Alexandra weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi, uważając jednocześnie, żeby nimi nie trzasnąć. Co jak co, ale te drzwi akurat lubiła. Odłożyła swoją torbę na łóżko i rozejrzała się dookoła.
Nic nie było naruszone, wszystko było na takich miejscach, na jakich zostawiła je przed swoją podróżą do czarodziejskiej części Wielkiej Brytanii. Usiadła na łóżku i opadła na poduszki. Nie wiedziała już, co zrobić ze Snape'em. Nie oczekiwała od niego nie wiadomo czego, ale żeby chociaż przestał mówić do niej nazwisku. W większości mugolskich szkół nauczyciele mówią do uczniów po imieniu i świat się nie wali.
Ale za to po raz kolejny zobaczyła, że Snape jest dobrym aktorem. Gdyby go nie znała, to pomyślałaby, że naprawdę jest tym całym Francuzem. Coraz częściej chodziła jej po głowie teoria, że jej nauczyciel tak naprawdę nie ma jednej twarzy. Jak gdyby był zawieszony pomiędzy dwoma różnymi światami. A może po prostu jej się tak wydawało. Pokręciła głową, otrząsając się z dziwnych myśli.
Uśmiechnęła się, gdy jej wzrok zatrzymał się na suficie. Widniał tam rysunek, który namalowała razem z Mattem i Willem za dzieciaka. Nie pamiętała, skąd wytrzasnęli drabinę i farby, ale znając życie, podebrali je panu Carterowi. Nie było to nic specjalnego, ale przypominało trochę niebo w nocy.
Poprawiła się na poduszkach i poczuła coś pod swoimi plecami. Zaintrygowana podniosła się do siadu i zajrzała pod jedną z poduszek. Leżała tam kartka papieru.
Alex, piszę do ciebie tę wiadomość, ponieważ trochę niepokoję się o swoje życie. Mam ci coś do przekazania, ale gdybym powiedział ci to twarzą w twarz, to pozbawiłabyś mnie potrzeby oddychania raz na zawsze. A tak będę miał chociaż kilka, może kilkanaście minut w zapasie. Wiem, że nie lubisz niespodzianek. No to... Jeśli wrócisz któregoś dnia do domu na dłużej niż jeden dzień, to powiadomię Willa tak szybko, jak będę umiał. Nie dziękuj, siostra. A teraz idę pisać list pożegnalny.
Dziewczyna patrzyła przez chwilę na kartkę nic nie rozumiejącym wzrokiem. Gdy dotarł do niej sens tych słów, zgniotła papier w dłoni. Po co miał powiadamiać Willa? Jeśli on już o tym wiedział, jego przybycie to kwestia kilku godzin. Oczywiście, że chciała go zobaczyć, ale nie w takich okolicznościach. Ciężko byłoby im się pożegnać z myślą, że prawdopodobnie zobaczą się dopiero w wakacje. Jeśli w ogóle.
Wstała z łóżka z zamiarem ochrzanienia Matta. Już miała wychodzić z pokoju, ale w okno zapukała mała, szara sowa. Dziewczyna zmarszczyła brwi i wpuściła ją do środka. Ptak zatrzepotał skrzydłami i przybliżył się do niej z listem w dziobie. Alexa otworzyła kopertę i wyjęła kartkę.
Cześć, Alexa!
Zobaczymy się dopiero w styczniu, więc postanowiłem do ciebie napisać. A poza tym nudzi mi się. Większość Ślizgonów wyjechała na święta do domów, więc nie ma za wiele opcji, aby się z kimś spotkać. Ja, Blaise i Millie zwykle błąkamy się po błoniach, ale tak to nie ma nic do roboty. Uwierzysz, że zaczęliśmy się uczyć nowego materiału na każdy przedmiot? Świat się wali. Tak w ogóle to Lucas również pojechał na święta do domu, co bardzo pokrzyżowało mi moje plany.
Dobra, to mało istotne, przejdźmy do czegoś ciekawego. Z tajnych źródeł wiem, że w dniu, kiedy doleci do ciebie ta sowa, powinnaś być już z moim ojcem chrzestnym u tych swoich mugoli. Kurczę, tyle razy mu mówiłem, że powinien być dla ciebie milszy. Jesteś sto razy lepsza niż twój brat, więc nie wiem, o co mu chodzi. Nasz, pożal się Merlinie, Chłopiec—Który—Przeżył to zupełnie inna kategoria. No ale kto wie, może w te święta zdarzy się cud i Snape stanie się miły? Szkoda, że nie będę mógł tego zobaczyć. Może uda ci się jakoś przekonać go do swojej osoby.
No i mój główny cel. Życzę ci wesołych Świąt, mój prezent dla ciebie doleci... kiedyś tam. Jeśli doleci, bo ta sowa była jakoś dziwnie posępna. No to ten... Żegnam się już,
Draco M.
Dziewczyna parsknęła cichym śmiechem. Ciekawe, co to za jego tajne źródła... Dlaczego miała wrażenie, że to Hermiona? No i ten cud, cóż za niedorzeczność. Chyba się tego nie doczeka.
Włożyła list do szuflady i wypuściła sowę, by wróciła z powrotem do Hogwartu. Wyszła z pokoju, kierując się do pokoju Matta. Zapukała do drzwi, ale odpowiedziała jej cisza.
— Szukasz Matta? — usłyszała niespodziewanie za plecami. Alexa odwróciła się gwałtownie i ujrzała Sophie opierającą się o przeciwległą ścianę.
— Nie strasz — jęknęła, chwytając się za serce. — Tak, szukam go. Skąd wiesz?
