29

3.2K 260 70
                                    

--- Pss Anaztazja!

--- Czego chcesz Tomek? Lepiej bądź cicho, bo pan Krzyżanowski nie lubi jak mu się przeszkadza.

--- A tam pierdolisz, Krzyżanowski nie jest ważny, najważniejszy teraz jest Bartek i jego przyszły związek z Kamilem, musimy coś zrobić, aby im pomóc!

--- Zamknij się debilu. Nic nie będziemy robić.

--- A-ale jak to?

--- A tak to. Wyjaśnię ci wszystko, tylko przyjdź dzisiaj po południu do mnie, a teraz już mi nie przeszkadzaj i słuchaj co mówi nauczyciel.

--- Oh Anaztazjusiu wyglądasz pięknie, kiedy jesteś władcza, a twoje oczy zawsze błyszczą się pięknym blaskiem.

--- Przeszkadzasz mi idioto.

--- Po prostu jesteś piękna słońce.

***

Stałem przed domem rodziny Krzyżanowskich. Zapukałem delikatnie w drzwi, które po chwili otworzył mi Bartek.

--- Oh to ty Tomek. Czemu nie mówiłeś, że przyjdziesz? Jestem trochę zajęty i tak jakby niezbyt mogę z to...

--- Ja nie do ciebie--- powiedziałem przepychając się do domu.--- tylko do pięknej damy co zamieszkuje te skromne progi, zwie się Anaztazja.

--- Serio debilu? Myślałem, że do moich rodziców przyszedłeś.

--- Dobra to nie ważne, ale dlaczego ty nie miałbyś dla mnie czasu, jeśli przyszedłbym do ciebie?

--- Bo jestem zajęty. Idź już do pokoju Anaztaji, bo mnie wkurwiasz.

--- I tak się dowiem co ukrywasz.--- pobiegłem szybko do pokoju Meridy. Siedziała ona przy komputerze i oglądała moje ulubione anime 'Super Lovers' no normalnie ta kobieta jest idealna.

--- Jestem słońce, teraz wyjaśnisz mi czemu nie mamy ich swatać?

--- Nie będziemy nic robić, bo chcę wygrać zakład uczciwie. Oni i tak prędzej czy później będą razem, a ja jestem informowana o wszystkim na bieżąco.

--- Czekaj jaki zakład i jak jesteś informowana?

--- Ja i Bartek założyliśmy się o jego orientację nie ważne są szczegóły, a skąd mam informacje to mój sekret.

--- Okej to co już wiesz?

--- Nic szczególnego, ale są ze sobą blisko, to urocze.

--- Yhym strasznie blisko, jedyne co się zmieniło w ich zachowaniu to nie lanie się po mordach co pięć minut, tylko zdarza się to raz na dzień.

--- Oh Tomusiu ty nic nie wiesz. To co się dzieje za drzwiami jego pokoju, czyli jak są sami całkowicie się różni.

--- Czekaj czyli oni spotykają się czasem sami?

--- Yhym a teraz chcesz pooglądać ze mną anime?

--- Jeśli to 'Super Lovers' to zawsze.

***

Obejrzeliśmy razem jeden odcinek. Fangirlowaliśmy i bardzo miło się oglądało. Miałem zbierać się już do domu, więc pożegnałem się z Anastazją. Stwierdziłem jednak, że chcę zobaczyć czym był zajęty Bartek, że nie miałby dla mnie czasu. Drzwi do jego pokoju były lekko uchylone, więc zajrzałem do środka. Nikogo nie było. Na łóżku leżało dużo książek i zeszytów. Wbiłem tam i schowałem się w szafie. Pamiętałem, aby zostawić lekko uchylone drzwiczki. Po chwili w pokoju pojawił się Kamil. O kurwa czyli Merida nie kłamała i oni serio się spotykają sami. Chłopak trzymał papier przy czole i tamował nim krwawienie. Nie długą chwilę potem pojawił się Bartek z wodą utlenioną i plastrem. Oho ciekawe co to się stało.

--- To wszystko twoja wina Krzyżanowski. Po chuj mnie uderzyłeś.

--- To ty zacząłeś debilu mogłeś mi nie dokuczać.--- powiedział Bartek i skończył przyklejać poszkodowanemu plasterek na rankę.

--- A ty nie musiałeś mnie od razu uderzać, wkurwiasz mnie już.--- Kamil wstał i przygwoździł Bartka do ściany.

--- To co Majewski teraz ty mnie uderzysz?

--- A żebyś wiedział.--- warknął i zamachnął się. Bartek złapał jego rękę i zatrzymał.

--- Ty serio chciałeś to zrobić?

--- Ty możesz, a ja nie? Czemu ty masz więcej przywilejów i możesz sobie na więcej pozwalać?--- powiedział Kamil uśmiechając się fałszywo.

--- Ty wiesz, że zasłużyłeś za tamto.

--- Nie prawda. Zachowujesz się czasem jak jebana baba z okresem i nic nie można wtedy zrobić ani powiedzieć, bo wielki pan i władca się obraża, a nawet stosuje przemoc. Mam dość.

--- Jak masz tak bardzo mnie dość to nie musisz przecież tu być idioto. Nikt cię tutaj siłą nie trzyma!--- krzyknął Bartek ze łzami w oczach. O matko o co tutaj chodzi. Powinienem jakoś zareagować i pomóc im się dogadać, ale Anaztazja mi zabroniła. Dobra poczekam i zobaczę jak to się potoczy.

--- Żebyś wiedział, że pójdę!--- odkrzyknął Kamil pakując swoje książki i zeszyty do plecaka.--- Jak już przemyślisz swoje zachowanie to przyjdź do mnie.--- Kamil powiedział to spokojnie i wyszedł trzaskając drzwiami.

--- Nie mam niczego sobie do zarzucenia!--- krzyknął i usiadł na łóżku, a z jego oczu poleciały łzy. Po chwili w pokoju dało się słyszeć tylko szloch chłopaka, a on leżał na łóżku i przytulał poduszkę. Wtedy też postanowiłem wyjść i go... przytulić. Kiedy chłopak poczuł moje ramiona wzdrygnął się lekko i wyszeptał cicho imię chłopaka, który przed chwilą opuścił ten pokój.

--- Csiii Bartusiu wszystko będzie dobrze.--- wyszeptałem głaszcząc go po głowie.

--- A-ale o-on w-wyszedł i już nigdy nie będzie ze mną r-rozmawiał.--- zaszlochał.  Nie pozostało mi nic innego jak zostać z nim, aż nie zaśnie głaszcząc go i uspokajając. Hmm czyli ci dwaj naprawdę dużo dla siebie znaczą. Muszą się pogodzić, ale ja nie będę im w tym pomagać. No dobra może troszkę, ale tylko wtedy, kiedy sami nie będą dawać sobie radę.


Spóźniony rozdzialik, ale trochę dłuższy.
Myślałam, że ten rozdział będzie 30 i dlatego taki wyjątkowy z innej perspektywy, ale oops nie umiem w matematykę.
Jak wam się podoba wzgląd na wszystko oczami Tomka?
Możecie pisać jak się podobał rozdział.
Miłej nocy i reszty życia.~A

Zakład * YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz