78.

1K 52 15
                                    

Daisy pov

Następnego dnia w szkole wszędzie Jacoba. Zastanawiałam się jak będzie wyglądać bez jednej brwi. Stanęłam w pobliżu mojej szafki i rozglądając się.

W końcu przyszedł i z całych sił próbowałam zdławić śmiech. Przerysował brew. Zaśmiałam się gdy wyjęłam telefon i uruchomiłem Snapchata i zrobiłam zbliżenie na jego twarz. Spojrzał na mnie wysyłając mi ostre spojrzenie.

Jaz podbiegła do niego.

-Co ci się do kurwy stało!?

-Ona się stała - powiedział wskazując na mnie palcem. Szybko przestałam robić zdjęcia, śmiejąc się, gdy je zapisałam. - Nie żyjesz - warknął.

Śmiałam się tak mocno, że jako groźba nawet mnie nie zainteresowała to tylko bardziej go rozgniewało.

-Ty suko! Idź się zabić - rzuciła Jaz.

Co prawda, uderzyło mnie to co powiedziała, ale było jak chwilowe dotknięcie.

Chyba wszyscy zauważyli brew Jacoba i wszyscy wybuchli śmiechem. Nauczyciel tylko pokręcił głową poszedł sobie dalej.

-Zemsta jest słodka.

Jacob spojrzał na mnie. Jaz przebicie oczami i chwyciła go za rękę prowadząc wzdłuż korytarza.

May, która teraz przyjaciółmi kilka metrów dalej podeszła.

-Naprawdę to zrobiłaś?

-Tak. I zanurzyłam szczoteczkę do zębów w toalecie - powiedziałam powodując jej śmiech i przybiłyśmy piątkę.

-Zasłużył - powiedziała, obserwując z odrzuceniem jak Jaz i Jacob się całowali. - Przepraszam.

-Za co?

-Że nic ci nie powiedziałam - zobaczyłam moją zdezorientowana minę i kontynuowała. - Jaz i Jacob kręcili ze sobą jak byliście jeszcze razem.

***

Praktycznie pobiegłam do domu podyktowana, aby pokazać Luke'owi Jacoba. Zamiast tego zastałam chłopców i Malinę zebranych wokół mnie.

-Coś nie tak? - zapytałam zauważając poważną atmosferę.

-Usiądź - powiedział Ashton, kiwając głową w kierunku pustej kanapy naprzeciwko nich.

Kiwnęłam głową i opuściłam torbę na podłogę. Maya podskoczyła obok mnie i położyła się.

- To nic poważnego - zaczął Irwin.

-Co się dzieje?

- Za około 2 tygodnie wyruszamy w trasę koncertową - powiedział. - Ale...

-Ale? - zawołałam.

-Ale nie możesz jechać z nami.

Opuszczali mnie.

Calum szturchnął Ashton'a.

-Przestraszyłeś ją!

-Musisz tu zostać na dwa tygodnie - wyjaśnił Michael.

-Z kim? - pytam.

-Z moją mamą - mówi Ash. - Ale po dwóch tygodniach dołączysz do nas.

-Nie chce tu zostać!

-Dlaczego? Będziesz z Lauren...

-Chce być z wami.

-To tylko dwa tygodnie, skarbie - powiedział spokojnie Ash.

Może to był ich sposób na pozbycie się mnie. Może kiedy miną dwa tygodnie tak naprawdę nie dolecę do nich.

Wstałam z fotela, biorąc torbę i pobiegłam do pokoju.

***

Około 15 minut później, ktoś zapukał do drzwi.

-Co? - warknęłam.

Drzwi się otworzyły i stanął w nich Luke.

-To tylko dwa tygodnie.

-Tak, wiem. Przesadziłam. Przepraszam.

Chłopak podszedł i mnie przytulił.

-Chcesz zobaczysz co to zrobiliśmy Jacobowi? - zaśmiałam się włączając telefon.

Luke skinął głową i usiadł na moim łóżku obok mnie. Pokazałam mu fotki a on wpadł w śmiech. Też się śmiałam.

Śmialiśmy się tak mocno że bolały nas brzuchy.

Kiedy się uspokoiliśmy, Luke uśmiechnął się do mnie.

-Musimy powiedzieć o tym Malinie.

Nie ruszyłam się i siedziałam cicho uśmiechając się, gdy patrzyłam na zdjęcia chłopaka, który złamał mi serce, ale nadal sprawiał, że czułam motyle.

Wstałam z łóżka i poszłam za Luke'iem.
***
Witam wszystkich! W końcu udało mi się opublikować rozdział w dzień, co dla mnie jest osiągnięciem. Jednak ważniejsze, że w końcu ruszyłam z miejsca i wróciłam do regularnego pisania. Zaczęłam myślęć o nowej książce już tak w konkretach, więc jest bardzo pracowicie. A jak u was? Wytrzymujecie na zdalnym?

Pytanie na dziś: gdybyście mogli wybrać, to chcecie mieszkać w mieście czy na wsi? 😘❤️

99 Skinny Adopted by 5sos TŁUMACZENIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz