83.

977 59 22
                                    

Luke pov

-Luke! Chodź tu - jęczała Arzaylea.

Odeszłem od lodówki i spojrzałem na dziewczynę.

-Zróbmy fotkę - zachichotała.

Skinąłem głową i podałem jej swój telefon, po czym nachyliłem się nad nią, abyśmy oboje zmieścili się w kadrze. Tuż przez kliknięciem, chwyciła mnie za podbródek, obracając moją głowę i łącząc nasze usta. Wtedy usłyszałem dźwięk aparatu.

-Aw!!! Wyślij mi to skarbie - powiedziała niewyraźne.

Kiwnąłem głową i wszedłem w swoje kontakty, po czym wysłałem zdjęcie Arzaylea'i.

A przynajmniej myślałem, że do niej.

Daisy pov.

Jęknęłam, kiedy znowu mi przerwano. Tym razem to nie Lauren, a mój telefon. Dostałam wiadomość. Zaciekawiona chciałam to odczytać, gdy zauważyłam, że wiadomość jest od Luke'a.

Zła decyzja.

Czułam, jak moje serce rozpada się na milion kawałków, a świat się rozpada.

Znowu.

Dostałam zdjęcie jego i Arzaylea'i.

Poczułam łzy na moich polikach i wscielke je starłam. Wyszłam z wiadomości i zablokowałam telefon.

Moja praca poszła w zapomnienie, ale nie za bardzo mnie to interesowało. Położyłam się na łóżku i zawinęłam w kulkę. Czułam się zraniona i bezbronna, tak jak wtedy, gdy dowiedizlam się o Jaz I Jacobie. W moim sercu był równie silny ból.

Co ja takiego zrobiłam?

Byłam nie wystarczająco ładna? Nie wystarczająco chuda? Nic dla niego nie znaczyłam? My nic nie znaczyliśmy?

Wyłączyłam światło, a potem zakryłam kołdrą, przytulając się i płacąc w poduszkę.

Nie chce z nim więcej rozmawiać.

I nigdy nie pozwolę, aby chłopcy kolejny raz mnie oszukiwali, że mnie kochają.
***
Obudziłam się następnego dnia z podkrążonymi oczami od płaczu w nocy. Około 10 minut później przyszła Lauren, aby mi powiedzieć, że śniadanie jest gotowe.

Trochę się ogarnęłam a następnie Poszłam na dół gdzie zostałam przyjęty przez zapach jedzenia i entuzjazm Harryego.

-Dzień dobry, Daisy! - powiedziałam wesoło, a następnie zaczął jeść swoje naleśniki.

-Hej Harry - mruknęłam.

Usiadłam przy stole naprzeciwko chłopca.

-Mówiłaś, że nie lubisz jajek z boczkiem, więc zrobiłam naleśniki - powiedziała Anne-Marie.

Mruknęłam podziękowania.

Lauren usiadła obok nie i zaczęła jeść swoje jedzenie, a ja siedziałam i3l tylko patrzyłam tępo w talerz.

-Wszystko w porządku, słonko? - powiedziała mama Ash'a.

Wzruszyłam ramionami, nie będąc chętna od rozmowy.

-Mogę tu zostać?

Kobieta uniosła wzrok, zaciekawiona moim pytaniem.

-Zostać? Na jak długo?

-Dopóki chłopcy nie wrócą.

-To aż sześć miesięcy. Na pewno...

Kiwnęłam głową.

Spojrzała na swoją córkę, która wzruszyła jedynie ramionami.

-Masz coś do Ashtona? - zażartowała.

Zaśmiała się, jednak gdy zauważyła moją poważną minę, zaprzestała tego i nerwowo.

-Hm... Zobaczymy.

Świetnie.

Nie jechałam do Ashton'a. Nie jechałam do Luke'a.

Nie jechałam do niej.

***
Hejka. Dziękuję wszystkim za 200 obserwowujących!!! Dla was może to mało, ale dla mnie to bardzo dużo. Mam nadzieję że to nie ostatnie nowe obserwacje hihi

Pytanie na dziś: jakbyście mogli usunąć z planu lekcji tylko jeden przedmiot, kyory byście wybrali? 😘❤️

99 Skinny Adopted by 5sos TŁUMACZENIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz