39

3.9K 151 41
                                    

Pov.Julka
-Powiedziałaś już o tym temu swojemu chłopakowi?- zapytała mama
-Nie było okazji...-odpowiedziałam
-Jak to nie było okazji? Julka musisz mu powiedzieć, inaczej już ci nie zaufa- tutaj mama miała rację
-Ale się boję mamo, co będzie jak mnie zostawi? Co wtedy jak pomyśli, że nie chce marnować życia z dziewczyną, która i tak prędzej czy później umrze?- powiedziałam zdenerwowana
-Julka, opowiadałaś mi jak on się o ciebie troszczy, jak się martwi. On cię kocha skarbie. Napewno cię nie zostawi, a jak tak zrobi to nie był dobrym facetem. Tak nie robią mężczyźni- powiedziała mama przytulając mnie.
-A co jeśli umrę? Przecież niewiadomo czy wyleczę ten nowotwór- mama miała już coś mówić lecz w tej samej chwili drzwi się otworzyły i zobaczyłam w nich smutnego Kacpra ze łzami w oczach.
-Serio Julka? Masz nowotwór i nie chciałaś mi o tym powiedzieć? Tak właśnie wyglada twoje zaufanie do mnie?- powiedział zdenerwowany po czym wyszedł z sali.
-Kacper poczekaj- wstałam szybko z łóżka i wybiegłam za chłopakiem. Na korytarzu zobaczyłam idalię, która patrzyła na mnie smutnym wzrokiem. W tej chwili popłakałam się na dobre. Straciłam go. To wszystko moja cholerna wina. Mogłam mu odrazu powiedzieć i ta sytuacja nie miałaby miejsca.
-Co ja odwaliłam- powiedziałam zapłakana siadając na ziemi koło drzwi. Idalia podeszła do mnie i mnie przytuliła
-Przepraszam, mogłam nic nie mówić- powiedziała smutna
-Nie, dobrze, że powiedziałaś, bo ja pewnie nie dałabym rady- odpowiedziałam.
-Porozmawiam z nim i wszystko się wyjaśni- powiedziała Idalia. Chwile później przyszła moja mama i obie dziewczyny zaprowadziły mnie z powrotem na salę. Jestem straszną idiotką.
-Julka Kacper dalej tutaj jest. Pali papierosa koło swojego auta- powiedziała Idalia patrząc przez okno. W pewnej chwili poczułam się strasznie dziwnie. Zakręciło mi się w głowie i oblały mnie poty. Zamknęłam oczy i jedyne co słyszałam to krzyki mojej mamy i wołającą Kacpra idalię.

Pov. Kacper
Po tym co się dowiedziałem, nie wiedziałem jak mam postąpić. Czyli Julka może za niedługo umrzeć i zostanę sam. Nie mogłem o tym myśleć. Szybko wybiegłem ze szpitala. Słyszałem za sobą krzyki Julki, jednak nie odwróciłem się i wyszedłem na zewnątrz się przewietrzyć, bo nie mogłem już wytrzymać. Odpaliłem papierosa i już się zastanawiałem jak puste będzie moje życie bez blondynki. Tak bardzo ją kocham. Kilka łez poleciało z moich oczu, jednak szybko je starłem. Chwilę później usłyszałem krzyki Idalii. Dziewczyna wołała mnie na górę, bo jula straciła przytomność. Nie wiedziałem, czy to jest właśnie ta chwila, w której moja dziewczyna odchodzi. Jakim ja jestem debilem. Zamiast ją pocieszać, pomagać jej i być przy niej, ja po prostu na nią nakrzyczałem i wybiegłem zostawiajac ją samą. Dopiero po chwili ogarnąłem się i szybko pobiegłem na górę do Julki. Gdy zobaczyłem dziewczynę leżącą na łóżku, podpiętą do tych wszystkich maszyn, zrozumiałem, że jestem jej potrzebny. Kocham ją na zabój i martwię się o nią... Lekarz poprosił nas abyśmy dali jej odpocząć, wiec wszyscy wyszliśmy na korytarz.
-Kacper, jestem mamą Julki jak już wiesz. Niestety nie mieliśmy innej okazji żeby się poznać, jednak chciałam cię prosić żebyś nie obwiniał Julki za to wszystko. Ona chciała ci powiedzieć ale bała się, że ją zostawisz. Nie chciała robić ci problemu- powiedziała mama Julki i wyszła ze szpitala razem z Idalią. Ja zostałem, czekając aż moja dziewczyna się obudzi i będę mógł z nią spokojnie porozmawiać.

Proszę bardzo🔥
Tak dużo osób prosiło o rozdział dzisiaj, więc dodałam tak jak prosiliście😂 Miłej nocy kochani🖤

Untypical love Story                             •Julia i Kacper •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz