53

1.3K 58 15
                                    

Daisy pov

-Nie chce, żebyś wyjeżdżała - jęczeli Jaz i Jacob, trzymając mnie w uścisku, gdy szliśmy przez lotnisko.

-Nim się obejrzycie, będę już z powrotem - zapewniłam.

W końcu doszliśmy do bramek, ale musieliśmy poczekać, aż samolot będzie gotowy.

-Pamiętaj karmić Maye i wyprowadzać, gdy będzie chciała się załatwić. I upewnij się, że...

-Wiem co robić Daisy - zaśmiał się Jacob.

Skinęłam głową i spróbowałam się zrelaksować. Maya jest w dobrych rękach, nie mam się o co martwić.

Wyczytano mój lot, przez co Jacob mocniej mnie uściskał.

-To co? Widzimy się za tydzień - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek. - Nim się zorientujesz, będę z powrotem.

-Obiecujesz, że będziesz codziennie pisała i czasem dzwoniła?

-Obiecuje - przytuliłam go i pocałowałam na pożegnanie, po czym przytuliłam Jaz.

Kiedy się od nich odsunęłam, praktycznie oślepiły mnie blaski. Paparazzi. Świetnie.

Odwróciłam się i zaczęłam iść do tunelu, gdy Jacob mnie pociągnął, zamykając w uścisku i ostatni raz całując. Potem pozwolił mi odejść, a flesze się rozbłysły, uwieczniając tą scenę.

-Pa - pomachałam do nich.

-Będę tęsknić - zawołała Jaz.

Poszłam razem z chłopcami do samolotu, a razem z nami ochroniarze. Skończyli się tak, że Luke siedział przy oknie, Ash przy przejściu, a ja pośrodku nich.

Calum i Michael siedzieli naprzeciw nas, a za nimi i za nami siedziało łącznie czterech ochroniarzy.

Ash upewnił się, że wszyscy byliśmy po zapinani, gdy samolot ruszył i wzniósł się w górę. Wyjrzałam przez okno obserwując, jak jak Sydney się robi coraz mniejsze, a po chwili jest zasłonięte przez chmury. Byłam zdumiona.

Luke także obserwował widoki za oknem z małym uśmiechem.

-Dokąd właściwie lecimy? - zapytałam.

-Hawaje.

-Po co?

-Chcieliśmy zrobić przerwę od tego całego zamieszania - odezwał się Ashton, wzrusząc ramionami. - A że mu mamy przerwę, więc zorganizowaliśmy wyjazd.

Po jakimś czasie Ashton usnął, a Calum z Michaelem w niego różnymi rzeczami. Dwa razy prawie zostali przyłapani, jednak jakoś się wylizali. W między czasie ja i Luke graliśmy na jego telefonie.

-Nigdy nie byłam na Hawajach - powiedziałam, podczas gdy Hemmings próbował pobić rekord.

-Ja też. Nawet nie wiesz, jaki jestem podekscytowany - uśmiechnął się. - Będziemy pływać, opalać się, surfować...

-Ale nie umiesz surfować.

-Najwyraźniej potrafi, ale jednak nie umie - odpowiedział Calum

-Zamknij się - warknął Luke.

-Przeprszam - zachichotałam.

W końcu usnęłam na ramieniu Hemmings'a, a on oparł głowę o moją i także zasnął. Marzyłam o plaży, mewach i czterech, najważniejszych w moim życiu chłopcach.

***

Michael obudził nas tuż przed lądowaniem. Ashton nieustannie zrzędził, bo najwyraźniej został obudzony przez papierową kulkę, rzuconą przez Clifforda. Zapiełam pasy bezpieczeństwa.

-Luke, zapnij się - Powiedział Ash głosem, który brzmiał jak u zżędzącej matki.

Luke zapiął pasy, a zaraz potem Michael i Calum.

-Jak długo rzucaliście czymś we mnie, idioci? - Ash spojrzał gniewnie na dwóch niedojrzałych mężczyzn, siedzących naprzeciw.

-Jakieś dziesięć minut bez przerwy - odparł Calum. - Kiedy otworzyłeś usta, próbowaliśmy trafić - on się aż zataczać ze śmiechy.

-Najwyraźniej trafiliście - mruknął. - Czymś się zakrztusiłem i obudziłem.

-Otaczają mnie dwie skrajnie myślące nastolatki i dwójka idiotów - jęknął.

-I tak nas kochasz - Luke przyciągnął go do takiego a'la uścisku.

-Nie. I nie dotykaj mnie.

-Wielkie dzięki Michael. Teraz ciągle będzie marudzić - mruknął Lu.

-Zawsze marudzi - argumentował Hood.

Kiedy samolot zaczął opadać, Cal i Mike podnieśli ręce, jakby hyki na kolejce górskiej. Gdy samolot wylądował, uderzając o pas startowy, Clifford pisnął jak małą dziewczynka, a starsza pani kilka rzędów dalej go uciszyła.

Zabraliśmy nasze rzeczy i podekscytowani przeszliśmy przez tunel. Zabraliśmy nasze walizki i poszliśmy się 'z kimś spotykać' - obstawiałam Danielle.

Taszczyliśmy nasze rzeczy przez lotnisko, starając się iść szybko, aby uniknąć paparazzi i fanek, którzy niedługo mogliby się tu zjawić. Jeden z ochroniarzy do mnie podszedł i pomógł z torbą.

Podbiegły do nas trzy nastolatki, oszołomione i prawie płaczące.

-O mój Boże! Mogę sobie zrobić z wami zdjęcie? Proszę? - zapytała jedna z nich.

Mieliśmy trochę czasu, więc chłopcy się zgodzili. Stałam z boku, ale ogarnął mnie szok, kiedy jedna z nich, poprosiła mnie o zdjęcia.

-Jasne - powiedziałam zmieszana i stanęłam obok nich.

Były takie chude i opalone, a ja byłam obrzydliwie gruba i biała jak ściana. Mogłam sobie wyobrazić, jak źle wyglądałam na ich tle.

Podziękowały nam o odeszły na bok, zerkając jak odchodzimy. Poszliśmy na główną hale, a chłopcy zaczęli się uważnie rozglądać.

Calum w końcu kogoś zobaczył i tam pobiegł. Dani spotkała się z nim w połowie drogi i zamknęli się w uścisku. Podniósł ją i wyściskał, a ja poczułam uczucie zazdrości, kiedy przypomniałam sobie jak daleko znajduje się mój chłopak.

Napisałam do niego jak tylko wysiedliśmy z samolotu.

Reszta chłopców też ją przytuliła, a ja się dołączyłam, tworząc wielki, szczęśliwy i grupowy uścisk.

Nie mogłam się doczekać tego, co się miało dziać w tym tygodniu.

***

Dzień dobry wszystkim. Mam nadzieję że się trzymacie i pytanie na dziś: wanna czy prysznic? 😘❤️

99 Skinny Adopted by 5sos TŁUMACZENIE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz