57

890 79 32
                                    

- wstawaj matole, bo ci wpierdole! – damski głos krzyknął wchodząc mi do pokoju. Była to moja mama lub diabelna siostra Anastazja. Tylko która jest godzina i jaki dzień tygodnia. Uchyliłem delikatnie powieki i od razu tego pożałowałem widząc twarz mojej rudej siostry. Ona tylko zmarszczyła nos i odsunęła się ode mnie. – jebie ci z mordy młody, a i lepiej się szykuj, bo jest za piętnaście ósma – powiedziała wychodząc.

Kurwa późno trochę. Mam nadzieję, że zdążę, bo dzisiaj jest rozpoczęcie roku w mojej nowej szkole. Powinienem chyba wstać by zdążyć. Skierowałem się do łazienki, aby umyć zęby. W sumie może najpierw coś zjem? Nie, nie mam czasu na jedzenie. W sumie może bym mógł coś zjeść gdybym nie stracił z pięciu minut na nic nie robieniu. Usłyszałem pukanie do drzwi, ale nie przejąłem się to pewnie Kewin. Matko nie nadaje się do życia. Wybrałem opcje świeżego oddechu zamiast śniadania, więc pobiegłem szybko umyć zęby. Kewin za to krzyczał mi z dołu, że jak chcielibyśmy zdążyć to powinniśmy wyjść trzy minuty temu. Na pewno nie jest tak źle. Dokończyłem myć zęby i wróciłem do pokoju żeby się ubrać, spojrzałem na zegarek i aż zamarłem. Były dokładniej trzy minuty po ósmej. Jak zawsze wszystko psuje. Kewin przyszedł do mojego pokoju i wyglądał na raczej rozbawionego niż wkurzonego.

- masz talent do spóźniania się. – powiedział i podszedł do mnie. – wiesz mógłbyś przynajmniej się przywitać . – złożył pocałunek na moich ustach, którego nie mogłem nie odwzajemnić. Chłopak zaczął głaskać mój nagi tors, a ja w tym momencie oprzytomniałem. Przecież jesteśmy już kurewsko spóźnieni, bo apel zaczyna się o ósmej, a my jeszcze nie wyszliśmy. Odepchnąłem go i uderzyłem w klatkę piersiową.

- nie rób tak. Idziemy na apel i nie ma mowy że z niego zrezygnuje, i nie próbuj mnie złamać takimi sztuczkami. – zacząłem ubierać bokserki i skarpetki.

- ale te apele są tak niepotrzebne. Po co my tam idziemy? Ano tak... Kamil tam będzie.

- Kamil będzie tam oraz w szkole. On nie ma z tym do rzeczy. Stęskniłem się za przyjaciółmi. – ubrałem również spodnie stojąc tyłem do Kewina, a on objął mnie od tyłu i dał buziaka w kark.

- wiem przepraszam, że tak zareagowałem, ale serio nie mam ochoty tam iść, ale jak już jesteś gotowy to chodź.- złapał mnie za rękę i pociągnął. Zdążyłem jedynie złapać mój telefon i szybkim krokiem pobiegłem do drzwi. Anastazja śmiała się ze mnie, a sama chodziła w piżamie, bo w jej szkole apel jest dopiero o dziesiątej.

Otworzyłem duże drzwi od Sali gimnastycznej. A dokładniej próbowałem, ale coś się stało i pierdolnęły z ogromnych hukiem w ścianę. Idealne rozpoczęcie życia w nowej szkole. Ze sto par oczu pierwszaków spojrzało na naszą dwójkę. Przeprosiliśmy za spóźnienie dyrektora, który nie patrzył na nas zbytnio miłym wzrokiem i skierowaliśmy się w stronę znajomych mi twarzy. Widziałem tam Kamila, który patrzył na mnie lekko nieprzytomnym wzrokiem. Nadal był przystojny, a jego niebieskie oczy błyszczały. Był dosyć mocno opalony, a jego włosy były jaśniejsze niż zwykle. Odwróciłem wzrok, bo było to dla mnie nieręczne. Usiedliśmy przed moimi znajomymi, bo tylko tam było wolne miejsce. Nagle poczułem czyiś oddech na karku.

— wyglądasz gorąco - szepnął mi na ucho. Zadrżałem. Po prostu nie mogłem się powstrzymać. Dwa miesiące go nie widziałem i naprawdę się stęskniłem. — i tak w ogóle tęskniłem - spojrzałem na niego nie wierząc w ani jedno jego słowo. Jak mógł tęsknić, a jednocześnie tak mnie traktować? W sumie mówi się, że doceniamy dopiero coś kiedy to stracimy. Odwróciłem głowę w stronę pana dyrektora, który upominał uczniów. Czy znajdę w końcu szczęście?

Poszliśmy do sal gdzie odbywały się spotkania z wychowawcą. Naszym wychowawcą został pan Arkadiusz Trąbka, sympatyczny pan po czterdziestce, który wygląda jakby był wiecznie zmęczony i miał dość życia. Utożsamiam się z nim. Chyba zostanie moim mentorem.

- dobra dzieciaki siadajcie, a ja przejdę się po wasz plan, bo chyba go zapomniałem z sekretariatu. – zaśmiał się wychodząc.

Chciałem zająć miejsce obok Kewina, ale nagle poczułem, że ktoś na mnie skoczył.

- stary nawet nie wiesz jak tęskniłem za tobą no i za wami wszystkimi. – Tomek jak zawsze entuzjastycznie rozpoczął. Sam byłem mega podekscytowany. - jak spędziliście wakacje?

- nie było źle tylko wyjazd do ciotki Pameli zawsze jest dla mnie udręką. – jęknął Andrzej siedząc obok Kamila w ostatniej ławce. Nasze spojrzenia się znowu spotkały.



Cześć moi mili wiem, że bardzo was zawodzę tymi przerwami, ale możemy się umówić na maraton za dwa tygodnie. Tylko byłabym wdzięczna jakbyście napisali mi co chcielibyście tutaj dalej zobaczyć w tej książce. Mogą to być komentarze lub wiadomości prywatne. Miłego dnia i reszty życia A. 

Zakład * YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz