20

3.5K 276 56
                                    

Upewnij się, że przeczytałeś poprzedni rozdział


Jutro wieczorem wracamy. Dzisiaj ostatnia noc. Jest już dosyć późno, więc każdy jest w swoim pokoju i się pakuje. Szło mi to nawet sprawnie w przeciwieństwie do Kamila, który miał całe łóżko zawalone ciuchami, a on sam próbował je poskładać, ale z marnym skutkiem. Zauważyłem, że na szafce nocnej obok jego łóżka leżą słodycze, nic dziwnego i wogle pewnie sam bym nie zwrócił uwagi, gdyby nie to, że były tam również draże kokosowe. Matko moja miłość, że sam nie wpadłem na to, żeby je kupić. Hmm może mu je zabiorę? Nieee, bo jak to normalnie wezmę to zauważy to i mnie zabije.

--- Kamilku?

--- Czego chcesz?

--- Muszę czegoś chcieć?

--- Tak?

--- No dobra masz mnie.--- podszedłem do niego i obróciłem go tak, żeby stał twarzą do mnie, a plecami do szafeczki. Trochę było to dziwne, bo jest on o głowę wyższy ode mnie. Przytuliłem się do niego.

--- Yyy co ty robisz Krzyżanowski?

--- Przytulam cię. Czy jest to dziwne?--- mówiąc to próbowałem sięgnąć do szafeczki po draże. Nie było to wcale łatwe, bo była ona strasznie niska. Byłem już naprawdę blisko, już czułem je pod palcami, ale wtedy niespodziewanie Kamil przewrócił mnie na łóżko.

--- Wiedziałem, że coś chciałeś.--- mówiąc to  przybliżył się do mnie.--- Mogłeś mnie po prostu poprosić o słodycze.--- mówiąc to praktycznie szeptał mi do ucha.

--- A dałbyś mi?

--- Nie, ale miałbyś szansę.--- teraz stał normalnie i uśmiechał się kpiąco.

--- To co Kamilku dałbyś mi draże?

--- Co dostanę w zamian?

--- Co chcesz.--- ale ja się poniżam dla słodyczy, mam nadzieję, że jesteście tego warte. Dobre sobie na pewno są.

--- Tego co chcę nie dostanę, więc wolę nawet nie proponować.

--- Okej? To może pomogę ci się spakować?

--- Może być, ale najpierw mi pomóż potem możesz je wziąć.

Pomogłem mu, a dokładniej ja go spakowałem, a on sobie siedział. Po wszystkim usiedliśmy na jego łóżku. Siedzieliśmy po turecku na przeciwko siebie. Chłopak dał mi moje obiecane draże. Mhhh jakie one pyszne. Nie jestem samolubny, więc wcisnąłem trzy draże Kamilowi do buzi.

--- Dobre to jest.

--- No przecież duh to są draże.

--- Nakarm mnie Bartek.

--- Nah one są moje.

--- Noo Bartusiu.

Co mogłem zrobić? Jedyne co przyszło mi do głowy to:

--- Połóż się na moich kolanach.

--- Coo.

--- Chcesz, żebym cię nakarmił?--- przytaknął.--- To wykonaj moje polecenie.--- nie musiałem czekać sekundy, kiedy jego głowa spoczęła tam gdzie kazałem. Wziąłem do ręki jedną drażetke.--- A teraz leci samolocik.

--- Nie jestem dzieckiem Bartek.

--- To czemu cię karmię?--- no i teraz zamilkł.

Kiedy skończyły nam się jedzenie Kamil się nie podniósł, więc zostaliśmy w tej samej pozycji. Nawet nie wiem kiedy moja ręka powędrowała do jego włosów i zaczęła się tam poruszać. Chłopak mruknął tylko jak mały kotek i przymknął oczy. Zmieniłem trochę naszą pozycję i teraz oboje leżeliśmy. Głowa Kamila spoczywała na mojej klatce piersiowej, a ja bawiłem się jego włosami. Po paru minutach, albo godzinach usłyszałem miarowy oddech Kamila. I nie pamiętam co było dalej, bo ja także zasnąłem.

Nie chciało mi się go dzisiaj pisać. Mam okres, jestem zmęczona i przeszłam na dietę i nawet nie mogę zjeść słodyczy (mogę ale staram się nie). Byłam w sklepie i tam było dużo czekolady. Dieta jest ciężka. A to dopiero 1 dzień xd. Byłam także na siłowni, ale dzisiaj jest za gorąco, żeby żyć.
Miłej nocy i reszty życia. ~A.

Zakład * YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz