42

2.9K 214 33
                                    

- Gdzie mnie zabierasz?- chłopak złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w tylko sobie znanym kierunku.

- Nie powiem, ale tam gdzie cię zaprowadzę to na pewno ci się spodoba.

Przemierzaliśmy autobusami wiele przystanków. Nadal nie wiedziałem gdzie idziemy. W końcu Kamil powiedział, że jesteśmy prawie u celu. Trochę się zaniepokoiłem, bo chłopak zaprowadził nas w jakąś nie ciekawą dzielnice. Wiecie taka dzielnica do której się o zmroku nie chodzi. Przynajmniej bez broni.

- To na pewno tutaj?

- Tak, chodź szybciej.

W końcu zatrzymaliśmy się przed jakąś starą kamienicą. Były tam stare drzwi, które Kamil otworzył. W pomieszczeniu rozbrzmiał dzwonek. Weszliśmy do środka i ujrzałem małą przytulną kawiarenkę. Trzy ściany były szare, a jedna zielona, całe pomieszczenie było oświetlone przyjemnym ciepłym światłem, co stwarzało miłą atmosferę. Było tutaj wiele kwiatków i ozdób. Przywitaliśmy się uprzejmie i usiedliśmy przy stoliku. Poszliśmy zamówić u przemiłej kobieciny po sześćdziesiątce z którą chwilę porozmawialiśmy o naszym dniu i okropnej pogodzie. Znowu zawiedliśmy.

- Miło tutaj.

- Miałem nadzieję, że ci się spodoba. Tutaj jest podawana najlepsza gorąca czekolada w mieście, jak nie na świecie.

- No przekonamy się - roześmiałem się, nie wiem dlaczego, ale czułem taką potrzebę. Kamil popatrzył na mnie sceptycznie.

- Czemu się śmiejesz?

- Nie mam pojęcia - powiedziałem to przez śmiech. Nie potrafiłem nad tym zapanować. Mój śmiech musiał być zaraźliwy, bo Kamil również zaczął się śmiać. - Przepraszam.

- Mam jeszcze coś zaplanowane po tym jak zjemy i wypijemy.

- Co takiego?

- Niespodzianka.

Reszta naszego pobytu w tej miłej kawiarence minęła nam na przyjemnej rozmowie i wygłupach. Ludzie patrzyli na nas sceptycznie, kiedy wybuchaliśmy donośnym śmiechem, jedynie pani Matylda (właścicielka i kobietka, która nas obsługiwała) patrzyła na nas z uśmiechem, a kiedy wychodziliśmy życzyła nam miłego dnia i prosiła, abyśmy ją jeszcze raz odwiedzili. Kamil złapał mnie za rękę. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz.

- Teraz idziemy do jump worldu.

- Serio?

- No tak. Szybko chodźmy, bo piździ, a trochę musimy przejść.

*

Chłopak przywarł swoimi ustami do moich. Poczułem ogromne ciepło bijące od ciała drugiego chłopaka. Jego ręce odziane w rękawiczki (dokładnie tylko jedną, bo drugą oddał mi) spoczywały spokojnie na moim szaliku za który Kamil chwilę wcześniej mnie przyciągnął.

- Chciałbym uprawiać z tobą seks - chłopak wyszeptał mi to do ucha. Jego ciepły oddech drażnił moje ucho przez co przeszedł mnie kolejny dreszcz. Powinniśmy iść do jakiegoś ciepłego pomieszczenia, bo zamarzne zaraz.

- Przestań Kamil - wysapałem i odepchnąłem lekko chłopaka od siebie.

- To co Bartek może pójdziemy do mnie?

- W sumie możemy, bo zamarzam.

Po naszej dwugodzinnej zabawie w jump worldzie stwierdziliśmy, że przejdziemy się na spacer, ale nie zaszliśmy za daleko, bo Kamil postanowił zaatakować moje usta.

*

- Mamo wróciłem! I przyprowadziłem ze sobą gościa.

Oczywiście nie doszło do niczego oprócz pocałunków podczas naszej gry w chińczyka.

Przepraszam, że rozdziału nie było naprawdę długo, ale już jest jej.!
Wiem, że będzie w tym opowiadaniu zamieszanie czasowe, ale w wigilię będzie dodatek specjalny w właśnie o wigilii w domu Krzyżanowskich. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
I

jak wam mija dzień i ogólnie okres przed świąteczny? Miłego dnia i reszty życia.~ A

Zakład * YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz