- Eliza, co ty robisz?Przez mgłę usłyszała głos kobiety, ale nie wiedziała co się dzieje. Nie była świadoma tego, co robi. Czuła się jak postronny obserwator, czuła też senność.
- Eliza, zejdź ze mnie. Eliza!
Nagle w pokoju rozbrzmiał śmiech dziewczyny, a gdy nauczycielka spojrzała jej w oczy, wiedziała, że to nie jest ona.
- Nie ma jej z nami, Danielo. Jesteśmy we dwie. - nie były to słowa wypowiedziane przez Elizę, lecz przez samą Śmierć.
- Witaj Śmierć. A może wolisz.. Nex? - powiedziała czarnowłosa kobieta patrząc z wyższością na dziewczynę nad nią.
- Znasz me imię, jak i wiesz kim jestem? Zatem, kim ty jesteś, Danielo?
- Jeden z Siedmiu demonów. Myślę, że mnie pamiętasz?
- Oh teraz sobie przypominam. Kiedy to było? Średniowiecze, jak po ciebie przyszłam, zielarko? - to powiedziawszy, Nex nachyliła się nad Danielą i przejechała nosem po jej policzku, zaciągając się zapachem perfum.
- Jednak pamiętasz.
- Oczywiście, tak napalonej kobiety nie spotkałam od dłuższego czasu. Zresztą, nie było kiedy. Cały czas albo mnie palili, albo przebijali drewnianym kołkiem. A tu nagle zawędrowałam do chatki na skraju lasu. - przerwała by złożyć pocałunek na ustach szarookiej. - Tam zastałam młodą kobietę, która mnie przygarnęła. Ahh... Te nasze noce Danielo. Pamiętasz? Tak bardzo pragnę to powtórzyć. Co ty na to?
Nex zassała skórę na szyi profesorki, a dłońmi zaczęła odpinać guziki koszuli.
- Nex, przestań. - powiedziała stanowczo.
- Nie daj się prosić, mój demonie. Z wami seks jest najlepszy.
- Nie tym razem.
- Danielo, ranisz mnie.
- Taka moja natura. Zejdź ze mnie.
Młodsza zeszła i usiadła na skraju łóżka. Daniela powróciła zaś na krzesło i zaczęła zadawać pytania.
- Masz świadomość jej ciała? - spytała patrząc na dziewczynę.
- Oczywiście. Jest taka napalona. Mmm, nawet nie wiesz jak bardzo. W kabinie prysznicowej myślałam, że sobie pomoże. Skubana powstrzymała się, a wiesz czemu? - kobieta na znak zapytania podniosła tylko jedną brew, by ta kontynuowała. - Bo byłaś obok. - uśmiechnęła się szyderczo.
- Nex, nie pogrywają sobie ze mną. - sykła nauczycielka.
- A wiesz czemu była taka napalona? Bo we śnie się do niej dobierałaś. To było takie czyste pragnienie, że aż sama mam na ciebie ochotę.
- Słyszy nas? Eliza?
- Nie martw się. Śpi. Nie słyszy, nie czuje, nie ma świadomości. Wróci jak ja pójdę w odstawkę. - Nex mimowolnie odsunęła zamek od piżamy, tak by zakrywał piersi, ale i je odsłaniał.
- To stąd wzięły się niewyjaśnione zbrodnie. Powiedz mi tylko, jak? - nie była głupia widziała, co młodsza planuje zrobić.
- Jako, że zostałam przekazana poprzez stosunek, to właśnie przez niego mogę zostawić w ludziach część mnie. Większość umiera, bo nie może się przyjąć.
- A co z tymi, co się przyjęli?
- Są moją zapasową opcją. Ale jest ich mało, anioły szybko ich tropią. Zasrane ptaszyska.
- Czułaś podniecenie Elizy?
- Tak, do czego zmierzasz?
- Zawrzyjmy układ.
"Dziś święta. Pani profesor po raz kolejny zabierze mnie do siebie. Nie mam jak się jej odwdzięczyć... Prezentu nie kupiłam, nie spodziewałam się takiej sytuacji... Może rozważę ten taniec? Ale taki zwykły, a co będzie później.. będzie później. Wszystko zależy ode mnie."
- Umowa stoi.
- Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. Oddaj mi Elizę, Nex.
- To ją łap.
Dziewczyna zamknęła oczy, a stojąca pozycja ciała, zaczęła się załamywać. Starsza kobieta w ostatnim momencie uchroniła ją, przed twardym lądowaniem na ziemię. Wyczuła jej myśli, wróciła, ale dalej spała. Machnięciem dłoni przywołała ubrania dziewczyny i parę osobistych rzeczy. Następnie wzięła ją na ręce, w stylu panny młodej i przeniosła je do domu na skraju lasu.
Pojawiając się na środku salonu, Daniela bez wahania ruszyła do pierwszych drzwi na przeciw. Była to sypialnia, łóżko, szafa, kilka półek i biurko. Kobieta położyła brązowowłosą na miękkim łóżku i już miała odchodzić, gdy zatrzymała ją ręka dziewczyny.
- Proszę pani, co się stało? - spytała lekko zaspanym głosem, ale można w nim było wyczuć nutę strachu.
- Spokojnie, nic poważnego skarbie. Twoja druga strona się ujawniła i uciełam sobie z nią krótką pogawędkę. - odpowiedziała spokojnie, przysiadając na skraju łóżka.
- Ale stalo sie coś jeszcze... Proszę nie zaprzeczać.. i nie musi pani mówić co. Chyba nie chcę wiedzieć. - również usiadła i popatrzyła nauczycielce w oczy. Ta czuła, że atmosfera robi się napięta, postanowiła ją nieco rozluźnić.
- Zrobisz jak będziesz uważać. Eliza?
- Hm?
- To co z tym tańcem?
Dziewczyna spuściła głowę, by po chwili parsknąć rozbawiona. Podniosła głowę i patrząc hardo w szare oczy, odpowiedziała.
- Skoro takie jest pani życzenie, jako na prezent świąteczny... Mogę się zgodzić. Tylko jest mały problem.
- Jaki?
- Nie lubię tańczyć ze świadomością, że ktoś na mnie patrzy, lub jak ja kogoś widzę. Nie chcę robić problemu, ale.. - wzięła głębszy oddech i wydusiła z siebie resztę - Zawiąże sobie oczy, bym nic nie widziała. Do tego muzyka i mogę zatańczyć.
- Żaden problem, kochanie. Rozumiem, że co do piosenki się dostosujesz, więc pozwól, że wzroku pozbawię cię teraz.
Pstrykła palcami, a na oczach Elizy pojawiła się przepaska. Kobieta podała jej dłoń i poprowadziła na środek pokoju. Kolejne pstryknięcie spowodowało odsunięcie mebli, tak by miała dużo miejsca i zero strachu, że o coś zawadzi.
- Masz duże pole do popisu, ścianą się nie przejmuj. Ostrzegę cię przed nią.
Pstryknięcie następne i w pomieszczeniu rozbrzmiała muzyka, a Eliza pochłonęła się w melodii.
CZYTASZ
Morning Star
Short StoryElizabeth Moon, uczennica LO, z pozoru cicha, niczym nie wyróżniająca się nastolatka. Lecz nie bez powodu mówią na nią Lilith. Dziewczyna spotyka na swojej drodze kobietę iście tajemniczą. Spojrzenie jej oczu potrafi w ułamek sekundy odjąć całą pewn...