Rozdział 18

925 56 4
                                    

Będąc już w domu Elizy, ta zaprosiła nauczycielkę do środka i zaprowadziła do salonu.

- Kawy, herbaty, wody? - spytała delikatnie spięta dziewczyna. W końcu nie co dzień zaprasza się własną nauczycielkę do domu.

- Herbaty, jeśli można prosić. - odparła pani Winter siadając na kanapie.

Moon udała się do kuchni, gdzie załączyła wodę na owy napój. Wyciągnęła dwa kubki i włożyła torebki z herbatą. A była to yerba z dodatkiem skórki od pomarańczy. Gdy czajnik się wyłączył zalała je gorąca wodą i odczekała chwilę zanim się nie zaparzyły.

- Ile pani słodzi? - krzyknęła w przestrzeń, by nauczycielka ją usłyszała.

- Dwie. - usłyszała zaraz koło siebie. Opanowała odruch odskoku i spojrzała w bok, na stojącą kobietę, która dokładnie się jej przypatrywała.

- Okej. - wzięła cukier i posłodziła, Danieli dwie, sobie zaś trzy i pół.

- Nie za dużo czasem?

- Lubię na słodko. - odparła dziewczyna i posłała kobiecie delikatny uśmiech.

Wzięła kubki do salonu i postawiła je na ławie. Usiadła na kanapie, a kobieta zaraz obok. Obydwie siedziały wpatrzone w parujący napój, milcząc i czekając na jakiś ruch drugiej strony. Jako iż to starsza z pań, zaproponowała rozmowę, Eliza wyczekiwała na pytanie, które prędzej czy później musiało paść.

- Co się dzieje? - spytała nauczycielka bez żadnych ceregieli patrząc na swoją uczennicę.

- Mam w głowie za dużo myśli. Ja.. ja nie potrafię ich poukładać, pozbyć się, czy chociaż upchnąć w czeluści umysłu. - powiedziała spokojnie i przesunęła dłonią nad kubkiem, w którą uderzyła przyjemnie ciepła para. Po chwili wzięła go w dłonie i przystawiła do ust, ostrożnie upijając łyk herbaty. Podczas całej tej czynności czuła na sobie wzrok Danieli, przez co na policzkach pojawił się rumieniec.

- Wiesz, że możesz mi powiedzieć. Wysłucham cię i postaram pomóc, jak tylko będę mogła. - również wzięła kubek i upiła łyk. Przymknęła na chwilę oczy delektując się smakiem herbaty. Normalni ludzie nie słodzą ziołowych naparów czy innych takich. Nie wiedziała, że napój robiony przez dziewczynę to właśnie yerba, którą powinno się pić gorzką. Ale mimo iż piła już takiego rodzaju herbaty, musiała przyznać, że z dodatkiem cukru smakuje dobrze. A nawet bardzo.

- Nie jestem pewna, czy będzie pani w stanie. - odparła cicho Eliza

- Nie dowiesz się, póki nie spróbujesz. - zagadnęła tajemniczym tonem i posłała jej równie tajemnicze spojrzenie.

- Więc... Od czego mam zacząć?

- Najlepiej od początku. I na spokojnie, mamy czas.

Dziewczyna popatrzyła w szare oczy nauczycielki, i ku swojemu zdziwieniu poczuła coś dziwnego. Nabrała drżący oddech, a do jej nozdrzy dotarł zapach perfum kobiety. Oblizała w odruchu usta i zagryzła je, zaraz jednak opamiętując się i schowała się mimowolnie za kubkiem. Westchnęła i zaczęła mówić.

- Zaczęło się na pozór normalnie. Ojciec zaraził mnie zamiłowaniem do jazdy na motorze. Wiedziałam, że się ściga. Nielegalnie. Wszystko szło dobrze, do czasu aż do drzwi nie zapukała policja. Oznajmiła, że zginął w pościgu. W tamtym momencie postanowiłam podążyć jego śladem. Mama oczywiście była sceptycznie nastawiona i zabraniała mi. Ale jako piętnastolatka zbuntowałam się. Pewnej nocy wymknęłam się na wyścig...
Tam zanim owy się zaczął, a ja stałam na linii startu, zobaczyłam zielonooką dziewczynę w blond włosach. Zaproponowała mi zakład, a ja głupia się zgodziłam. Zgodziłam na zakład, w którym nagroda była niewiadomą. - przerwała na kilka chwil, by zebrać myśli i napić się. Pani Winter bacznie ją obserwowała znad swojego kubka. Co za tym idzie? Widziała każdy, nawet najmniejsze drganie mięśnia.

