Rozdział 66

431 39 1
                                    

- O czym chciała pani porozmawiać? - spytała Eliza zaraz po przekroczeniu sali na trzecim piętrze.

Tutaj muzyka była cicha, subtelna, ale wyraźna. Miała klimat.

- Nie odpowiedziałaś na... - zawahała się, ale Eliza wiedziała, o co jej chodzi. Zanim kobieta dokończyła, przerwała jej.

- Nie powiedziałaś mi wszystkiego...

Czarnowłosa kobieta stanęła przy biurku, plecami do niej i znieruchomiała. Eliza zaś nie miała najmniejszego zamiaru ruszenia się spod drzwi, choć jej ciało krzyczało, by do nie podeszła.

- Powiedziałam już wszystko.. Co jeszcze chcesz usłyszeć? - dalej stała jak poprzednio, za to jej głos był przybity.

W momencie, w którym powiedziała jej to wszystko, odsłoniła się, pokazała swoje słabości i uczucia. Była teraz bardziej człowiekiem niż przez te wszystkie poprzednie lata.

- Czy ty od początku wiedziałaś kim jestem? - spytała dziewczyna z duszą na ramieniu.

- Eliza..

- Nie. Odpowiedz na to pytanie.

Kobieta nabrała drżący oddech i odwróciła się do niej przodem. A z każdym wypowiedzianym słowem robiła krok w przód.

- Nie, nie wiedziałam kim jesteś. Co prawda, przypominałaś mi Lilith, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że to faktycznie może być ona. Eliza ja.. - zamilkła na chwilę, stojąc tuż przed nią - ja wtedy pragnęłam ciebie. Pragnęłam Elizabeth Moon. Od momentu, w którym kazałam ci zostać po naszej pierwszej lekcji. Potem chciałam coraz bardziej. Zaryzykowałam użyciem magii, wtedy przebudziła się Nex.

Daniela znów zamilkła zagryzając swoją wargę. Uciekła wzrokiem w bok i kontynuowała.

- Wiedziałam kim ona jest. Poszukiwałam jej, ale nie wiedziałam, że jest ona w tobie. Kiedy się dowiedziałam.. byłam przerażona. Nie dość, że zaczęłam coś czuć do swojej uczennicy, to była ona nosicielką Śmierci, na którą polowały anioły. Gdy pierwszy raz się przemieniłam w wampira na głodzie, i gdy dałaś mi swoją krew do picia wiedziałam, że skądś znam ten smak. Dopiero po pewnym czasie go poznałam. Tak dowiedziałam się, że oprócz Nex, jest jeszcze Lilith... To wtedy miałam.. ja..

Eliza idąc za intuicją, wyciągnęła dłoń w jej stronę i dotknęła policzka. Dokładnie tak samo jak nauczycielka przedtem. Przesunęła dłoń na brodę kobiety i nakierowała tak, by ta patrzyła na nią. Spuściła na chwilę wzrok z szarych oczu, by spojrzeć na pełne, czerwone usta po których ostrożnie przejechała kciukiem, by nie rozmazać szminki.

- Wtedy ja się zaczęłam zastanawiać, czy to, co czuję, jest do niej, czy do ciebie. Odpowiedź przyszła niedawno. Nie jestem w pierwotnej naturze demonem, ale wampirem. Nie jestem jak oni, że zakochuję się raz na zawsze. Ja jestem wampirem, który przepada od krwi ukochanej..

Czy tego oczekiwała Eliza? To chciała usłyszeć? Czuła zmieszanie, ale i coś jeszcze. Coś co sprawiało, że po jej zmarzniętym ciele, rozeszło się delikatne i przyjemne ciepło.

Patrząc teraz w zaszklone, szare oczy, zrobiła jeszcze krok w przód. Ręka z brody przesunęła się na policzek, a druga do niej dołączyła. Spojrzała szybko na jej czerwone usta i złączyła je ze swoimi, w delikatnym i czułym pocałunku.

Z ust czarnowłosej padło westchnienie ulgi, a dziewczyna poczuła pod palcami łzy kobiety. Zaczęła miziać kciukami jej policzki, by zetrzeć łzy, które wypływały z jej zamkniętych oczu. Usta starszej coraz zachłannie całowały młodszą, a gdy ta przejechała językiem prosząc o wstęp, Eliza jęknęła z rozkoszy i wpuściła ją do środka.

Ręce profesorki błądziły po ciele dziewczyny i już miały sięgać pod koszulę, gdy po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk telefonu. Z trudem oderwały się od siebie i nauczycielka gestem nakazała odebrać.

- Co tam? - spytała Eliza wcześniej przeczyszczając gardło.

- Nie chce nic mówić, bo pewnie w czymś przerwałam.. ale zaraz my tańczymy.

- Ah Jane mówisz mi to teraz? Dobra zaraz przyjdę, tylko powiedz mi jeszcze, co tańczymy? - Spytała patrząc na Daniele, która miała delikatnie rozmazaną szminkę.

- Tango moja droga. - powiedziała Jane, a Eliza w tym czasie kciukiem przetarła rozmazanie.

- Ty i tango?

- Nie pożałujesz.

- Już idę.

Rozłączyła się chowając telefon do kieszeni. Jeszcze raz spojrzała na kobietę i posyłając jej uśmiech wyszła z klasy i biegiem ruszyła na halę.

W drzwiach zobaczyła czekającą przyjaciółkę, która na jej widok wytrzeszczyła oczy, a potem zaczęła śmiać.

- O co ci chodzi? - spytała lekko niepewna dziewczyna

- Skoro już cię wypuściła, to mogła przynajmniej tą krwistą szminkę zetrzeć ci z ust.. - powiedziała prawie śmiechem.

Eliza spojrzała na nią ze strachem i zaczęła jeździć wierzchem dłoni po ustach chcąc zmyć resztki śladów zbrodni.

- Już, już no. Nic już nie ma. Choć, zaraz tańczymy.

Wchodząc na salę, kątem oka dostrzegła jak korytarzem idzie pani Winter.

*//*

Wiecie.. ciężko mi to teraz pisać, w szczególności, że nie wiem co ja najlepszego robię.

... Zbliżamy się do końca.. końca, który nie wiem jak się skończy.

Przy dobrych wiatrach dowiemy się na dniach, albo ja się dowiem jeszcze dziś.

Uznajmy, że... Nowy rok, będzie początkiem czegoś nowego.

Ale dobra, nie zdradzam za dużo, bo nie będzie niespodzianki. I tak większość nie ma sensu, bo mam takie mieszane uczucia, że nie wiem co tu pisać.

Po prostu zamilknę, dam by los poprowadził koniec i odezwę się dopiero na końcu.

Do następnego moi mili

Morning StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz