59.

1.2K 55 27
                                    

Daisy pov

-Przesadziłem - Jacob brzmiał szczerze. - Przeprszam, wiem że popełniłem błąd, nie chcąc ciebie słuchać. Wiem, że nie zdradziła byś mnie z Luke'iem. Po prostu wpadłem w paranoje.

-W porządku - powiedziałam. - Kocham cię.

-Ja ciebie też.

-Przeprszam, ale muszę już lecieć.

-To pa... A pogadamy późnej?

-Jasne - powiedziałam, po czym się rozłączyliśmy.

Odłożyłam telefon i zeszłam na dół. Ashton i Bry tulili się przy kominku, popijając ciepła czekoladę, Michael siedział w kuchni, Luke zajmował kanapę, zajmując się telefonem, a Calum i Dani musieli być na górze. Ash kazał nam się przebrać.

Kiedy każdy był gotowy na kontakt ze śniegiem, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do schroniska narciarskiego. Byłem pierwszą osobą, która wybiegła z samochodu, chcąc po raz pierwszy zobaczyć śnieg.

Luke złapał mnie za płaszcz i pilnował żebym się nie zgubiła, kiedy przedzierałam się przez tłum. Reszta szła za nami, jednak nie doganiała nas. Zarejestrowaliśmy się, po czym wyszliśmy na zewnątrz, w pobliże wyciągu, gdzie leżał śnieg.

Zdjęłam rękawiczki i uklęknęłam  dotykając ziemi, zadrżałam z powodu tego, jak zimny był śnieg. Założyłam je z powrotem i rozmasowałam ręce.

Podniosłam śnieg i rzuciłam nim w Ashton'a, uderzając go prosto w plecy. Odwrócił się i schylił, po czym podniósł kulkę śniegu i rzucił ją z powrotem we mnie. To spowodowało małą walkę na śnieżki między nami, która przyniosła kilka rozczarowanych spojrzeń.

-Jako, że nigdy nie byłaś na nartach... - zaczął Irwin.

-A Luke jest w tym do dupy - dodał Michael.

-Pójdziemy tylko na sanki.

Wszyscy podeszliśmy do ruchomych schodów, które prowadziły na górę. Szliśmy w parach i patrzyliśmy jak ludzie zjeżdżają ze wzgórza.

Stałam obok Bry, która trzymała swoje sanki, na których miałyśmy jechać. Gdy dotarliśmy na szczyt, para przed nami (Cal i Danielle) usiadła wygodnie. Zjechali, a potem Luke i Michael. Nadeszła kolej moja i Bryany.

Dziewczyna usiadła jako pierwsza, ponieważ była większa, a po chwili, usiadłam przed nią. Złapałam mocno boki sanek, kiedy zostałyśmy popchnięte i zaczęłyśmy zjeżdżać. Nie wiem co się stało, ale gdy byłyśmy na dole, przewróciłyśmy się.

Zaczęłyśmy się śmiać, kiedy chłopcy nam pomogli wstać, podczas gdy zjeżdżał Ash.

Po długim dniu i wielokrotnych zjazdów, wróciliśmy do domu i wszyscy zasiedliśmy przy kominku. Razem z Luke'iem, siedzieliśmy pod kocem, grając na telefonach, Danii usnęła na kolanach Hood'a, Mike cicho brzdąkał na gitarze, a Bryana I Ashton rozmawiali.

W końcu odłożyłam telefon i położyłam się na ramieniu chłopaka. Ashton musiał to zauważyć.

-Musimy jutro wstać o 5.00 rano, żeby lecieć do domu, chodźmy spać.

Ugasił ogień i wszyscy się rozeszliśmy do naszych pokoi. Po raz kolejny, miałam pokój z Hemmings'em. Szybko się przebrałam i opadłam na łóżko.

Luke także się przebrał, a potem wślizgnął pod kołdrę, wyświadczając mi przysługę w formie okrycia nas, na co sama nie miałam siły. Sennie wymamrotałam coś na dobranoc, pozwalając mu się przytulić

-Dobranoc.

***

-Wstajemy! - zaświergotał zbyt entuzjastycznie Ashton.

Zerwał z nas kołdrę. Obudziło mnie przeraźliwe zimno.

-Czemu ten lot jest tak wcześnie? - jęknął Luke.

-Po śpieszcie się i szykujcie - warknął. - Macie 10 minut.

Wytoczyłam się z łóżka i zaczęłam się szykować. Założyłam czarne legginsy i pierwszą-lepszą koszulkę (wypadło na tą, należącej kiedyś do Ashton'a. Umyłam włosy zęby, rozczesałam włosy i zeszłam na dół.

Danielle siedziała w kuchni, przygotowując śniadanie, złożone z płatków śniadaniowych.

-Hej - odezwała się.

Bry, która siedziała przy stole, uśmiechnęła się.

-Dzień dobry - powiedziałam. - Jedziecie z nami do Sydney?

Dani zmarszczyła brwi.

-Nie. Za parę dni wracamy do Kalifornii.

20 minut później wszyscy byliśmy na lotnisku, taszcząc ze sobą nasze rzeczy. Załadowaliśmy torby na taśmociąg, po czym poszliśmy, oczekując lotu. Wezwano nasz lot.

Aston płakał, żegnając się z Bryaną. Obiecała, że niedługo przyjedzie.

Danielle płakała, przytulając Caluma. Bry przytuliła chłopaków, potem mnie.

-Pa Daisy. Miło było cie poznać - uśmiechnęła się.

-Ciebie też. Papa - ponownie ją uścisnęłam.

-Napisz do mnie, jak będziesz czegoś potrzebować - odezwała się Dani, rozkladajac ramiona.

Starałam się nie płakać.

-Będzie mi cię brakować - westchnęła.

-Mi ciebie też - pociągnęłam nosem.

Pary ponownie się przytuliły, po czym odeszliśmy. W samolocie siedziałam obok Luke'a, a Michael próbował pocieszyć Caluma i Ashtona.

Patrzyłam jak miasto się robi coraz mniejsze. Za kilka godzin będę w domu.

***

Witam wszystkich! Dzisiaj zostawiam tylko pytanie: jesteście fanatykami świąt, czy ich nie lubicie? A może są dla was obojętne?😘❤️

99 Skinny Adopted by 5sos TŁUMACZENIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz