Rozdział 43

726 47 4
                                    

Poranek nastał szybciej niż się spodziewała. Po porannej rutynie, zeszła na śniadanie, gdzie była już jej mama wraz z Simonem.

- Dzień dobry. - przywitała się i zabrała za jedzenie.

- Wyspana? - spojrzała kontem oka na rodzicielkę i odpowiedziała jej.

- Tak. Idę dziś do Jane, powinnam wrócić na noc, ale nic nie obiecuję.

- Okej, niech ci będzie. Tylko postaraj się wrócić jednak na noc do domu. Jutro szkoła, pamiętaj.

- Tak, tak. Idę.

Wróciła do pokoju, zabrała potrzebne rzeczy i wyszła z domu, przy okazji wybierając dobrze znany jej numer.

- Halo? - usłyszała po drugiej stronie.

- Hej Jane, mam prośbę do ciebie. - zaczęła Eliza.

- Słucham, moja droga. W czym dziś ci pomóc.

- Będziesz kryła mi plecy? Powiedziałam mamie, że idę do ciebie... - urwała zdając sobie sprawę, że przecież ona nic nie wie.

- No dobra, idziesz do mnie. Co dalej?

- Ale będę gdzie indziej.

- Liz, rozumiem, że jest coś o czym nie wiem. I pewnie nie jest to rozmowa na telefon i na teraz. Dobra będę cię kryła, ale czekam na wyjaśnienia. Okej?

- Okej, dzięki Jane.

Rozłączyła się i rozejrzała gdzie się znajduje. A stała na skraju lasu, przy ścieżce prowadzącej w jego głąb. Po raz kolejny weszła w kontakty i wybrała numer, tym razem do czarnowłosej.

- Słucham cię, skarbie. - usłyszała jej lodowaty ton, a ciałem momentalnie przeszedł dreszcz.

- Masz jakieś plany na dziś? - spytała dość niepewnie.

- Hm.. pomyślmy... Ah tak, teraz już mam. Zapewne myślimy o tym samym, więc zachowując pozory zwykłego spaceru, udaj się wgłąb lasu, drogą, na której jesteś.

Nie dała jej nic więcej powiedzieć, tylko się rozłączyła. Dziewczyna, zgodnie ze słowami kobiety, udała się ścieżką, pogrążając się w myślach.

Nie pasowało jej coś w partnerze matki. Był inny niż mężczyźni, których znała. Za bardzo idealny, by mógł być prawdziwy.

- Też mi w nim coś nie pasuje. Nie trać czujności w jego pobliżu. - usłyszała głos Nex, a w myślach przyznała jej rację.

Nie wiedziała ile już szła. W pewnym momencie chciała już zawrócić i zatrzymując się, została gwałtownie obrócona. Straciła równowagę, ale została przez kogoś złapana. Później chwilowa ciemność i rozmyty obraz zaczął łapać ostrość.

Zanim zdążyła cokolwiek zarejestrować, jej usta zostały obdarzone namiętnym pocałunkiem. Poznała je od razu i już wiedziała, kto trzyma ją w ramionach.

- Długo kazałaś na siebie czekać... - usłyszała lodowaty głos nauczycielki zaraz przy uchu, a na jej ciele pojawiły się ciarki.

- Raczej nowy partner mamy nie pozwalał mi na opuszczenie domu. - odpowiedziała dziewczyna patrząc w szare tęczówki.

- Huh, a więc to jego ci chciała przedstawić? - dociekała kobieta

- Ta, za grosz mu nie ufam. Jest nazbyt idealny i, jakkolwiek to nie zabrzmi, emanuje od niego jakaś dziwna aura.

Dziewczyna spojrzała gdzieś w bok, zawieszając wzrok na tafli jeziora za oknem. Daniela w tym czasie dokładnie się jej przypatrywała i zastanawiała, czy chce jej powiedzieć co może być nie tak z partnerem jej mamy.

Gdy Eliza powróciła spojrzeniem do czarnowłosej, ta podjęła decyzję.

- Nie myślmy o nich teraz. Wzamian za to wykorzystajmy ten ostatni dzień wolnego przed powrotem do szkoły. - powiedziała, posyłając młodszej zadziorny uśmiech.

Usiadły w salonie na kanapie, wtulone w siebie. Choć można by powiedzieć, że to Eliza przylgnęła do kobiety.

W kominku tlił się dopiero rozpalony ogień. Brązowowłosa patrzyła na tańczące płomienie, które odgrywały tylko im znaną historię.

Może była to historia miłosna, gdzie dziewczyna zakochuje się w chłopaku i mają happy end.

Może był to dramat miłosny, gdzie ona zostaje przez niego porzucona.

Może była to scena morderstwa, gdzie dziewczyna jest gotowa zabić każdego, by tylko być ze swoim wybrankiem.

A może był to erotyczny taniec partnerki z partnerem, gdzie widownia nie może oderwać wzroku od ich zgranych ciał podczas tanga, który wyzwala wiele sprzecznych emocji.

- O czym myślisz? - usłyszała delikatny głos Danieli.

- O niczym takim.. - odpowiedziała niepewnie.

- Serce wali ci jak oszalałe. Policzki są lekko zarumienione. Masz płytki oddech. - mówiła szeptem do jej ucha, by na koniec złożyć pocałunek tuż za nim.

Zanim Eliza zdążyła się powstrzymać, z jej ust wyszło westchnienie. Mimowolnie odchyliła głowę do tyłu, kobieta wykorzystując to złączyła ich usta w pocałunku, od razu go pogłębiając.

Po zmianie pozycji, jak i miejsca na dywan przed kominkiem, gdy obie kobiety były prawie nagie, Eliza po raz kolejny usłyszała to pytanie..

- Liz, skarbie moje, czy mogę?

Lecz tym razem głos nauczycielki był ciepły, delikatny, tak samo jak ona. Nie była to tylko żądza krwi jak ostatnio. Tym razem było to uczucie.

- Tak - odpowiedziała pozbawiona tchu i zatracając się w przyjemności, w blasku bijącego z kominka ognia.

*//*

Hej hej, jak tam u was?

Dziś sobie tu przychodzę z perfidną reklamą.

Pierwsza. Na moim profilu jest takie coś zwane "Sen na jawie". Inny podobny romans szkolny, tylko pisany inną formą. Ale zapraszam serdecznie jak ktoś zainteresowany.

Drugie. Zapraszam na ig pod hasztag maybeshit. Dziś wleciała tam Nex, ale Daniela też sie tam znajduje.

Do następnego moi kochani, miłego dnia albo nocy.

Papa

Morning StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz