49

2.4K 188 80
                                    

Spóźniliśmy się. Tylko to nie przez nas jak się wszyscy mogli spodziewać. Wina leży po stronie mojej mamy, która przechodząc obok lustra, które stało obok drzwi wejściowych stwierdziła, że przydałaby się jej czerwona szminka. Okej, szukanie szminki dziesięć minut. Dobra nie ma tak źle, ale nic bardziej mylnego. Mama w między czasie zgubiła gdzieś kluczyk do samochodu, którym mieliśmy się dostać na ślub . Mijały minuty. Dziesięć. Piętnaście. W końcu kiedy na stoperze, którym Anastazja liczyła stracony na poszukiwaniach czas wybiły dwadzieściadwie minuty mama zajrzała do swojej torebki i wow właśnie tam się znajdował kluczyk.

Nie straciliśmy dużo. Parę łez oraz słów księdza. Nic wartego uwagi. Teraz najważniejsza część każdego ślubu, czyli impreza. Pojechaliśmy do sali weselnej. Tam odbył się uroczysty toast no i to wszystko co się dzieje na weselach. Nawet rodzice pozwolili mi napić się szampana. Potem podeszliśmy do wyznaczonych miejsc, nie było źle siedziałem obok Kamila i o nie jednak jest źle. Po mojej prawej stronie miała siedzieć babcia Józia. No to Kamil mój chłopaku przygotuj się na no homo bro.

Babcia też postanowiła przyjść na swoje miejsce tylko zanim usiadła spojrzała na nas podejrzyliwym wzrokiem. Długo jednak nie patrzyła zaraz wybuchając miłym dla ucha śmiechem.

- Widzę Bartek, że twój przyjaciel służy dzisiaj Anastazji za partnera na tym weselu - położyła rękę na moim ramieniu, a ja próbowałem jej przerwać i wyprowadzić z błędu, ale ona kontynuowała. - Tak myślałam, że będą razem. Wtedy na wigilii patrzyła na niego maślanymi oczami.

- Ale babciu!

- No kochanie pewnie jak mu tam było Kamil? Nie ma dla ciebie teraz tyle czasu. Tak to bywa.

- Babciu, ale Kamil przyszedł ze mną! - powiedziałem to chyba trochę za głośno, bo duża ilość osób spojrzała na mnie, a dokładnie na nas.

- A-ale jak to? - babcia wyglądała na zszokowaną.

- Józefina zostaw dzieci - za babcią pojawił się dziadek.

- Nie! Najpierw niech mi wyjaśni dlaczego przyprowadził na wesele chłopaka- lekko wykrzykneła podkreślając ostatnie słowo.

Powiedzieć prawdę czy wygodną dla niej wersję? Spojrzałem na Kamila który usiadł już na swoim miejscu i przysłuchiwał się naszej jakże ciekawej konwersacji. Powiem prawdę.

- Zaprosiłem chłopaka- przerwałem dziadkom ostrą wymianę słów i teraz spojrzeli na mnie. - Bo to jest mój chłopak. Babciu, dziadku- to mój chłopak Kamil.

- Miło mi was poznać- powiedział Kamil i pomachał do nich. Babcia wyglądała jakby miała zawał, a dziadek tylko się uśmiechnął i puścił nam oczko.

- łola boga powiedz mi ktoś, że to tylko żart. Mam nadzieję, że Bóg wam pomoże zbłąkane dzieci...

- Józefino wystarczy! - babcia zgromiła dziadka wzrokiem i usiadła w ciszy.

Zabawa się na dobre rozpoczęła. Pan, który zajmował się muzyką i ogólnie prowadził całe to wesele poprosił parę młodą do ich pierwszego tańca. Wkrótce zaprosił wszystkich na parkiet.

- Czy mogę prosić panią do tańca? - zapytał Kamil wystawiając w moja stronę rękę i lekko się kłaniając.

- Jeszcze raz nazwiesz mnie panią to ty nią zostaniesz, bo jaj nie będziesz miał - powiedziałem wstając. - Ale chętnie zatańczę z tobą mój panie.

To był nasz pierwszy wolny taniec. Było to wspaniałe uczucie. Być tak blisko, patrzeć sobie w oczy i słyszeć tą piękną muzykę do której rytmu się poruszamy. Nigdy nikomu tego nie przyznam, ale w tej chwili z Kamilem w moich ramionach czułem się jak księżniczka.

Zakład * YAOIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz