Daisy pov
Nigdy nie wiadomo, kiedy żegnasz się z kimś po raz ostatni. Licz się z każdym pożegnaniem.
Minęły dwa tygodnie.
Dwa tygodnie od kłótni, dwa tygodnie od jazdy samochodem i dwa tygodnie od wypadku. Drzwo uderzyło Jacoba w bok. Nie zabiło, ale zraniło, przez co zapadł w śpiączkę.
Od tamtej pory się nie obudził.
Myślałam o tym wszystkim pod prysznicem, gdy myłam włosy i ciało. Kiedy się suszyłam ręcznikiem i ubierałam.
Kiedy włosy były suche, wzięłam telefon i poszłam do pokoju Ashton'a. Chwyciłam jego klucze i jąkać kartkę, po czym napisałam notatke, że jadę do szpitala jego autem. Skuliłam się, gdy poruszył się przez sen. Położyłam karteczkę obok niego.
Wymknęłam się z domu, po czym wsiadłam do samochodu i je odpaliłam. W szpitalu wpisałam się i poszłam do pokoju, w którym leżał chłopak. Serce mi pękało na ten widok.
Stanęłam obok łóżka i chwyciłam go delikatnie za dłoń.
-Tak bardzo mi przykro - wyszeptałam, a łzy napłynęły mi do oczu. - To moja wina.
-Przestań się obwiniać.
Gwałtownie się odwróciłam w stronę drzwi i zauważyłam pielęgniarkę.
-Przyszłam sprawdzić co i jak - podeszła i zaczęła sprawdzać puls.
Wyszłam bez słowa. W końcu mogłam pozwolić popłynąć łzom. Usiadłam obok niego, ręce przybliżyłam do twarzy i zawyłam.
Tęskniłam za nim. Tęskniłam za jego uśmiechem, za wspólnym jeżdżeniem do szkoły, gdzie mogłam podziwiać jego skupioną twarz. Tęskniłam po prostu za nim całym. Jasne, że byłam tu codziennie, ale nie było jego.
Podniosłam głowę na dźwięk kroków. Tym razem nie była to pielęgniarka, tylko jego rodzice. Miałam to szczęście, że w ciągu dwóch tygodni, spotkałam ich zaledwie kilka razy..
-Po co tu jesteś? - splunęła jego matka.
-Ponieważ jestem jego dziewczyną - powiedziałam, bawiąc się pierścionkiem.
-Myślałam, że zerwaliście - usiadła obok niego i odgarnęła mu włosy z twarzy.
-Byłam zła i nie to miałam na myśli - otarłam łzy.
-Na przykład, żeby umieścić go w szpitalu?
Spojrzałam na nią, gotowa zabić. Jednak nie mogłam się z nią kłócić, tak bardzo, jakbym chciała. Miała rację - To była moja wina.
-Spierdalaj.
Zostawiłam ją i jej męża zaszokowanych i wyszłam z pobmnieszcienia, ani razu się nie odkładając za siebie.
***
Gdy wróciłam do domu, byłam tak zła, że aż płakałam. W salonie siedział Luke, koty jako jedyny się spał I mnie zatrzymał, gdy chciałam iść do pokoju.
-Czemu płaczesz? - położył ręce na moich ramionach, chcąc mnie zatrzemac, ale się wyrwałam.
-Nie chce o tym rozmawiać.
Nagle zostałam przerzucona przez jego ramię. Położył mnie na kanapie i trzymał, żebym nie uciekła.
-Albo mi powiedz, dlaczego płaczesz, albo się będę łaskotać - zagroził.
-Spierdalaj.
Ręką chłopaka znalazła się na mojej talii i zaczął mnie łaskotać, a drugą mnie nadal trzymała.
-Przestań! - krzyknęłam, starając się nie śmiać.
-Powiedz mi to przestanę.
-Dobrze, tylko przestań! - sapnęłam. W końcu zakończył tortury.
-Spotkałam rodziców Jacoba w szpitalu.
-I?
-Możliwe że przeklęłam do jego matki...
-Daisy! - zawlal, śmiejąc się lekko.
-No co!? Winiła mnie za wypadek. Znaczy... Wiem że to moja wina... - zaczęłam.
-Przestań się obwiniać - przerwał mi. - To jego wina, że był nieostrożny.
-Był zdenerwowany. Przeze mnie - argumentowałam.
Hemmings się nie odezwał.
-Idź się przebierz w coś wygodnego, a ja zrobię nam herbaty - powiedział, wstając z kanapy.
Skinęłam głową i poszłam na górę. Założyłam na siebie zwykły czarny t-shirt (który 'zapożyczyłam' od Ashton'a) i szorty. Związałam włosy w niechlujnego koła i wróciłam na dół.
Luke podał mi kubek herbaty i usiedliśmy na kanapie, włączając bajki.
-Chcesz o czymś porozmawiać? Coś cke nie pokoi? - zapytał.
Chwilę się zastanowiłam.
-Nie.
-Jesteś pewna?
-Tak. Nawet jeśli, to i tak by to nic nie zmieniło, więc jaki sens zaczynać?
Nic nie powiedział, tylko wrócił wzrokiem do kreskówek. Skończyliśmy pić nasze herbaty i praktycznie zasypialiśmy na kanapie.
-Luke?
-Tak? - zapytał prawie śpiąc.
-Myślisz, że Jacob się wybudzi?
-Możemy mieć tylko nadzieję, że to zrobi - powiedział.
Zapadła cisza.
-Myślisz, że będzie chciał do mnie wrócić? - Luke wiedział o zerwaniu.
-Jeśli cię naprawdę kocha, to tak.
***
Hejo wszystkim tu obecnym! Dajcie jakiś znak, że jesteście!Mam nadzieję, że u was wszystko jest ok, za dwa dni w końcu przerwą od szkoły, mam nadzieję, że moja wena wróci I nie będę was musiał zostawić na końcówce książki 😅
A pytanie na dziś - jak oceniacie zachowanie nauczycieli na zdalnym? 😘❤️
CZYTASZ
99 Skinny Adopted by 5sos TŁUMACZENIE
Teen FictionMyślała, że świat jest przeciwko niej, a bycie kochanym nie jest dla niej, dopóki nie spotkała czterech chłopców zdecydowanych, by to zmienić. (pisanie w tym z pewnością nie jest moje najlepsze, tylko uwaga) ostrzeżenie: ta książka dotyczy wyzwala...