Rozdział 36

773 60 3
                                    


Noc jak i nowy dzień minęły im spokojnie. Pani Winter spędziła ten dzień w towarzystwie Elizy. Obie leżały na kanapie przed kominkiem i rozmawiały. Czasem milczały, czasem odpływały w krainy płytkich doznań.

Ale jak wiadomo, wszystko co dobre kiedyś się kończy. Tak było i w tym przypadku.

Słońce chyliło się ku górom, by za niedługo za nie zajść. Daniela przebrana w gorsze ubranie, skierowała się wraz z Elizą na piętro domu. Idąc korytarzem minęły jedne drzwi, w następne już weszły.

Cała ściana była jednym wielkim oknem. Na przeciwległej zaś znajdowały się kolejne schody, pod którymi stała biblioteczka. Na ścianie po lewo od wejścia, z sufitu zwisały dwa łańcuchy zakończone obręczami do zakucia. Starsza kobieta podeszła pod ścianę i spojrzała wymownie na dziewczynę.

- Czy aby na pewno jest to konieczne? - spytała pełna obawy niebieskooka

- Jeśli chcemy wyjść z tej nocy żywe... Jeśli ty chcesz być o poranku żywa, to tak.. jest to konieczne.

- I co będzie potem? - pytała dalej młodsza, zapinając kajdany na nadgarstkach czarnowłosej.

- Pozostaje przetrwać noc. Tylko jedną noc trwa pełna pełnia księżyca.

- A moja krew..?

- Nex przejmie kontrolę. Jej nie będę aż tak mocno pragnąć, jak pragnę ciebie.

- Zatem widzimy się o wschodzie.

Zamknęła oczy, by po chwili otworzyć je z innym błyskiem. Stała przez chwilę i patrzyła w oczy Danieli, by następnie się odezwać głosem pełnym wyrzutu.

- Czemu jej nie powiedziałaś?

- Nex...

- Nie słyszy, nie widzi. Odpowiedz czemu?

- Żeby się nie martwiła.

- Cholera Daniela. Pomyślałaś jak się może czuć po tym, jak przyjdzie tu rano i zobaczy, że jesteś martwa?

- Nex..

- Nie Nex'uj mi tu! Kurwa mać!

- Dam radę. Idź już.

Posłuchała. Wyszła cała wkurwiona na zewnątrz i podeszła do jeziora. Stojąc na pomoście usłyszała krzyk. Natychmiast odwróciła się w stronę domu, by spojrzeć w górę, prosto na świecący księżyc. Oddech utknął w płucach po kolejnym przeraźliwym krzyku. Zagryzła dłoń, by stłumić własny krzyk rozpaczy. Wiedziała, że będzie to dla nich najdłuższa noc, jak i okropna.

Koło godziny piątej nad ranem, krzyki ustały. Dopiero wtedy Nex pozwoliła, by Eliza kontaktowała.

~ Co się dzieje?

- Zaraz świta.

~ Chce zobaczyć.

- Nie, jeszcze nie teraz. Idę to niej.

W domu panowała przeraźliwa cisza. Dziewczyna stojąc pod drzwiami, za którymi znajdowała się kobieta, wahała się przez chwilę. Nabrała drżący oddech i nacisnęła klamkę. Widok był okropny.

Wycieńczona profesorka zwisała bezwiednie na łańcuchach, spod których widać było zdarte do krwi nadgarstki. Palce kobiety na końcach były lekko wydłużone i przyczernione, wraz z czerwonymi strugami. Tłów, jak i nogi były poharatane, a z niezasklepionych jeszcze ran ciekła krew.

- Ja pierdole...

~ Nex, pozwól mi zobaczyć!

- Tak, żebyś potem przez tydzień nie spała. Hm, podziękuję.

Jednym ruchem dłoni odpięła kajdany i złapała lecącą kobietę w ramiona.

- Ciepła, cholera.

~ Co to znaczy?

- Zamknij się na chwilę.

Wzięła ciemnowłosą na ręce i skierowała się do trzecich drzwi na końcu korytarza. Tak jak myślała, była to łazienka z ekskluzywną wanną. Po raz kolejny machnęła dłonią i pozbyła się ubrań kobiety jak i swoich. Przeszła przez szklane drzwi, po dwóch schodkach i weszła do wanny, która była na kształt jacuzzi. Napełniła się zimną wodą, a Nex zaczęła obmywać jej ciało z krwi. Czuła pod dłońmi, że kobieta robi się coraz cieplejsza, a serce nienaturalnie jej przyspiesza.

- Eliza...

~ Co jest?

- Ona umiera...

~ Co się dzieje?

- Jej organizm zaczyna pożywiać się jej własną krwią. To zmusza serce do produkcji dwa razy większej, a i tak wszystko jest zaraz zamieniane. Jej ciało się nagrzewa ze zbyt dużej ilości krwi. Ten cykl będzie trwał, aż nie spali się od środka.

Między czasie skończyła obmywać nieprzytomną i założywszy jej bieliznę i koszulę, wyszła z łazienki. Skierowała się do korytarza po lewo, na którego końcu znajdowały się drzwi do pokoju nauczycielki. Weszła do środka, przechodząc przez część dzienną, do dużego łóżka znajdującego się we wnęce. Lepszym określeniem byłoby łoże, bo zajmowało ono prawie całą ścianę.

Usiadła na łóżku z kobietą pomiędzy swoimi nogami, tak by ta obierała się o klatkę piersiową dziewczyny. Temperatura ciała stale rosła.

~ Mam pomysł. Nex zamieńmy się.

- Co chcesz zrobić?

~ Zaspokoić jej głód.

- Zabije cię. Jeśli tylko zaczniesz to robić, wyssie z ciebie wszystko.

~ Powstrzyma się. Da radę. Wierzę w to.

- Jesteś pojebana, ale to może wyjść. W prawej ręce masz nóż.

Tym razem oczy otworzyła Eliza, która od razu zarejestrowała kilka ważnych szczegółów. Raz, faktycznie miała nóż w ręce. Dwa, kobieta była cholernie gorąca. Trzy, ona sama była całkowicie naga. Cztery, profesorka leżała na jej klatce.

Niewiele myśląc, odchyliła głowę kobiety na swoje ramię. Następnie zagryzła zęby i szybkim ruchem ręki, rozcięła swoje przedramię i uchylając usta nieprzytomnej, nakierowała rozcięcie tak by znajdowało się przy jej ustach.

Efekt był momentalnie. Poczułam jak wgryza się w moją rękę i zaczyna pić krew. Robiła to łapczywie, przez co cholernie bolało. Całe szczęście podziałało. Temperatura ciała zaczęła się obniżać, a serce spowolniło.

Z moich ust wydobył się jęk bólu, a w oczach zaczynało mi ciemnieć. Ostatnim co zarejestrował mój umysł, był przeszywający ból lewego przedramienia, w momencie, w którym kobieta się od niego oderwała.

Morning StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz