47

2.6K 102 17
                                    

Pov. Julia
Byłam przerażona. Starszy mężczyzna coś koło 30 lat, chwycił mnie za rękę i próbował ciągnąć w jakąś stronę, wiec zaczęłam krzyczeć, ale nikt jakoś specjalnie nie zwracał na to uwagi. Dopiero po chwili poczułam rozluźnienie na nadgarstku i zobaczyłam jak Kacper już leży na tym typie. Okladali się pięściami i nie zwracali uwagi na to, że zrobili dość duże widowisko.

-Kacper, proszę zostaw go- podeszłam do niego i krzyczałam w jego stronę, ale nie reagował.
-Kacper...- powtórzyłam tym razem kładąc dłoń na jego ramieniu. Chłopak od razu się spiął i odwrócił głowę w moją stronę- Daj spokój, zostaw go- powiedziałam. Kacper już miał coś odpowiadać, lecz w tej samej chwili został uderzony przez tamtego faceta w tył głowy. W jednej sekundzie poczułam jak mój cały świat się wali. Kacper opadł na ziemię a mężczyzna wybiegł z klubu.

-Kacper!- krzyknęłam do chłopaka, gdy ten leżał w bezruchu na ziemi. Potrząsnęłam lekko jego ciałem, ale nic to nie dało. Chwile później koło mnie pojawili się członkowie teamu. Wszyscy pytali o co chodzi, ale nie miałam teraz siły opowiadać.
-Dzwońcie po pomoc a nie patrzycie jak krowa na gówno! Szybko, proszę!- krzyknęłam i dopiero później ludzie, którzy wcześniej się jedynie przyglądali, ocknęli się i próbowali coś zrobić.
-O Boże Kacper! Nic ci nie jest?- odezwała się Patrycja, która tyle co przyszła.
-Wypierdalaj ok?- wstałam i podeszłam do niej- czego nie rozumiesz? Daj mu spokój- powiedziałam a ona jedynie na mnie popatrzyła, prychnęła pod nosem i wyszła.
-Jezu, co mu się stało?!- powiedział wystraszony blowek. Ja jedynie kucnęłam koło Kacpra i chwyciłam go za dłoń. Całe szczęście, że oddychał a to dobrze świadczy.

-Proszę zrobić nam miejsce- powiedział pan ratownik, który próbował się przecisnąć między tłumem.
-Kim pani dla niego jest?- zapytał jeden z trzech ratowników. Chwilę zastanawiałam się co odpowiedzieć.
-jego dziewczyną- odpowiedziałam niepewnie. Ratownik posłał mi spojrzenie i zaczął badać stan Kacpra.
-Musimy zabrać go do szpitala na jakiś czas, nic poważnego mu się nie stało. W najgorszym wypadku może być to lekki wstrząs mózgu- uśmiechnął się do mnie i zawołał współpracowników aby pomogli mu wsadzić Kacpra na nosze. Wstałam z ziemi i zaczęłam podążać za nimi do wyjścia.
-Czy ja też mogę jechać z wami?- zapytałam zestresowana całą tą sytuacją. Ratownik jedynie kiwnął głową a ja chwile później wsiadłam do karetki. Obserwowałam jak mężczyzna daje lekarstwa Kacprowi i siedziałam obok niego.

-Kochasz go, co?- zapytał z uśmiechem. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Jasne, że go kocham, ale nie mogło mi to przejść przez gardło, wiec jedyne co zrobiłam to uśmiechnęłam się delikatnie.
-Nie martw się, będzie dobrze. To nic wielkiego- powiedział uśmiechając się do mnie.

W końcu znaleźliśmy się pod szpitalem. Napisałam do teamu w którym szpitalu jesteśmy, aby mogli tez przyjechać, bo niestety nie dali rady od razu jechać za nami, bo nie zamówili wcześniej taksówki. Czekałam w poczekalni na jakieś wiadomości, bo nikt nie chciał mnie wpuścić do środka. Dopiero po chwili zobaczyłam lekarza w białym kitlu, który wychodził z sali na której leży Kacper, wiec podbiegłam do niego.

-Może mi pan powiedzieć co z Kacprem?- zapytałam modląc się w duchu aby udzielił mi informacji.
-Obudził się już, wiec jak pani chce, to może wejść do środka- mężczyzna posłał mi uśmiech i ruszył przed siebie. Chwile się zastanawiałam, czy aby napewno chce tam wchodzić, bo nie wiedziałam nawet o czym z nim porozmawiać. Było to dla mnie ciężkie, jednak postanowiłam ze wejdę do środka. Gdy znalazłam się przed drzwiami, poczułam odepchnięcie mnie w druga stronę przez co wylądowałam na ścianie. Spojrzałam wiec w stronę drzwi i zobaczyłam Patrycję z triumfalnym uśmiechem na twarzy.

-On jest mój, zrozumiesz w końcu?- zapytała uśmiechając się podle. Nic jej nie odpowiedziałam, bo dziewczyna zdążyła już wejść do środka.
Fajnie, juz myślałam, że może się pogodzimy, ale trudno. Postanowiłam, że opuszczę szpital. Najwyżej wieczorem do niego napisze, albo wpadnę go odwiedzić. Popchnęłam drzwi wyjściowe i od razu poczułam zapach świeżego powietrza. Usiadłam na schodach i schowałam twarz w dłoniach. Chwile później usłyszałam swoje imię wiec odwróciłam się w tamta stronę. Na szczęście byli to Lexy, Agata i stuart. To nic, że byli lekko pijani, ale przynajmniej przyjechali.

-Jezu, co ci się stało?- zapytała Lexy siadając obok mnie. Nawet się nie zorientowałam, że płaczę. To wszystko mnie już przytłacza.
-Kochana, opowiadaj o co chodzi- dodała Agata
-Ja tez posłucham- powiedział stuart. Wiec zaczęłam im opowiadać całą historie od początku imprezy do teraz...

Untypical love Story                             •Julia i Kacper •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz