On mnie zabije

397 17 5
                                    

- no co tam Łucja? - Olgierd zobaczył, że dzwoni do niego szefowa i dopiero wtedy przypomniał sobie, że miał do niej dzwonić jak tylko dowie się co z Krystianem. Wyszedł z gabinetu lekarza i odebrał telefon
- co z Krystianem?
- no co dostał niezły łomot, ma połamane żebra jest trochę poobijany
- A z lekarzem rozmawiałeś?
- Tak przed chwilą od niego wyszedłem. Mówi, że powinien odpocząć i narazie nie wariować z tymi żebrami, ale znasz Krystiana wiesz jaki on jest narwany
- powiedział ci kto go pobił? Myślisz, że to może mieć jakiś związek z tą waszą ostatnią sprawą?
- nie to nie ma nic wspólnego z Białasem ani z Rafałem. Jakieś łebki w parku go zaatakowali, stanął w obronie dziewczyny, jak zobaczyła co się dzieje to uciekła. Miał sporo szczęścia, że ten facet co go znalazł szedł akurat wtedy do pracy, bo pół godziny później i byłoby po nim
- ok jak będziesz coś więcej wiedział to dzwoń
- dobra, narazie muszę jechać do jego babci powiedzieć co się stało
- Gdzie!?
- no do jego babci, u niej się zatrzymał, a pewnie jak rano zorientowała się, że nie ma go w domu to się martwi - Policjanci, którzy chwilę wcześniej chcieli porozmawiać z Olgierdem musieli pilnie wrócić na komendę, a detektyw pojechał poinformować babcię Krystiana co się stało, a godzinę później wrócił z nią do szpitala. Kobieta weszła do sali wnuka, a Olgierd został na korytarzu i rozmawiał z policjantami, którzy też akurat wrócili do szpitala
- do nas na komendę zgłosiła się kobieta, która twierdzi, że została napadnięta przez trzech mężczyzn, a pana kolega stanął w jej obronie
- mam nadzieję, że postawicie jej zarzuty nie udzielenia pomocy?
- dziewczyna była w szoku i się bała
- to nie zmienia faktu, że mogła chociaż po karetkę zadzwonić, a nie zostawić go tam samego, mógł umrzeć
- dobrze ale jaka była w tym jej wina, to już my będziemy ustalać. Może najpierw ustalimy co pana kolega robił w nocy sam w parku i o jakiej broni rozmawialiście? - Olgierd jednak nie odpowiedział, bo zobaczył na korytarzu Krystiana, który nadal wyglądał słabo i ledwo stał na nogach przytrzymując się ściany
- Gdzie ty znowu idziesz?!
- zapalić
- A co przeszło ci już?
- yyy nie, właśnie kurwa boli, te leki co mi dał to słabe, nic nie pomogły, może tylko na chwilę, ale teraz znowu cholernie boli
- to po co ty wstajesz i chodzisz!? Kładź się i leż
- bo muszę iść, nie wytrzymam już dłużej, muszę zapalić
- Krystian wracaj i się połóż!, dobrze ci radzę
- za chwilę wrócę
- naprawdę!? Ledwo na nogach stoisz, a ty będziesz chodził, bo tobie się kurwa palić chce!
-  kurwa zapalniczki zapomniałem
- stój tutaj, przyniosę ci
- yhy jest pod poduszką - Olgierd podał mu zapalniczkę do ręki w której miał wenflon, nie był dokońca pewny tego, że powinien wychodzić, ale wiedział, że nie uda mu się go zatrzymać i nawet nie próbował
- Jesteś pewien, że dasz radę iść? Czy mam iść z tobą?
- nie jestem dzieckiem, jakoś sobie poradzę
- wolałbym, żebyś się położył
- dam sobie radę
- Jak chcesz tylko uważaj - Krystian powoli wyszedł, a Olgierd wrócił do wcześniejszej rozmowy, cały czas jednak obserwował jak kolega powoli opuszcza oddział
- to co dowiemy się wkońcu o jaką broń chodziło?
- aha, bo ja się przez to wszystko chyba nie przedstawiłem. Aspirant sztabowy Olgierd Mazur, a on to mój partner Krystian Górski, wydział kryminalny policji w Warszawie
- on jest policjantem?
- no chyba mówię
- w czasie napadu był na służbie?
- nie, urlop ma. Przyjechał tutaj do babci, w nocy nie mógł spać wyszedł się przejść, a w parku trafił na tą dziewczynę, chciał na policję zadzwonić ale nie zdążył
- Dobrze tak czy siak musimy to przesłuchać. Tą dziewczyna sporządza już portret pamięciowy tych chłopaków, a my sprawdzamy nagrania z monitoringu
- no to dobrze. On mnie zabije ale chyba pójdę zobaczyć czy wszystko z nim dobrze.


Od nienawiści do miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz