36

3.8K 127 13
                                    

Godzina 14:30
Siedziałam nadal z Idalią i gadałyśmy razem na różne tematy. Cały czas wypytywała o Kacpra, czy jest dobrym chłopakiem, czy dba o mnie i te sprawy. Gdy dowiedziała się, że chłopak nie wie, że jestem w szpitalu strasznie się zdenerwowała, ale ja po prostu nie mogłam mu powiedzieć. Wiem, że teraz ma dużo na głowie i nie chcę żeby się mną przejmował. Cały czas ma zawalony koncertami a jak już jest w domu to spędza czas ze mną. Nie chcę psuć mu kolejnych planów.
Nagle usłyszałam dzwoniący telefon, wiec szybko go odebrałam, nawet nie patrząc kto dzwoni. Gdy usłyszałam jego piękny głos, odrazu za nim zatęskniłam.
-Eluwina, jak tam? Dobrze się czujesz? Kiedy wracasz?- wypytywał Kacper, przez co się zaśmiałam.
-Hejka, wszystko dobrze, ale nie wiem kiedy wracam
-A już jesteś chociaż po badaniach?- zapytał
-Tak, jestem po i czekam na wyniki- odpowiedziałam pewnie
-To super, jak będziesz coś wiedzieć to zadzwoń do mnie i wszystko mi opowiesz- chwile jeszcze porozmawialiśmy i zakończyłam połączenie. Kacper pytał się co robię, gdzie jestem a ja musiałam kłamać. Może lepiej by było gdybym powiedziała prawdę? Chociaż nie,  nie chcę, aby Kacper znowu się musiał martwić a tak to spokojnie siedzi w domu i nie myśli zbyt dużo.

-Dzień dobry Julia, tu są wyniki- powiedział lekarz podając mi dużą kopertę. Odwróciłam się w stronę Idali i dałam jej kopertę i poprosiłam aby pierwsza przeczytała. Dziewczyna powoli ją otworzyła i zaczęła czytać po kolei. W pewnym momencie jej mina przeraziła mnie do tego stopnia, że nie wiedziałam czy chcę wiedzieć co tam pisze.
-O Boże- chwyciła się za głowę i zaczęła płakać
-O co chodzi? Jest aż tak źle?- zapytałam zdenerwowana
-Julka cholera jasna, przeczytaj- powiedziała podając mi kartkę.
Kończąc czytać sama się popłakałam. To nie może być możliwe... Nie wiedziałam co mam zrobić. Pierwsze co, to chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do rodziców, lecz nie chciałam im mówić przez telefon co się stało.
-Julka ty musisz powiedzieć Kacprowi-powiedziała stanowczo Idalia
-Nie ma mowy, jak on się dowie to mnie przecież zostawi. W życiu nie będzie chciał mieć chorej dziewczyny! - krzyknęłam zdołowana. Mam przed sobą całe życie a tu nagle mogę umrzeć przy pierwszej lepszej okazji.
-Jak ty tego nie zrobisz to ja to zrobię- popatrzyła na mnie a ja na nią.
-Nie możesz mi tego zrobić. Nie wtrącaj się, kiedyś mu będę musiała powiedzieć- powiedziałam smutna
-Kiedy? Dzień przed śmiercią czy może w tym samym dniu?- krzyknęła Idalia. Przez jej słowa zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Blondynka usiadła na szpitalnym łóżku koło mnie i przytuliła się do mnie. Chciałabym, żeby Kacper był teraz przy mnie.

-Boże jula, co się stało? Czemu płaczesz?- na salę weszła mama z tatą i igą. No kurde Jeszcze mojego kota brakowało.
-Dajcie sobie spokój, nie krzyczcie, bo to mogą być nasze ostatnie chwile razem- powiedziałam i podałam rodzicom kartkę do ręki.
-Julka ale to przecież nie oznacza, że możesz umrzeć, przecież da się to wyleczyć-powiedziała gdy skończyła czytać.
-No właśnie, mama ma racje, nie myśl o tym i żyj jakby żadnego nowotworu nie było...- odpowiedział tata

Untypical love Story                             •Julia i Kacper •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz