15

3.5K 279 150
                                    

Upewnij się, że przeczytałeś wcześniejszy rozdział. Miłego czytania.



Moja była lewa część pokoju, a jego prawa. Mieliśmy lekki problem z podziałem szafy, bo jest tam nie parzysta liczba półek. Rozwiązaliśmy grając w marynarzyka.

--- Dobra Krzyżanowski, a teraz przedstawię ci parę zasad, które powinieneś znać, bo występują w tym pokoju.

--- Czemu niby ty masz ustalać zasady? To jest tak samo mój pokój jak twój.

--- Dobra to przedstaw swoje zasady.

--- Po pierwsze nie dotykaj moich rzeczy, a po drugie to yyy--- zawiesiłem się. Kamil uniósł brew. Na jego twarzy pojawił się kpiący uśmieszek.--- to spierdalaj.

--- Dobra jak już skończyłeś to teraz ja przedstawię swoje. Każdy ma swoje strony pokoju i ich się trzyma. Będziemy się kąpać po kolei w ustalonej kolejności. Ja idę dzisiaj pierwszy i--- przerwałem mu.

--- Czemu ty masz dzisiaj iść pierwszy?

--- Bo jestem mądrzejszy.

--- Nie, nie jesteś. Nie pójdziesz pierwszy. Ja idę pierwszy.

--- Co ty se myślisz Krzyżanowski? Ja idę pierwszy.

--- Nie pozwolę ci iść pierwszemu.

--- Okey to pójdziemy razem.

--- Nie będę się z tobą mył debilu!

--- To co tchórzysz Bartusiu?

--- Nie ma mowy!

--- A może ty dziewczynką jesteś?

--- Kurwa przesadziłeś, dziś kąpiemy się razem Majewski.--- zgodziłem się tylko dlatego, że mnie sprowokował debil nie dobry. 

***

Schodziłem wraz z Kamilem na obiad. Byliśmy już bardzo spóźnieni, bo mieliśmy wszyscy zebrać się na stołówce o piętnastej, a jest trzydzieści po. Na schodach przepychaliśmy się, ale tylko delikatnie, żeby nie skończyło to się czyimś upadkiem. O szesnastej mieliśmy już być gotowi, bo pani Wierzbicka postanowiła, że pójdziemy do sklepu. Nie zostało nam dużo czasu. Zabraliśmy obiad z okienka i usiedliśmy przy stole z którego zbierali się nasi znajomi.

--- Ja to widzę, że zamiast na obiad to wy wolicie się zabawiać.--- rzekł Antek.

--- Ha ha bardzo zabawne, po prostu trochę się nie mogliśmy dogadać.

Chłopcy się zaczęli zbierać do wyjścia, bo już skończyli jeść. Zostałem w stołówce praktycznie sam z tym idiotą. Szybko zjedliśmy, więc nie byliśmy spóźnieni. Pobiegliśmy szybko jeszcze do naszego pokoju po kasę i byliśmy gotowi.

***

W sklepie nie było nic ciekawego. Kupiłem dużą ilość słodyczy, żelek i słodkich napojów. Miałem zamiar to wszystko zjeść sam, więc byłem przeszczęśliwy. Ja z Kamilem zajmowaliśmy się własnymi zakupami, a Dominik, Antek, Tomek i Andrzej chodzili za nami także robiąc zakupy i strasznie się śmiejąc. Nie mam pojęcia co ich tak bawiło. I czemu kurwa nie mogliśmy się pośmiać wszyscy razem?

--- Z czego wy się cholery tak śmiejecie? Powiedzcie to pośmiejemy się razem.

--- A z niczego kochaniutki.--- powiedział Andrzej czochrając moje włosy.

--- Ugh nie dotykaj wielkoludzie.

--- Nie jestem wielkoludem tylko ty jesteś malutki.

--- Nie podrywaj go Andrzej.--- powiedział Kamil. Spojrzałem na niego jakby upośledzoną rybą.

--- No właśnie--- podchwycił Tomek--- przecież on jest Kamilka, więc go nie podrywaj.

--- Ale że co?--- Kamil wyglądał na zdezorientowanego.

--- Kochanie oni ci sugerują, że jesteś o mnie zazdrosny.

--- Ja o ciebie? Dobre żarty kurwa.

I tak na kłótniach spędziliśmy czas w małym osiedlowym sklepiku.

Mam nadzieję, że miło spędzacie wakacje. Ja dziś wróciłam od babci ze wsi i jestem zmęczona. Miłek nocy i reszty życia.

Zakład * YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz