29.

1.6K 62 21
                                    

Daisy pov

Miesiąc później.

-Daisy! - dobiegł z dołu głos Ashton'a.

Tak, z dołu. Nie byliśmy już w hotelu. Zespół miał przerwę w koncertach i wróciliśmy do domu.

- Planowaliśmy pójść do centrum handlowego - zaczął Irwin. - Cóż... Dobrze sobie radzisz z prowadzeniem, więc czy chciałabyś prowadzić?

To był pierwszy raz, kiedy wiozłam gdzieś wszystkich chłopaków. Na początku ćwiczyłam z Ashton'em w takich najbliższych miejscach, takich jak sklep.

Z radością skinęłam głową. Niedawno pozytyw dostałam pozwolenie na naukę i Ash uczył mnie jeździć.

-Gotowa do wyjścia? - zapytał Ashton.

-Tylko pójdę po buty.

Pomogłem z powrotem na górę, a gdy założyłam trampki, zgasiłam w pokoju światło i wyszłam.

Kiedy zeszłam, Ashton machał już kluczykami od samochodu.

-Ja z przodu! - zawołał Calum i wybiegł z domu, a Mike dreptał mu po piętach.

-Nie! - krzyknął za nimi Ashton. - Ja muszę siedzieć na miejscu pasażera! - pobiegł za nimi.

-Idioci - ja i Luke odezwaliśmy się w tym samym czasie.

Zaśmialiśmy się i wyszliśmy na dwór, zamykając za sobą drzwi.

Irwin siedział na miejscu pasażera, cierpliwie czekając na naszą dwójkę, natomiast Calum i Mike siedzieli na tyle z nadąsanymi minami.

Luke wcisnął się z tyłu.

Usiadłam na miejscu kierowcy i drżącą ręką przekralecilam kluczyk w stacyjce.

-Nie bój się - Ash wyciągnął rękę i potargał moje włosy. - Chłopcy, bądźcie proszę cicho, żeby Daisy się mogła skupić.

Zapiełam pas i zaczęłam się wycofywać z podjazdu. Cała trójka na tylnych siedzeniach milczała przez całą jazdę. Nawet nie narzekali, kiedy jechałam trochę wolno.

Aż do czasu kiedy mężczyzna w średnim wieku zatrąbił i zaczął wrzeszczeć na mnie niegrzeczne słowa, za jazdę poniżej ograniczenia prędkości. Ashton gotowy był zabić.

- Jak mógł tak powiedzieć do początkującej - prychnął.

- Ashton, wszystko w porządku - zaśmiałam się, patrząc na niego przez ułamek sekundy.

-Oczy na drogę! - krzyknął.

Zaskoczona zacisnęłam hamulce, przez co samochód za nami prawie w nas uderzył.

Samochód zatrąbił i wyprzedził nas.

-Przepraszam - powiedział skruszony.

Skręciłam w ruchliwy parking centrum handlowego. Po stresującym zaparkowaniu wiedzieliśmy i weszliśmy do środka. Ashton chciał iść do jakiegoś sklepu, podczas gdy reszta chłopców chciała iść do Hot Topic. Postanowiłam iść z większością.

- Nie traćcie jej z oczu - ostrzegł Ashton.

-Nie martw się. Nie stracimy.

- Michael znam cię. Zgubiłeś Daniela kilka dni po tym jak go dostałeś. Nie. Zgubcie. Daisy - powiedział surowo.

-Będę ją pilnować - zapewnił Luke.

-Mam prawie 16 lat! Nie potrzebuję opiekunki!

Ash zaśmiał się i pocałował czubek mojej głowy.

- Ja też dostanę buziaka? - spytał Calum, gdy Ashton odchodził. - To było niemiłe - prychnął, gdy Irwin przewrócił oczami.

Ty poszliśmy do Hot Topic, Calumowi zachciało się pójść do toalety, więc zostaliśmy tylko ja Michael i Luke. Ta dwójka patrzyła na koszulki zespołu podczas gdy ja spacerowałam bez celu. Zatrzymał się przy stojaku z biżuterią i podniosłam złoty naszyjnik przyjaźni.

Moje serce zabolało, kiedy przypomniałam sobie Auburn.

-Hej. Pomóc ci w czymś?

Podskoczyłam i z zaszokowania rzuciłam naszyjnik. Jaki wstyd...

Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka mniej więcej w moim wieku. Poprawka - ładnego chłopaka w moim wieku. Jego włosy były brązowe i ukryte pod czapką z daszkiem a jego oczy były piękne i jasnoniebieskie. Jego uśmiech też był wspaniały. Moje poliki się  zaczerwieniły, gdy naszyjnik wyglądał u jego stóp.

Chciałam po prostu zniknąć i umrzeć przez zawstydzenie się.

-Ups...

-Hej - chłopak oparł się o półkę.

-Cześć - przypomniałem sobie o naszyjniku i szybko schyliłam się, aby go podnieść.

Oczywiście on zrobił to samo w tym samym czasie nasze głowy zderzyły się.

-Oh!!! - oboje zawołaliśmy, patrząc sobie w oczy. O mój Boże.

Jego twarz znajdowała się kilka centymetrów od mojej. Zaśmialiśmy się, gdy poniósł naszyjniki odłożył go z powrotem.

-Przepraszam - powiedziałam, pocierając bolące czoło.

-Nic się nie stało - uśmiechnął się. - Jak masz na imię?

-Daisy.

-Jak kwiat?

-Jak kwiat - potwierdziłam.

-A ja Jacob - przedstawił się.

Rozmawialiśmy chwilę dłużej, aż obejrzałam się za niego i zobaczyłam, że Luke i Michael chichoczą z nas.

-Muszę już iść - powiedziałam.

Michael i Luke przeszli obok nas, aby udać się do kasy.

-Chodź Daisy - powiedział Hemmings.

Jacob spojrzał to na Luke'a, to na mnie, a jego twarz zmarniała.

-Ohh...

-Nie - zawołałam. - Nie jesteśmy... On nie jest... Ja nie... - mówiłam bez składu, nie wiedząc jak powiedzieć, że Luke nie jest moim chłopakiem.

Gdyby tak było, byłoby to bardzo dziwne. Wiem, że Luke był przystojny i w ogóle, ale nie sądzę aby Ash na to pozwolił. Jacob wyjął z kieszeni stary rachunek i zaczął na nim pisać.

- Jesteś urocza. To mój numer, napisz jeśli będziesz chciała - uśmiechnął się ponownie. Ten cholerny uśmiech.

Stłumiłam szeroki uśmiech i widziałam papierek, wsuwając go do tylnej kieszeni. Luke i Michael się po prostu gapili.

Podeszłam do nich do kasy, próbując ukryć zaróżowione policzki.

-Masz to! - powiedział Michael chwytając swoją torbę i wyszedł ze sklepu.

-Zamknij się - jęknęłam idąc za nim.

-Daisy to ma! - Luke drażnił mnie, kiedy są spotkaliśmy Caluma.

-Co ma? - zachichotał Hood.

- Numer do chłopaka - uśmiechnął się Michael, szturchając mnie w ramię.

Trójka chłopców zachowywała się jak dzieci i dokuczali mi z tego powodu, aż Ashton znów się z nami spotkał.

Żaden z nich nie wrócił ponownie do tego tematu w obecności Asha, za co byłabym wdzięczna, ponieważ nie sądzę, żeby on był szczęśliwy, gdyby dowiedział się, że jego mała córeczka ma numer telefonu do tego uroczego chłopca.

***
Nowa postać się pojawiła. Obstawiacie dobra, czy zła? I pytanie na dziś... Jaka jest wasza ulubiona rasa psa? (moja chow chow)😘❤️

99 Skinny Adopted by 5sos TŁUMACZENIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz