Trzynasty luty nastał szybciej, niż mogło się wydawać. Elizie czas minął w większości na przebywaniu w domu. Nie miała siły, ani fizycznej, ani tym bardziej psychicznej by ruszyć się z domu do szkoły.W tym czasie napadały ją ataki paniki, a gdy się pojawiały trudno było się pozbierać po nich. Jednym z gorszych był moment, w którym siedziała na podłodze i dławiła się łzami, nie mogąc złapać oddechu. Czuła się wtedy taka bezsilna, słaba, a różne okropne myśli napływały do jej głowy.
- Słucham? - powiedziała chłodnym głosem do telefonu.
- Liz, pamiętasz, że jutro jest bal? - usłyszała głos Jane.
- Noo, co w związku z tym?
- Jak to co, idziemy na niego przecież.
- Zapomnij, nigdzie nie idę. - czy powiedziała jej o dzisiejszym wyścigu?
Odpowiedź brzmi.. nie. Nie powiedziała jej, zdając sobie sprawę, że za dobrze to on się nie skończy. Zresztą jak każdy wyścig.
- Eliza... Przemyśl to. Bal zaczyna się o osiemnastej... - dało się słyszeć ciężkie westchnienie przyjaciółki i następnie ciche słowa, zanim połączenie się zakończyło - Uważaj na siebie.
Dziewczyna wzięła potrzebne rzeczy i zamykając dom, ruszyła w stronę lasu, gdzie mieściła się baza Mike'a. Idąc spacerkiem słuchała piosenek, aż nie natrafiła na jedną, która zaczęła rozjaśniać jej myśli.
"Seven devils all around me. Seven devils in my house. See they were there when I woke up this morning. I'll be dead before the day is done"
Siedem diabłów, głównych dowodzących w piekle. Ale była też Śmierć. Kim ona jest?
Dlaczego mam wrażenie, że coś omijam. Ważny szczegół w układance. Te szare oczy.. znam je, ale czyje są?
Przeszła przez drewniane drzwi do przestronnego pomieszczenia. Większość miejsca na ścianach zajmowały półki z różnymi narzędziami, śrubkami i tego typu sprzęt. Na jednej ścianie wisiał telewizor, a przy nim kanapa, dwa fotele i stolik. W centrum stała maszyna wyścigowa, przy której stał chłopak.
- Hej Mike. - powiedziała cicho wchodząc głębiej.
- Eliza, spodziewałem się zobaczyć ciebie dopiero na wyścigu. - spojrzał na nią spod czapki i zmarszczył brwi. - Co się dzieje?
Spytał, trafiając jak zwykle bezbłędnie. Chłopak miał niesamowitą zdolność do wyczuwania ludzkich emocji.
- Zadziwia mnie to, jak szybko potrafisz mnie przejrzeć. - mówiąc to kierowała swoje kroki na kanapę. Chłopak chwilę później do niej dołączył.
- Liz.. naprawdę wyglądasz niepokojąco. Inaczej niż zawsze, w tym gorszym znaczeniu. Co jest? - głos Mika był zmartwiony i brzmiała w nim nuta troski.
- Mike ja... Nie chcę jechać. Dręczą mnie myśli, mam zaniki pamięci. Nagłe bóle głowy i.. te szare oczy. Ja wariuje już czy jaka cholera? - była zmęczona tym wszystkim. Miała dość i chciała odpocząć.
- Opowiesz wszystko po kolei, ale najpierw... - przerwał wypowiedź i wstał, podchodząc do kąta pomieszczenia, w którym było małe legowisko. - Poznaj Freda.
Fred był małym, czarnym kotem, a właściwie kociątkiem. Mike podał go Elizie, a ta od razu położyła go na kolanach zaczynając głaskać. Kotek po chwili zaczął cicho mruczeć, co wpłynęło na dziewczynę uspokajająco.
- Liz.. pierwsze wyścig. Czemu nie chcesz jechać? - zaczął po chwili chłopak patrząc uważnie na rozmówczynię.
- Mam złe przeczucie co do tego. W sumie jak zawsze. Męczy mnie ta niepewność, czy przeżyje następny wyścig, czy los odetnie mnie od siebie i skończę zimna. Boje się rezygnacji. Jakiś czas temu byłam na spotkaniu. Poznałam szefa i resztę co będzie jechać dziś. Na każdego coś mają i po zrezygnowaniu jesteś policji. Mam tego dość.
Mówiąc to nie patrzyła na rozmówcę, lecz na zwierzę leżące na jej kolanach. Dźwięki mruczenia zadziałały uspokajająco na jej zmęczony umysł.
- Jakoś damy radę Eliza. Dopilnuje by nic się nie stało. Idźmy dalej. - zrobił krótką pauzę i dokładnie skanując dziewczynę zapytał - Co z zanikami pamięci? One tak po prostu nastały, czy była jakaś przyczyna?
Westchnienie opuściło jej usta, a ciało położyło się na kanapie. Fred znalazł się na klatce piersiowej dziewczyny, a ta patrząc w sufit zaczęła mówić.
- Tu jest problem. Pamiętam początek roku szkolnego, ale coś mi tam brakuje. Nie pamiętam kilku dni co się działo. Na święta czy sylwester to samo, nie pamiętam co się działo. Mam wrażenie, że coś mi blokuje te wspomnienia. Nie chce by one wróciły.
- Ty nie chcesz?
- Nie nie. Ja chcę by wróciły, chcę pamiętać bo myślę że to coś ważnego. Ale to co mi blokuje nie chce by one wróciły.
- Rozumiem. Mówiłaś o nagłych bólach głowy i szarych oczach. Rozumiem, że jedno z drugim się łączy?
- Yhym. - na twarzy Elizy widoczne było ogromne zmęczenie. Teraz zaś odnalazła chwilowy spokój i bezpieczeństwo. Chciała zaznać chwili spokoju, którą tutaj znalazła.
- Opowiesz mi?
- Hmm... Zazwyczaj dzieje się tak podczas zbliżenia.. wiesz - przerwała ziewnięciem - tym bardzo bliskim. Albo nawet samej pieszczoty. Jak kolwiek to brzmi - mruknęła i przymknęła powieki. - Wtedy nagle kuje mnie w głowie i widzę szare oczy.
Nastała chwila dłuższej ciszy. Oddech dziewczyny stawał się spokojniejszy. Dokładnie tak jakby zasypiała. Mike nie popędzał, widział, że ona tego potrzebowała.
Gdy już miał wstawać i iść majstrować przy maszynie, odezwała się cichym głosem.
- Szare oczy.. ja je znam. Wiem, że dużo dla mnie znaczyły. Były mi bliskie, czuję to w sercu. Ale nie wiem czyje one są. Nie pamiętam reszty twarzy, głosu, dokładnej ich barwy. Są szare, puste i zimne...

CZYTASZ
Morning Star
Historia CortaElizabeth Moon, uczennica LO, z pozoru cicha, niczym nie wyróżniająca się nastolatka. Lecz nie bez powodu mówią na nią Lilith. Dziewczyna spotyka na swojej drodze kobietę iście tajemniczą. Spojrzenie jej oczu potrafi w ułamek sekundy odjąć całą pewn...