— Mówił coś o Willu, o tym, że go zabijesz i innych dziwnych rzeczach. Nie mogłam opuścić takiego wydarzenia — dziewczynka uśmiechnęła się lekko. — Po tym, jak mama skończyła rozmawiać z tym mężczyzną, zszedł do kuchni. Chwilę temu słyszałam, jak się kłócili. Idziesz ze mną?
Alexa kiwnęła głową i ruszyła za przybraną siostrą. W kuchni Matt dyskutował na jakiś temat z Mistrzem Eliksirów i widocznie się z nim nie zgadzał. Ślizgonka nie dowiedziała się jednak, o co chodziło, bo obaj umilkli, gdy tylko zobaczyli wchodzącą do pomieszczenia dziewczynę.
— Wiesz, że masz przechlapane? — spytała, patrząc na przybranego brata.
— Zanim zaczniesz krzyczeć — podniósł rękę w obronnym geście. — Will i tak nie przyjdzie, bo aktualnie jest poza granicami Anglii. Więc nie musisz się na mnie wydzierać. Nie napisałem jeszcze testamentu.
No, to zmieniało postać rzeczy. Ale tylko odrobinę.
— A masz coś do spisania w tym testamencie? — Alexa uniosła brew. — Jeszcze w wakacje żaliłeś się, że jesteś biedny jak mysz kościelna.
— No tak — przyznał. — Ale przez ostatnie miesiące znalazłem dobrze płatną pracę.
No proszę, a więc Matt jednak umiał znaleźć pracę. Ciekawe tylko, kiedy go z niej wyrzucą.
— Dobra, a o czym rozmawiałeś z profesorem Snape'em? — zmieniła temat.
— Nie interesuj się, Potter — wtrącił się mężczyzna, na co pani Carter chrząknęła znacząco. — To znaczy... To mało istotne.
Alexa zmrużyła oczy, patrząc na niego, bo osobiście uważała inaczej. Zapadła chwilowa cisza, którą przerwała Sophie.
— Ma ktoś ochotę na słodycze? — zawołała, wchodząc do kuchni.
Brązowowłosa ze zdziwieniem zauważyła, że jej przybrana siostra trzyma w rękach pudło ze słodyczami, które przywiozła ze sobą w torbie. Większość pochodziła z Miodowego Królestwa. Dziewczynka położyła karton na stole i zaczęła grzebać w środku.
— Sophie, czy pozwoliłam ci dotykać moich rzeczy? — Alexa założyła ręce na piersi.
— Oj, chciałam tylko rozładować atmosferę — machnęła ręką Sophie. — O, pieprzne diabełki?
— One są o smaku... — chciała ją ostrzec siostra, ale ta już włożyła cukierka do ust. Skrzywiła się, a gdy go połknęła, z jej uszu i nosa wyleciał dym. Pani Carter krzyknęła cicho, widząc, co się dzieje z jej córką. Pan Carter chciał wstać, by pomóc dziewczynce, ale ona po krótkiej chwili powróciła do normalnego stanu.
— Dobre — skomentowała, czym wywołała śmiech u zgromadzonych. — Ale za dużo pieprzu.
Państwo Carterowie i Matt zajrzeli do pudła, by znaleźć coś, co przypadnie im do gustu. Alexa natomiast wyjęła dyniowe paszteciki, które spakowała jej pani Weasley. Osobiście je uwielbiała. Ta kobieta wyśmienicie gotowała. W przeciwieństwie do niej, ona była totalnym kulinarnym beztalenciem.
— Pasztecika? — zwróciła się do profesora Snape'a z niewinnym uśmiechem. Mężczyzna skierował swoją uwagę na dziewczynę i uniósł brew. — Dobrze pan wie, że jak wrócimy, to pani Weasley znowu będzie marudzić, że pan schudł. No proszę, one są takie dobre.
Czarnowłosy westchnął cicho i wyciągnął rękę po pasztecika, ale dziewczyna zabrała mu pudełko sprzed nosa.
— O co ci chodzi? — spytał lekko zirytowany.
— Opłata za pasztecika. Coś za coś.
— W takim razie czego ode mnie oczekujesz? Co mam zrobić, żebyś mi łaskawie pozwoliła na zjedzenie jednego pasztecika? — skrzyżował ręce na piersi, wpatrując się w Ślizgonkę wyczekująco.
Zastanowiła się chwilę. W filmach i serialach kobiety zwykle wymyślały różne dziwne rzeczy, ale ona nie chciała ryzykować. Skończyłoby się to tym, że Snape po powrocie do szkoły dopilnowałby, żeby z niej wyleciała.
— Hm... Może postara się pan być dla mnie miły do końca świąt? — zaproponowała. — To chyba nie takie trudne.
Mężczyzna westchnął, ale kiwnął głową, zgadzając się. Alexa uśmiechnęła się szeroko.
— Interesy z panem to czysta przyjemność — stwierdziła, na co Snape przewrócił oczami.
— Nie przeginaj, Po... Alexandro — poprawił się niechętnie. Punkt dla niej.
Mężczyzna nagle syknął cicho i złapał się za ramię.
— Co się dzieje? Co panu jest? — zaniepokoiła się dziewczyna. Co jak co, ale nie chciała mieć na sumieniu człowieka.
Reszta również zwróciła uwagę na Snape’a. Chwilę później mężczyzna wstał i założył swój płaszcz.
— Niedługo wrócę. Dopilnujcie, aby Alexandra nigdzie nie wychodziła — polecił i wyszedł na zewnątrz.
CZYTASZ
Przyszłość do naprawy (Fanfiction HP)
FanfictionOkładka została wykonana przez @zgnilylisc z grupy felix_populus ❤️ Każdy zna historię Harry'ego Pottera, wielkiej gwiazdy, "Wybrańca", od którego podobno zależy los świata czarodziejskiego. Jednak nikt nie wie, że nie jest jedynym Potterem, który p...