27.

1.6K 57 32
                                    

Urodzinowy maraton 2/3

Daisy pov

Małżeństwo odwróciło się w moją stronę. O mój Boże.

Dobra Daisy... Oddychaj. Zachowuj się, jakby cie to nie obchodziło. Bądź silna.

-Daisy? - mama patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami, patrząc na mnie z góry na bok. - Ojej... Ale ty wyrosłaś na śliczną młodą kobietę. Ile masz już lat? 16?

Wyglądała dokładnie tak, jak zapamiętałam; cienkie, długie i kręcone włosy. Mój ojciec też się za wiele nie zmienił. Takie samie zielone oczy i ciemne, bradowe włosy. Ten sam złośliwy wygląd.

-Mam 15 lat. Za cztery miesiące 16.

-Aw... Moje dziecko jest już takie duże - gruchnęła.

-Nie nazywaj mnie swoim dzieckiem - splunęłam.

Kobieta wyglądała na zaskoczoną. Przez kilka sekund panowała cisza.

-Och... Bardzo za tobą tęskniłam. Jak się trzymasz? - zapytała.

-Tęskniłaś za mną - podniosłam głos. - Gdybyś za mną miała tęsknić, to byś mnie nawet nie zostawiła!

Ludzike odwrócili się i gapili, ale mnie to nie interesowało. Nie teraz.

-Daisy... - Ashton, który do tej pory milczał, wyszeptał na znak, żebym się uspokoiła.

-Jak... - zniżyłam głos. - Jak ma się Ruby? - serce mnie bolało na wspomnienie mojej rudowłosej siostry.

-Dobrze. Jest teraz u znajomych, więc zdecydowaliśmy się tu przyjechać - odpowiedziała moja matka.

Spojrzałam na ojca, który jeszcze nie odezwał się ani słowa. Matka szturchnęła go w ramię.

-Bądź uprzejmy i porozmawiaj ze swoją córką.

-Nie. Mówiłem Ci, że nigdy więcej nie chce słyszeć o tym rozczarowaniu - sapnął, patrząc na mnie z niesmakiem.

Praktycznie mogłam poczuć gniew i niecierpliwość Ashton'a. Gniewnie zacisnęłam pięść.

-Widzę, że nadal jesteś chujem.

Mój tata spojrzał na mnie z nienawiścią.

-Ty mała su-

-O, spójrz tam - przerwał Ashton. - Luke nas woła. Chodź Daisy.

Złapał mnie za rękę i odciągnął od rodziców.

Odwróciłam się i ostatni raz spojrzałam na swoich rodziców. Smutny wyraz twarzy matki wyrył się w mojej pamięci, tak samo jak gniewne spojrzenie ojca.

***

Zignorowałam dźwięk przesuwanych drzwi i zamiast tego skupiłam się dźwięku fal dochadzacych z pobliskiej plaży. Niebo było dziś ciemne, doskonale odsłaniając każdą gwiazdę na niebie.

(od autorki: z tego co wiem to Vegas jest po środku pustyni, ale przypominam, że ja tylko to tłumaczę)

-Hej. Wszytko w porządku? - Ashton usiadł obok mnie.

Siedziałam sobie tutaj, patrząc na gwiazdy o rodzicach i Ruby. Tak cholernie za nią tęskniłam.

Skinęłam głową, skupiając się na migoczącej gwieździe, żeby nie zacząć płakać.

-Jesteś pewna.

Ponownie skinęłam głową.

-Okej... Trochę się martwiłem. Nie za wiele się odzywałaś po tym wszystkim. - Jeśli uh... Jeśli jesteś tym zdenerwowana, lub cokolwiek innego, to pamiętaj, że zawsze jestem gotów cie wysłuchać - dodał. - Wiem, że nie zrozumiem, jak dokładnie się czujesz i co przeżywasz, ale spróbuję pomóc...

-Możemy przestać o tym rozmawiać? - spojrzałam na jego twarz.

-Jasne, przepraszam - wymamrotał niezręcznie. - Chodź, zaraz zaczynamy świętować.

Skinęłam głową i zaczęłam aż on wstanie i wróciliśmy do środka, by wypuścić westchnięcie. Ponieważ było Święto Dziękczynienia, a Danielle była Amerykanką zdecydowaliśmy, że byłoby miło świętować je z nią, ponieważ ona była z dala od rodziny i nie mogła za bardzo świętować.

***

-Jestem wdzięczna za was. I reszte moich przyjaciół i rodzinie - Dani uśmiechnęła się do nas.

Ashton zasugerował, żebyśmy usiedli przy stole i powiedzieli, za co jesteśmy wdzięczni.

-Jestem wdzięczny za zespół i fanów - kolejny odezwał się Luke.

-Ja jestem wdzięczny za psy - odezwał się Calum. - Żartuję. Jestem wdzięczny za Dani, za was i moją rodzinę.

Calum i Danielle wymienili się obrzydliwy, ale słodkim pocałunkiem.

Machael i ja zakrztusiliśmy się, powodując, że dostalismy po głowach od Hooda.

-Jestem wdzięczny za farbę do włosów - Michael się uśmiechnął złośliwie i przeczesał ręką swoje nowo farbowane czerwone włosy. - A... No i was oczywiście - dodał po dezaporcie Ashton'a.

-Jestem wdzięczny za Daisy - Ashton wyciągnął do mnie rękę i mocno przytulił.

-A co z tobą Daisy-Doo? - spytała Dani.

-Jestem wdzięczna za was - uśmiechnęłam się.

Wszyscy zaczęli wiwatować.

-Teraz żarcie!!! - zawołałam Michael.

Jzu umierałam z głodu. Widok pysznego kurczaka, szynki i puree ziemniaczanego, które stało przede mną, było kpiną. Odmówiłam jedzenia. Poradzę sobie bez tego.

-Zjedz tyle ile możesz - wyszeptał Ashton i delikatnie poklepał mnie po udzie.

Mój żołądek wielokrotnie warknął, praktycznie błagając o jedzenie.

Nie. Byłam wystarczająco gruba.

Ale to jedzenie wyglądało tak dobrze.

-Zjedz trochę skarbie - namawiał Calum, trzymając przede mną talerz z indykiem.

Patrzyłam na jedzenie przez kilka sekund, zastanawiając się czy zjeść, czy nie.

Walić to.

Westchnęłam i wzięłam talerz.

Tak bardzo będę tego żałować.

***
Do której chodzicie klasy? 😘❤️

99 Skinny Adopted by 5sos TŁUMACZENIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz