Daisy pov
Następnego dnia w szkole wszędzie Jacoba. Zastanawiałam się jak będzie wyglądać bez jednej brwi. Stanęłam w pobliżu mojej szafki i rozglądając się.
W końcu przyszedł i z całych sił próbowałam zdławić śmiech. Przerysował brew. Zaśmiałam się gdy wyjęłam telefon i uruchomiłem Snapchata i zrobiłam zbliżenie na jego twarz. Spojrzał na mnie wysyłając mi ostre spojrzenie.
Jaz podbiegła do niego.
-Co ci się do kurwy stało!?
-Ona się stała - powiedział wskazując na mnie palcem. Szybko przestałam robić zdjęcia, śmiejąc się, gdy je zapisałam. - Nie żyjesz - warknął.
Śmiałam się tak mocno, że jako groźba nawet mnie nie zainteresowała to tylko bardziej go rozgniewało.
-Ty suko! Idź się zabić - rzuciła Jaz.
Co prawda, uderzyło mnie to co powiedziała, ale było jak chwilowe dotknięcie.
Chyba wszyscy zauważyli brew Jacoba i wszyscy wybuchli śmiechem. Nauczyciel tylko pokręcił głową poszedł sobie dalej.
-Zemsta jest słodka.
Jacob spojrzał na mnie. Jaz przebicie oczami i chwyciła go za rękę prowadząc wzdłuż korytarza.
May, która teraz przyjaciółmi kilka metrów dalej podeszła.
-Naprawdę to zrobiłaś?
-Tak. I zanurzyłam szczoteczkę do zębów w toalecie - powiedziałam powodując jej śmiech i przybiłyśmy piątkę.
-Zasłużył - powiedziała, obserwując z odrzuceniem jak Jaz i Jacob się całowali. - Przepraszam.
-Za co?
-Że nic ci nie powiedziałam - zobaczyłam moją zdezorientowana minę i kontynuowała. - Jaz i Jacob kręcili ze sobą jak byliście jeszcze razem.
***
Praktycznie pobiegłam do domu podyktowana, aby pokazać Luke'owi Jacoba. Zamiast tego zastałam chłopców i Malinę zebranych wokół mnie.
-Coś nie tak? - zapytałam zauważając poważną atmosferę.
-Usiądź - powiedział Ashton, kiwając głową w kierunku pustej kanapy naprzeciwko nich.
Kiwnęłam głową i opuściłam torbę na podłogę. Maya podskoczyła obok mnie i położyła się.
- To nic poważnego - zaczął Irwin.
-Co się dzieje?
- Za około 2 tygodnie wyruszamy w trasę koncertową - powiedział. - Ale...
-Ale? - zawołałam.
-Ale nie możesz jechać z nami.
Opuszczali mnie.
Calum szturchnął Ashton'a.
-Przestraszyłeś ją!
-Musisz tu zostać na dwa tygodnie - wyjaśnił Michael.
-Z kim? - pytam.
-Z moją mamą - mówi Ash. - Ale po dwóch tygodniach dołączysz do nas.
-Nie chce tu zostać!
-Dlaczego? Będziesz z Lauren...
-Chce być z wami.
-To tylko dwa tygodnie, skarbie - powiedział spokojnie Ash.
Może to był ich sposób na pozbycie się mnie. Może kiedy miną dwa tygodnie tak naprawdę nie dolecę do nich.
Wstałam z fotela, biorąc torbę i pobiegłam do pokoju.
***
Około 15 minut później, ktoś zapukał do drzwi.
-Co? - warknęłam.
Drzwi się otworzyły i stanął w nich Luke.
-To tylko dwa tygodnie.
-Tak, wiem. Przesadziłam. Przepraszam.
Chłopak podszedł i mnie przytulił.
-Chcesz zobaczysz co to zrobiliśmy Jacobowi? - zaśmiałam się włączając telefon.
Luke skinął głową i usiadł na moim łóżku obok mnie. Pokazałam mu fotki a on wpadł w śmiech. Też się śmiałam.
Śmialiśmy się tak mocno że bolały nas brzuchy.
Kiedy się uspokoiliśmy, Luke uśmiechnął się do mnie.
-Musimy powiedzieć o tym Malinie.
Nie ruszyłam się i siedziałam cicho uśmiechając się, gdy patrzyłam na zdjęcia chłopaka, który złamał mi serce, ale nadal sprawiał, że czułam motyle.
Wstałam z łóżka i poszłam za Luke'iem.
***
Witam wszystkich! W końcu udało mi się opublikować rozdział w dzień, co dla mnie jest osiągnięciem. Jednak ważniejsze, że w końcu ruszyłam z miejsca i wróciłam do regularnego pisania. Zaczęłam myślęć o nowej książce już tak w konkretach, więc jest bardzo pracowicie. A jak u was? Wytrzymujecie na zdalnym?Pytanie na dziś: gdybyście mogli wybrać, to chcecie mieszkać w mieście czy na wsi? 😘❤️
CZYTASZ
99 Skinny Adopted by 5sos TŁUMACZENIE
Teen FictionMyślała, że świat jest przeciwko niej, a bycie kochanym nie jest dla niej, dopóki nie spotkała czterech chłopców zdecydowanych, by to zmienić. (pisanie w tym z pewnością nie jest moje najlepsze, tylko uwaga) ostrzeżenie: ta książka dotyczy wyzwala...