Parskneła z pogardą i kontynuowała
- Oczywiście przegrałam. A według słów zakładu "Jeśli ja wygram, ty pójdziesz ze mną. Jeśli ty, ja z tobą", musiałam z nią pójść. Zaprowadziła mnie do pokoju, przedstawiła się i... - głos jej zadrżał, oczy lekko zaszkliły. Kobieta nie poganiała jej, wiedziała że jest to trudne do powiedzenia.

- I przespałam się z nią, a bardziej według słów ona ze mną. Jako iż przegrałam musiałam być bierna, przejęła nade mną dominację. Oczywiście była delikatna i czuła, i wiedziała co robi. - zarumieniła się na to wspomnienie. Był to jej pierwszy raz, zarówno z kobietą jak i ogólnie. Mimo iż nie planowała tego, i na początku nie chciała - tak potem była to jedna z najlepszych nocy jakie spędziła w ramionach swej kochanki.
Zaś kobieta patrzyła lekko w szoku na dziewczynę. Trawiła informacje jakie dostała.

- Wprowadziła mnie w ten świat, zarówno wyścigów, jak i... Wie pani. Z wyścigu na wyścig zacieśniała się nasza.. umm relacja? Tak, chyba tak. Zaczęłam czuć do niej, coś więcej niż tylko pociąg fizyczny. Po roku czasu pod wpływem impulsu powiedziałam co do niej czuję. Okazało się, że czuła to samo. I tak jakoś wyszło.. - uśmiechnęła się smutno, a po policzku spłynęła samotna łza.

- Tego samego roku, odbył się wyścig finału sezonu, trasa "Wlecome to hell". Przed wyjściem na tor powiedziała słowa, których wtedy jeszcze nie rozumiałam. Jadąc ten wyścig na ostatnim etapie wpadłam w poślizg, lało z nieba i było błoto. Straciłam równowagę i wywróciłam się. Gorąca rura oparzyła mi nogę, krzyknęłam z bólu. Blondynka jadąca przede mną odwróciła się i nadziała się na wystające pręty. Patrzyłam po raz ostatni w zielone oczy mojej dziewczyny i już wiedziałam co znaczyły jej słowa. Dojechałam wyścig, okrzyknięto mnie demonem Lilith, bo jako jedyna ten wyścig dojechałam, nazwano mnie również nową mistrzynią, z racji śmierci poprzedniej. - już nie wstrzymywała łez, teraz wylewały się potokami, choć głos miała stabilny. Starsza kobieta w dalszym ciągu nic nie mówiła, odstawiła tylko pusty już kubek i usiadła bliżej, delikatnie ocierając jej twarz ze słonej cieczy i obejmując ramieniem - przytuliła do swego boku. Z zawahaniem oddała uścisk i usiadła na nogach kobiety okrakiem, chowając swą twarz w zagłębienie jej szyi. Ciałem przeszedł dreszcz, a Daniela położyła dłonie na plecy dziewczyny, czule ją głaskając.

- Pochowano ją, a ja w rozpaczy robiłam wyścig za wyścigiem. Zakład za zakładem, o tą samą stawkę co z zielonooką. Nie patrzyłam na płeć, zachowywałam się jak zwykła dziwka, która myśli tylko o jednym. I tak było. Nie myślałam o konsekwencjach, które były straszne. Każda osoba, z którą wygrałam zakład i się z nią przespałam w ciągu tygodnia umierała. Dostrzegłam to po jakimś czasie. Przerażona zaprzestałam zakładów. Nic nie powiedziałam Jane, nikomu nic nie powiedziałam. Pani jest pierwszą, która wie wszystko. - wyszeptała w skórę nauczycielki, mocniej się do niej tuląc.

- Boję się, że... Że nie zaznam już tego szczęścia posiadania drugiej osoby przy sobie, jej ciepła, troski. Że skończy ona tak samo jak inne... Martwa w grobie.

*//*

No witam państwa, jak tam życie leci?

Na obecną chwilę mam kilka propozycji dla was...

Po pierwsze, czy chcielibyście krótki maraton rozdziałów?

Po drugie, ze względu, że nie chce się w każdym rozdziale powtarzać i pisać to samo na końcu, to wpadłam na pomysł, by dawać tu jakieś takie pseudo ciekawostki, o moim jakże nie ciekawym życiu. Co wy na to?

Do następnego ludy, papa 🤗

Morning StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz