58

2.3K 144 5
                                    

Pov. Julia
Mam serdecznie dość Kacpra. Dzisiaj od rana do mnie wydzwania. Już tak mnie męczył, że postanowiłam odebrać.

-Julka?- odezwał się niepewnie.
-Nie duch święty- przewróciłam oczami
-Uspokój się, wiem że nawaliłem.
-Dobrze, że przynajmniej masz tego świadomość- prychnęłam
-Możemy normalnie pogadać? Nie możesz się złościć o takie błahostki-powiedział zirytowany
-Może później- powiedziałam i się rozłączyłam. Jeżeli to była dla niego błahostka to ja już nie wiem.

Postanowiłam iść coś zjeść. Po drodze do kuchni wpadłam na Marcina.
-Julka Noo, patrz że jak chodzisz- powiedział lekko zdenerwowany. Przeze mnie oblał się sokiem pomarańczowym. Dobrze, że miał czarną koszulkę.
-Przepraszam nie chciałam, idź ja to posprzątam- oznajmiłam, gdyż sok był nawet na podłodze. Marcin kiwnął głową i poszedł do swojego pokoju a ja skierowałam się po jakąś szmatkę.

Dzisiaj jakoś wszystko mnie boli i nie mam na nic siły. Nawet z głupiego łóżka mi się nie chciało wstawać mimo tego, że była pozna godzina. Posprzątałam rozlany sok a chwile później dostałam kolejny telefon. Nawet nie popatrzyłam na wyświetlacz, bo byłam pewna, że znów dzwoni Kacper. Nie chciałam z nim obecnie rozmawiać, bo i tak skończyłoby się to kłótnią. Przemyśle wszystko, odpocznę i później do niego zadzwonię.

-Julia idziesz with me?- krzyknęła Lexy
-Gdzie?- zapytałam zdezorientowana.
-Mówiłam ci. Kostera wszystko w porządku? Coś ty taka mad today?- zapytała podchodząc do mnie. Ja jedynie machnęłam ręką.
-Weź olej dupka and come with me please Julia- powiedziała uśmiechając się do mnie.
-Ale powiesz mi gdzie idziemy?- Lexy kiwnęła głową z dezaprobatą.
-Do my second home- uśmiechnęłam się bo już wiedziałam o co chodzi, wiec się zgodziłam.

****

-Ale kolejka, cholera jasna- odezwała się niezadowolona Lexy. Czekałyśmy już dość długo aby złożyć zamówienie, ale kolejka nic się nie ruszała. W końcu po długich wyczekiwaniach nadeszła nasza kolej. Ja jak zwykle wzięłam sałatkę a Lexy jakieś burgery. Standardowo.
-Lexy, ja już wiem czemu tyle czekałyśmy- wskazałam ręką na faceta który niósł dwie tace jedzenia.
-Oh my gosh, takiego męża to ze świecą szukać- zasmiałyśmy się głośno przez co kilka osób popatrzyło w naszą stronę. Zrobiło nam się głupio, ale przez minę Lexy chciało mi się śmiać jeszcze bardziej, wiec musiałam się powstrzymywać.

Gdy skończyłyśmy jeść, stwierdziłyśmy, że wracamy do domu.

-Mam pomysł. Zadzwonię do Marcina i go poproszę aby przyjechał po nas- popatrzyłam na nią zdziwiona. Przecież to niemożliwe żeby Marcin po nas przyjechał
-Powodzenia- zaśmiałam się
-Zobaczysz ze go namówię- zaśmiała się
-W życiu- prychnelam
-O ile zakład?- zaśmiała się
-Chcesz się zakładać?- brunetka kiwnęła twierdząco głową- No dobra, jak Marcin przyjedzie to dam ci dychę a jak nie to ty dajesz mi- wystawiłam dłoń w jej stronę a brunetka ją mocno uścisnęła.

-Halo Marcin?- powiedziała próbując się nie zaśmiać
-Co chcesz, wstałem tyle co
-Bo mam problem
-Ale po co mi o tym mówisz?- powiedział rozespanym głosem
-Bo musisz po nas przyjechać- oznajmiła Lexy a Marcin wybuchnął głośnym śmiechem
-Chyba sobie żartujesz- zaczął śmiać się jeszcze bardziej
-Ale z ciebie świnia Marcin. Dam ci dychę
-Ty chyba jesteś niepoważna koleżanko. Za dychę to ja nawet bym specjalnie dla ciebie kluczyków nie podniósł- okej to było trochę niemile z jego strony.
-Ale jesteś chamski Marcin. Serio. Tyle razy ja już coś dla ciebie zrobiłam- powiedziała oburzona Lexy
-Nie przypominam sob...- nie dokończył- dobra nieważne gdzie jesteście?- Lexy głośno się zaśmiała. Fajnie, jestem dychę do tylu.

Kochani!! Podnosimy poprzeczkę! 100 gwiazdek i lecimy z następnym! Miłego dnia❤️

Untypical love Story                             •Julia i Kacper •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz