Obudziłam się cała zlana potem. Wstałam szybko z łóżka, nie zważając na ciemne plamy zasłaniające mi widok. Udałam się do łazienki i weszłam pod prysznic, odkręcając zimną wodę. Wzrok przyzwyczaił się do światła i mroczki zniknęły, lecz zamiast nich pojawiły się łzy. Uderzyłam pięścią w ścianę i oparłam o nią głowę.
- Czemu teraz? Cholera było już dobrze. Czemu wróciłaś?! Kurwa.. - mówiłam sama do siebie, na zmianę zadając pytania i klnąc wszystkim i wszystkich. Zaczęłam się cała trząść z zimna. Zakręciłam wodę i wyszłam na płytki, dotarło do mnie wtedy, że byłam w piżamie, która teraz jest cała mokra. Ściągnęłam ją, wytarłam ręcznikiem i spojrzałam w lustro. W moim spojrzeniu był zapomniany i zakopany głęboko ból. Ból, który postanowił powrócić do mnie po dwóch latach od jej straty.. jej śmierci.
Wiedziałam, że już nie zasnę, jak i nie pójdę do szkoły. Moja psychika po tym ataku ucierpiała, a w kilka godzin nie ma mowy by wróciła do poprzedniego stanu. Naga udałam się do pokoju i stanęłam przed szafą, wyciągając z niej spodnie, koszulkę, bluzę w czarnych kolorach. Wzięłam jeszcze bieliznę i bandaż z biurka, i udałam się z powrotem do łazienki. Posmarowałam plecy, nieźle się przy tym gimnastykując i owinęłam je. Ubrałam ciuchy, a już w połowie suche włosy związałam w koka. Wróciłam do pokoju, wzięłam telefon i sprawdziłam godzinę. Dochodziła piąta trzydzieści rano. Odblokowałam go i weszłam w wiadomości. Wybrałam numer Jane i wystukałam tylko: Dziś mnie nie będzie, nie wiem kiedy będę... Chcę być sama.
Podpięłam słuchawki i załączyłam muzykę. Ubrałam buty, kurtkę i w kieszeń wsadziłam portfel. Wyszłam zamykając dom i udając się przed siebie, pierw zahaczając o sklep, gdzie kupiłam paczkę papierosów. Zazwyczaj nie palę, ale dziś czuję taką potrzebę. Zapłaciłam i udałam się w wybranym kierunku, od razu odpalając jednego
Days pass by and my eyes stay dry and I think that I'm okay
'Til I find myself in conversation fading away
The way you smile, the way you walk
The time you took to teach me all that you had taught
Tell me, how am I supposed to move on?Rozbrzmiały pierwsze słowa piosenki, a do moich oczu napłynęły łzy, zaś do głowy wspomnienia.
~*~
Dziś miał być mój pierwszy wyścig. Bałam się. Usiadłam na siedzisku i spojrzałam w bok. Na czarnym motorze, z zielonymi dodatkami siedziała blond włosa dziewczyna. Wyglądała na jakieś dziewiętnaście lat. Musiała zobaczyć, że się na nią patrzę, bo odwróciła głowę i napotkałam spojrzenie jej zielonych oczu. Uśmiechnęła się i odezwała.
- Pierwszy raz? - nerwowo pokiwałam głową na potwierdzenie. - Nie ma się co bać. Trasa jedna z łatwiejszych, dasz radę. - przewierciła mnie spojrzeniem i oblizała usta. - Może mały zakład niemowo?
- Nie jestem niemową. - odezwałam się pierwszy raz
- Ho jednak mówisz, to jak zakładzik? - wtedy nie wiedziałam, że z nią się nie zakłada. Zawsze dostawała to co chciała.
- Okej, o co? - zgodziłam się pewnie
- Która pierwsza dojedzie do mety. Jeśli ja wygram pójdziesz ze mną. - wstała z pojazdu i odłożyła kask, podeszła do mnie i poczułam jej zapach. Zagryzłam dolną wargę. - Jeśli ty wygrasz, ja pójdę z tobą. - nie rozumiałam o co jej chodzi, ale się zgodziłam. Ona zaś z uśmiechem pełnym satysfakcji wróciła na swoje miejsce i krzyknęła. - Mamy zakład! - tłum ucichł - Założyłyśmy się o zwycięstwo, stawka taka sama, jedziemy same! - gapie zaczęli po tych słowach jeszcze bardziej krzyczeć. Na podest wszedł mężczyzna i odezwał się.
CZYTASZ
Morning Star
Short StoryElizabeth Moon, uczennica LO, z pozoru cicha, niczym nie wyróżniająca się nastolatka. Lecz nie bez powodu mówią na nią Lilith. Dziewczyna spotyka na swojej drodze kobietę iście tajemniczą. Spojrzenie jej oczu potrafi w ułamek sekundy odjąć całą pewn...