Urodzinowy maraton 2/3
Daisy pov
Małżeństwo odwróciło się w moją stronę. O mój Boże.
Dobra Daisy... Oddychaj. Zachowuj się, jakby cie to nie obchodziło. Bądź silna.
-Daisy? - mama patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami, patrząc na mnie z góry na bok. - Ojej... Ale ty wyrosłaś na śliczną młodą kobietę. Ile masz już lat? 16?
Wyglądała dokładnie tak, jak zapamiętałam; cienkie, długie i kręcone włosy. Mój ojciec też się za wiele nie zmienił. Takie samie zielone oczy i ciemne, bradowe włosy. Ten sam złośliwy wygląd.
-Mam 15 lat. Za cztery miesiące 16.
-Aw... Moje dziecko jest już takie duże - gruchnęła.
-Nie nazywaj mnie swoim dzieckiem - splunęłam.
Kobieta wyglądała na zaskoczoną. Przez kilka sekund panowała cisza.
-Och... Bardzo za tobą tęskniłam. Jak się trzymasz? - zapytała.
-Tęskniłaś za mną - podniosłam głos. - Gdybyś za mną miała tęsknić, to byś mnie nawet nie zostawiła!
Ludzike odwrócili się i gapili, ale mnie to nie interesowało. Nie teraz.
-Daisy... - Ashton, który do tej pory milczał, wyszeptał na znak, żebym się uspokoiła.
-Jak... - zniżyłam głos. - Jak ma się Ruby? - serce mnie bolało na wspomnienie mojej rudowłosej siostry.
-Dobrze. Jest teraz u znajomych, więc zdecydowaliśmy się tu przyjechać - odpowiedziała moja matka.
Spojrzałam na ojca, który jeszcze nie odezwał się ani słowa. Matka szturchnęła go w ramię.
-Bądź uprzejmy i porozmawiaj ze swoją córką.
-Nie. Mówiłem Ci, że nigdy więcej nie chce słyszeć o tym rozczarowaniu - sapnął, patrząc na mnie z niesmakiem.
Praktycznie mogłam poczuć gniew i niecierpliwość Ashton'a. Gniewnie zacisnęłam pięść.
-Widzę, że nadal jesteś chujem.
Mój tata spojrzał na mnie z nienawiścią.
-Ty mała su-
-O, spójrz tam - przerwał Ashton. - Luke nas woła. Chodź Daisy.
Złapał mnie za rękę i odciągnął od rodziców.
Odwróciłam się i ostatni raz spojrzałam na swoich rodziców. Smutny wyraz twarzy matki wyrył się w mojej pamięci, tak samo jak gniewne spojrzenie ojca.
***
Zignorowałam dźwięk przesuwanych drzwi i zamiast tego skupiłam się dźwięku fal dochadzacych z pobliskiej plaży. Niebo było dziś ciemne, doskonale odsłaniając każdą gwiazdę na niebie.
(od autorki: z tego co wiem to Vegas jest po środku pustyni, ale przypominam, że ja tylko to tłumaczę)
-Hej. Wszytko w porządku? - Ashton usiadł obok mnie.
Siedziałam sobie tutaj, patrząc na gwiazdy o rodzicach i Ruby. Tak cholernie za nią tęskniłam.
Skinęłam głową, skupiając się na migoczącej gwieździe, żeby nie zacząć płakać.
-Jesteś pewna.
Ponownie skinęłam głową.
-Okej... Trochę się martwiłem. Nie za wiele się odzywałaś po tym wszystkim. - Jeśli uh... Jeśli jesteś tym zdenerwowana, lub cokolwiek innego, to pamiętaj, że zawsze jestem gotów cie wysłuchać - dodał. - Wiem, że nie zrozumiem, jak dokładnie się czujesz i co przeżywasz, ale spróbuję pomóc...
-Możemy przestać o tym rozmawiać? - spojrzałam na jego twarz.
-Jasne, przepraszam - wymamrotał niezręcznie. - Chodź, zaraz zaczynamy świętować.
Skinęłam głową i zaczęłam aż on wstanie i wróciliśmy do środka, by wypuścić westchnięcie. Ponieważ było Święto Dziękczynienia, a Danielle była Amerykanką zdecydowaliśmy, że byłoby miło świętować je z nią, ponieważ ona była z dala od rodziny i nie mogła za bardzo świętować.
***
-Jestem wdzięczna za was. I reszte moich przyjaciół i rodzinie - Dani uśmiechnęła się do nas.
Ashton zasugerował, żebyśmy usiedli przy stole i powiedzieli, za co jesteśmy wdzięczni.
-Jestem wdzięczny za zespół i fanów - kolejny odezwał się Luke.
-Ja jestem wdzięczny za psy - odezwał się Calum. - Żartuję. Jestem wdzięczny za Dani, za was i moją rodzinę.
Calum i Danielle wymienili się obrzydliwy, ale słodkim pocałunkiem.
Machael i ja zakrztusiliśmy się, powodując, że dostalismy po głowach od Hooda.
-Jestem wdzięczny za farbę do włosów - Michael się uśmiechnął złośliwie i przeczesał ręką swoje nowo farbowane czerwone włosy. - A... No i was oczywiście - dodał po dezaporcie Ashton'a.
-Jestem wdzięczny za Daisy - Ashton wyciągnął do mnie rękę i mocno przytulił.
-A co z tobą Daisy-Doo? - spytała Dani.
-Jestem wdzięczna za was - uśmiechnęłam się.
Wszyscy zaczęli wiwatować.
-Teraz żarcie!!! - zawołałam Michael.
Jzu umierałam z głodu. Widok pysznego kurczaka, szynki i puree ziemniaczanego, które stało przede mną, było kpiną. Odmówiłam jedzenia. Poradzę sobie bez tego.
-Zjedz tyle ile możesz - wyszeptał Ashton i delikatnie poklepał mnie po udzie.
Mój żołądek wielokrotnie warknął, praktycznie błagając o jedzenie.
Nie. Byłam wystarczająco gruba.
Ale to jedzenie wyglądało tak dobrze.
-Zjedz trochę skarbie - namawiał Calum, trzymając przede mną talerz z indykiem.
Patrzyłam na jedzenie przez kilka sekund, zastanawiając się czy zjeść, czy nie.
Walić to.
Westchnęłam i wzięłam talerz.
Tak bardzo będę tego żałować.
***
Do której chodzicie klasy? 😘❤️
CZYTASZ
99 Skinny Adopted by 5sos TŁUMACZENIE
Teen FictionMyślała, że świat jest przeciwko niej, a bycie kochanym nie jest dla niej, dopóki nie spotkała czterech chłopców zdecydowanych, by to zmienić. (pisanie w tym z pewnością nie jest moje najlepsze, tylko uwaga) ostrzeżenie: ta książka dotyczy wyzwala...