk. Otworzyła natychmiastowo oczy i zorientowała się, że jest w jakimś pomieszczeniu. Przypominało ono trochę salon. Nie rozglądała się jednak zbyt uważnie, tylko namierzyła źródło tego jęku. Okazał się nim Harry. Leżał na podłodze trzymając się za ranę z boku. Tkwił tam mały sztylet, który na razie tamował wypływ krwi. Sam chłopak był cały blady i miał zamknięte oczy, ale był przytomny. Alexandra podeszła do niego nie wiedząc co zrobić. W szufladzie biurka znalazła dwa bandaże zwinięte w ruloniki i klej w sztyfcie. Uznała, że to musi wystarczyć. Wróciła do brata i kucnęła na podłodze obok niego. Ułożyła klej i jeden z bandaży po obu stronach sztyletu i owinęła drugim bandażem. To raczej wystarczyło, żeby go usztywnić i żeby nie uszkodził sobie niczego więcej w środku.
– Gdzie my jesteśmy? - wykrztusił cicho Harry otwierając oczy.
– Mnie pytasz? - wzruszyła ramionami i rozejrzała się ponownie dookoła. Nie była tu jeszcze nigdy, ale też nie sądziła, żeby była to siedziba Sami-Wiecie-Kogo.
Chwilę później do środka weszła czarnowłosa kobieta wyglądająca na sympatyczną. Niosła w rękach tacę z jedzeniem. Na ich widok pospiesznie odłożyła ją na stolik i podeszła bliżej.
– Buongiorno kochani! - uśmiechnęła się lekko i spojrzała krytycznie na ranę Harry'ego. Kiwnęła głową zadowolona. - Dobrze sobie poradziłaś. Chociaż sobie niczego nie przesunie. Jednakże z wyleczeniem tego musisz chłopcze poczekać na Severusa. Ja niestety nie posługuję się magią.
Teraz Alexa była już w dziewięćdziesięciu procentach pewna, że nie są w Malfoy Manor. Ale zastanowiło ją kim była ta kobieta. Najwidoczniej Snape miał kontakty na całym świecie. Miała dziwne wrażenie, że byli we Włoszech, skoro nieznajoma przywitała się po włosku.
– Jesteście we Włoszech. Dokładniej w Atrani. - wyjaśniła włoszka w odpowiedzi na niezadane pytanie. - Nie musicie się obawiać, włos wam tutaj z głowy nie spadnie. Młody człowieku, ty lepiej na razie nie jedz ani nie pij, bo możesz mieć uszkodzony żołądek. Niedługo powinien wrócić Severus.
Spojrzała jednak w stronę okna niepewnie. Nie była pewna czy mężczyzna wróci tutaj, czy może zostanie w Hogwarcie ze względu na swój stan. Nie wiedziała czy zostanie ukarany, czy może nie.
– Zostanie ee...ukarany? - spytała Alexa siadając po turecku. Podejrzewała, że jeśli tamta sytuacja była sprawką Voldemorta to pewnie wezwał później swoich podwładnych.
– Ciężko powiedzieć. - skrzywiła się kobieta. Zdziwiła się trochę, że tych dwoje wiedziało o dodatkowym zajęciu Snape'a. - Ale da radę. To twardy człowiek.
W tym momencie drzwi się otworzyły i do środka wszedł Severus Snape. Wyglądał tak jak zwykle, więc ranny raczej nie był.
– Catrin, mogłabyś mnie nie obgadywać z moimi uczniami? - spytał na wejściu. - A tak ogólnie to Saint Salvatore De' Bireto jest na wschód od twojego domu, prawda?
Cała trójka spojrzała na niego zdezorientowana. Dopiero po chwili kobietę olśniło i pokręciła głową.
– Nie. Jest na południe ode mnie. - poprawiła, ale dalej nie miała pojęcia o co mu chodzi.
– Jacyś turyści pytali gdzie to jest, ale byłem tu tak dawno, że zapomniałem rozkładu miasta. Trudno, najwyżej się zgubią. - machnął ręką i podszedł do młodzieży. - Potter, przygotuj się. Będzie trochę bolało.
Kucnął przy chłopaku i zdjął usztywnienie sztyletu. Następnie chwycił za narzędzie i jednym szybkim ruchem wyjął z ciała Harry'ego. Z rany trysnęła krew, a z ust chłopaka wypłynął krzyk. Snape jednak natychmiastowo zaczął machać nad raną różdżką, więc po kilku minutach się zasklepiła. Zrobił jeszcze opatrunek na wszelki wypadek i sprawdził stan zaklęciem sondującym.
CZYTASZ
Przyszłość do naprawy (Fanfiction HP)
FanfictionOkładka została wykonana przez @zgnilylisc z grupy felix_populus ❤️ Każdy zna historię Harry'ego Pottera, wielkiej gwiazdy, "Wybrańca", od którego podobno zależy los świata czarodziejskiego. Jednak nikt nie wie, że nie jest jedynym Potterem, który p...