Rozdział 17

972 53 2
                                    


I stało się. Po raz kolejny szła przez pusty korytarz drugiego piętra, na sam jego koniec. Prosto do obiektu jej westchnień, jak i halucynacji. Przekraczając próg sali była bardziej niż zamyślona, tak więc gdy drzwi z impetem się zamknęły i usłyszała dźwięk przekręcanego w zamku klucza - odskoczyła jak oparzona.

Przez tak gwałtowny i niespodziewany ruch ze swojej strony, pociemniało jej przed oczami. Tylko przez chwilę zobaczyła smukłą twarz nauczycielki, by wiedzieć że kobieta jest obok. Stojąc na otwartej przestrzeni nie miała czego się przytrzymać, nie chciała upaść. Gdy zamroczyło ją całkowicie dłońmi natrafiła na oparcie. Złapała się i z całej siły trzymała. Czuła jak grunt lekko ucieka jej spod stóp. Ostatnim co jej umysł zarejestrował był intensywny zapach perfum, które owładnęły jej ciałem. Następnie  bezwiednie opadła w ramiona nauczycielki.

*/Daniela/*

Gdy tylko Eliza przekroczyła próg sali, już wiedziałam że coś jest nie tak. Zamknęłam drzwi, na co zareagowała gwałtownym ruchem, a w oczach zobaczyłam strach. Widziałam jak rozszerza bardziej oczy, jakby chciała coś dostrzec, jak również jej ręce szukały podpory. Podeszłam do niej i od razu złapała mnie za ramiona, mocno zaciskając na nich palce. Zachwiała się, więc przyciągnęłam ją do siebie. Później zemdlała.

Położyłam ją na ławce, sama zaś usiadłam na krześle obok. Zaczęłam przyglądać się jej twarzy... Aż nie obudziła się.

*/Narrator?/*

Gdy Eliza otworzyła oczy, w pierwszej chwili nie wiedziała co się stało. Następnie zobaczyła panią Winter i przypomniała sobie. Miała do niej przyjść po lekcjach, i przyszła, ale zemdlała. Kobieta wstała z krzesła, a dziewczyna usiadła na ławce. Ich twarze po raz kolejny dzieliło tylko kilka centymetrów odległość. Daniela położyła dłonie na jej ramionach, co uniemożliwiło jej jakąkolwiek ucieczkę.

Tak jak zawsze ukrywa swoje emocje, tak teraz po tych wszystkich zdarzeniach, nie potrafiła. Nauczycielka z łatwością mogła wyczytać z jej twarzy, zmęczenie, strach, zakłopotanie, jak i napięcie zaistniałą sytuacją. Ale również dostrzegła w nich, w jej spojrzeniu pewną zmianę. Nie patrzyła jak kilka miesięcy wcześniej. Gdy Daniela pierwszy raz spojrzała w jej oczy, podczas pierwszej lekcji, widziała w nich pewność siebie, niezależność, i przede wszystkim pewną skłonność, w której dziewczyna mogłaby zrobić absolutnie wszystko. Ale teraz..

Teraz jak patrzyła na twarz Elizy nie widziała już tych cech. Zamiast tego uległość, skruchę, i wielką niepewność. A gdy siedziała przed nią, z nieobecnym wzrokiem, takim zagubionym, widziała małe dziecko, które w wielkim sklepie zgubiło swoją mamę.

Nie wiedziała, co stało się w przeszłości uczennicy, ani co spowodowało taką nagłą zmianę w jej zachowaniu.

- Eliza, kochanie wszystko dobrze? - szepnęła nie chcąc jej wystraszyć. Spojrzała w jej niebieskie oczy, wcześniej błyszczące, teraz matowe.

- Tak, ja przepraszam... Nie. - kobieta posłała jej pytające spojrzenie. Opuściła wzrok i sprostowała - Nie jest dobrze.

Zawahała się przez chwilę, ale w ostateczności wykorzystując bliskość profesorki, wtuliła się w nią. Jej głowa wylądowała w zagłębieniu szyi kobiety, a ręce objęły ją na plecach. Mimowolnie również zaplotła nogi na wysokości bioder kobiety. Zamknęła ją w bardzo szczelnym uścisku. Pani Winter, gdy zorientowała się, co się stało, oddała uścisk.

- Nie jest dobrze, nie radzę sobie sama ze sobą. - wyszeptała

- Nie masz z kim o tym pogadać? - odpowiedziało jej negatywne mruknięcie. - A chciałabyś porozmawiać?

- Yhym, tylko nie wiem czy będę umieć.

- Spokojnie damy radę. - to mówiąc kobieta nie zdawała sobie sprawy z tego, że dziewczyna pomału zasypia. Zaś ona wiedziała co chce tą rozmową osiągnąć.

- Nie jest to najlepsze miejsce na takie rozmowy. Jestem za tym by zmienić miejsce, może być u ciebie? - Eliza nie spodziewała się takiego pytania. Ale jakby nie patrzeć padał deszcz, ona była zmęczona, a ramiona kobiety przynosiły jej swego rodzaju ukojenie i pozwalały zasnąć.

- Może być. - odparła trochę sennie.

- W takim razie chodźmy zanim całkiem mi tu zaśniesz.

Daniela wyplątał się z uścisku i pomagając Elizie wstać, udały się do samochodu nauczycielki, by następnie być już pod domem dziewczyny.

*//*

No hejka, jak leci?
Wiem trochę krótki rozdział i mało co pokazujący, ale taka kolej rzeczy.

Mam nadzieję, że się również spodoba

Do następnego, bai 🤗

Morning StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz