Daisy pov
Każdy się czegoś boi. Czy to pająki, czy wysokość, czy ciemność. Ja się się boję wysokości, ale to nie najlepszy czas, żeby o tym myśleć.
-Proszę cię, bądź ostrożna - wyszeptał Jacob. Szczęściarz; stał bezpieczny na trawie, gdy ja schodziłam z drzewa o wysokości około 7,5 metra. - Dlaczego nie możesz po prostu wyjść drzwiami frontowymi?
-Ponieważ się wymykam! Jeśli przejdę przez frontowe drzwi zostanę przyłapana - moja ręka wyślizgnęła się i musiałam użyć całej swojej woli aby nie krzyknąć.
Jacob wstrzymał powietrze, gdy prawie spadłam, ale złapałam się gałęzi i na szczęście nie spadłam.
- Przede wszystkim nie powinnaś się wymykać - skarcił mnie. - I chyba właśnie mam atak serca.
- Oboje go chyba dostaliśmy - wymamrotałam sarkastycznie. - A poza tym, gdyby Ashton... Gdyby dowiedział się że idziemy do kina, chyba by się przekręcił.
Odetchnęłam z ulgą, gdy zdałam sobie sprawę, że jestem teraz około dwóch metrów nad ziemią. Jeszcze kilka gałęzi i podskoczyłam, uderzając stopami o trawę, z satysfakcjonującym łomotem.
-Moja mała małpka - zaśmiał się Jacob.
Przewróciłam oczami i poszłam za nim do jego samochodu, starając się nie krzyczeć.
Po prostu mnie nazwał swoją. O mój Boże.
Otworzył mi drzwi i niczym prawdziwy dżentelmen, po czym usiadł po swojej stronie. Zapięliśmy pasy i opuściliśmy okolice.
-Więc na jaki film idziemy? - zapytałam po chwili ciszy.
-Dobry dinozaur.
-Żartujesz, prawda?
-Nie - powiedział z dumą, zatrzymując się na czerwonym świetle.
-Będziemy tam najstarsi - jęknęłam.
-No i? Obrażasz mój filmowy gust?
-Tak troszeczkę - spojrzałam w jego stronę.
Odwrócił się do mnie i wstawił język, a ja nie pozostałam mu dłużna. Po chwili oboje się roześmialiśmy.
Podkręcił radio, wydając z siebie dziewczęcy pisk, kiedy puścili Justina Biebera. Jacob zaczął wrzeszczeć tekst i tańczyć głupie małe tańce, kiedy krzyczałam na niego, żeby nie spuszczał wzroku z drogi i trzymał ręce na kierownicy. W tym momencie wiedziałam, że jestem jedynym.
***
-Hej, poprosimy pudełko M&M's i popcorn - dziewczyna skinęła głową i wpisała do kasy zamówienie.
-To wszystko?
-Oh... I coś do picia - odwrócił się do mnie. - Na współe?
Skinęłam głową. Zauważyłam, jak podaje dziewczynie gotówkę.
-Poczekaj. Kupiłeś bilety, ja zapłacę za to - powiedziałam dotykając jego ramienia, żeby go zatrzymać.
-Ale ja cię zaprosiłem - posłał mi ten uroczy uśmiech.
Jęknęłam i zaczęłam się kłócić gdy podał dziewczynie pieniądze, które włożyła do kasy.
-Mówiłam, że mogę za to zapłacić.
-Trudno. A teraz chodź, bo się spóźnimy.
***
Znaleźliśmy swoje miejsca i usiedliśmy, oglądając reklamy nadchodzących filmów. Spodobał mi się taki jeden, o tym co zwierzęta robią, gdy ludzie wychodzą z domu.Jacob spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem.
-Jak wyjdzie, musimy na to przyjść.
Skinęłam głową, nie będąc w stanie odpowiedzieć. Chciałby zobaczyć że mną kolejny film. O mój Boże.
Podczas filmu zajadaliśmy się smakołykami, a w smutnych chwilach Jacob trzymał mnie za r ę k ę. Jak się oddycha?
Kiedy umarł tata Arlo, Jacob był jakby w rozsypce.
-Jacob? - Odwróciłam się w jego stronę.
-Tak? - pociągnął nosem.
-Czy ty płaczesz? - chicho zachichotałam.
-Co? Nie... Faceci nie płaczą - ponownie pociągnął nosem.
Wypuścił cichy szloch, kiedy pokazali grób taty.
Zaczęłam się ciho śmiać, aż mnie rozbolał brzuch, poczym go przytuliłam. Tak bardzo nie chciałam, żeby to wszystko się skończyło...
***
-Świetnie się bawiłam - powiedziałam, gdy Jacob zatrzymał się pod moim domem.
-Ja też - uśmiechnął się.
Wyglądał tak idealnie z włosami zaczesanymi na bok i czerwonej bluzie, którą zawsze miał na sobie.
Patrzyliśmy sobie w oczy, dopóki on nie spuścił oczu na moje usta. Powoli się pochylił. O. Mój. Boże.
Nie wiedziałam co robić i po prostu czekałam. W końcu nabrałam rozsądku i też się pochyliłam. Zderzyliśmy się czołami, co zniszczyli cały nastrój.
-Wow... To było żenujące - zarumieniłam się, pocierając czoło.
-Nie... W porządku - chłopak ponownie się pochylił.
Panie Boże, proszę niech teraz się uda. Proszę...
Nasze usta się spotkały, a we mnie chyba wybuchy jakieś fajerwerki. Byłam w siódmym niebie i nie chciałam wracać na ziemię. W końcu się odsunęłam.
-Pa, Jacob - wysiadłam z auta i podeszłam do drzwi frontowych.
Moje nogi za bardzo drżały z emocji, żeby wejść po drzewie.
Delikatnie otworzyłam drzwi, krzywiąc się, gdy lekko zaskrzypiały. Pomachałam Jacobowi, gdy odjeżdżał, po czym poszłam do ciemnego salonu.
Nagle wszystkie światła się zapaliły i usłyszałam wściekły głos.
-Daisy Elizabeth Irwin, gdzieś ty do cholerny była!?
***
OHO... poszło drugie imię. Pytanie na dziś : zima, czy lato? 😘❤️
CZYTASZ
99 Skinny Adopted by 5sos TŁUMACZENIE
Teen FictionMyślała, że świat jest przeciwko niej, a bycie kochanym nie jest dla niej, dopóki nie spotkała czterech chłopców zdecydowanych, by to zmienić. (pisanie w tym z pewnością nie jest moje najlepsze, tylko uwaga) ostrzeżenie: ta książka dotyczy wyzwala...