Reszta tygodnia minęła w miarę spokojnie. Pomijając oczywiście dziwne halucynacje, które pojawiły się jeszcze kilkukrotnie, jak i sny. Dziewczyna nie miała już siły walczyć z bezsennością i zasypiając, za każdym razem widziała w nich czarnowłosą kobietę.Odnośnie halucynacji, były one bardzo dziwne. Oprócz tej z oczami, pojawiły się inne, mianowicie:
* Stojąc w lustrze na moment migało jej w oczach żeby zobaczyć wokół siebie czarną aurę
* Albo ból pleców i wrażenie jakby coś z nich wystawało
* Obecność kogoś w domu, pomimo iż była w nim sama
* Jak również ćmiło jej umysł i ciemniało przed oczami by następnie poczuć się, tak jakby mdlała, ale wtedy mijało i nic się nie działo
Najgorszą halucynacją było, jak w środku nocy obudzona zobaczyła stojącą postać przy oknie, a za mrugnięciem już jej nie było.
Eliza miała wrażenie, jakby lada moment miała zwariować. Nie wiedziała, gdzie może leżeć tego przyczyna. Zaczynała się bać samej siebie. Zastanawiała się również, czy ta "dziwna klątwa" śmierci, obejmuje również ją. Mimo iż sprawiła sobie przyjemność podczas snu z nauczycielką w roli głównej i była tego świadoma, nie myślała o tym w taki sposób.
Czy tak właśnie wygląda umieranie? Tak czuły się te osoby, z którymi się pieprzyłam?
Będąc samej w domu, nie ukrywała tego, jak bardzo się niepokoi, a zarazem boi samej siebie. W głębi duszy chciała by się to skończyło. Miała dosyć.
Wraz z powrotem do szkoły, wszystko jakby ustało. Może za długo byłam sama ze swoimi myślami? Idąc do szkoły niebo chmurzyło się, a jak na złość nie wzięła ze sobą parasola. Pierwszą lekcją była matematyka. Przyszła wcześniej niż zazwyczaj, i zdziwiła się widząc otwartą salę. Zaglądnęła do środka i nikogo nie zauważając weszła do pomieszczenia, siadając w swojej ławce. Niewyspanie z całego tygodnia nagromadziło się i Eliza mimo woli przysnęła, siedząc opartą o ścianę z nogami opartymi o krzesło obok i kapturem lekko opadającym na twarz.
Szła korytarzem bez końca, za sobą miała pustkę i przed sobą. Po bokach były drzwi, jedne otwarte na oścież, inne uchylone, inne zamknięte. Nie wiedziała co jest za nimi, ale gdy chciała zaglądnąć, intuicja mówiła jej, że nie powinna. Nie powinna przekraczać progu żadnych z tych drzwi.
Idąc dalej, co raz bardziej walczyła ze sobą, ale przegrała w momencie, w którym w jednych drzwiach nie dostrzegła sylwetki postaci. Nie czekając dłużej weszła za nią. Co zobaczyła za nimi?
Sala, w której miała mieć matematykę. W środku nauczycielka, która z pożądaniem patrzyła na śpiącą w jej klasie uczennicę. Eliza była teraz jako trzecia osoba, jak duch. Podeszła bliżej, ale zostając w bezpiecznej odległości tak by wszystko widzieć.Widziała, jak kobieta mimo obcasów, podchodzi do dziewczyny nie wydając żadnego dźwięku.
Widziała, jak oczy kobiety, srebrne, stalowe zaczynają się topić, a źrenice wydłużają.
Widziała, jak oblizała usta i uśmiechnęła się z zadowoleniem, ukazując rząd białych zębów - z czego dwa z nich były wydłużone jak kły.
Widziała, jak podchodzi jeszcze bliżej i po cichu zaciąga się zapachem uczennicy.Nie wiedziała co się dzieje. Bała się, i chciała się obudzić. Wtedy niespodziewanie powróciła halucynacja. Kobieta przed nią jakby zupełnie się zmieniła. Wydłużone końce uszów, wzrok drapieżcy, ba ona nim była. Paznokcie lekko się wydłużyły zamieniając w krótkie szpony. Była co raz bliżej, a dziewczyna co raz bardziej panikowała. Halucynacja była zbyt silna. Ze strachu zaczęła szybciej oddychać, a puls jej przyspieszył.
Otworzyła nagle oczy, patrząc prosto w stalowe oczy nauczycielki. Jeszcze nie do końca wybudzona z owej halucynacji, odepchnęła od siebie nauczycielkę i uciekła w kąt sali potykając się o ławki. Kobieta popatrzyła na nią i zrobiła krok w jej stronę.
- N.. Nie zbliżaj się. - powiedziała trzęsąc się.
- Eliza spokojnie, nie zrobię ci krzywdy. - zaczęła mówić opanowanym głosem pełnym troski.
Dziewczyna dalej przed oczami zamiast profesorki, miała kobietę ze snu. Zbliżała się jak drapieżnik, a głos którym mówiła, wcale nie był troskliwy. Był zimny, dominujący i tak bardzo pewny, że przeszedł nią dreszcz przerażenia. Nie pamiętała momentu, w którym bała się tak jak teraz.
Czarnowłosa zbliżyła się jeszcze bardziej, a dziewczyna oparta o ścianę, zjechała po niej siadając na podłodze. Widząc, że kobieta nie ma zamiaru się zatrzymać, schowała tylko głowę między kolana i zasłoniła rękami. Poczuła perfumy pani Winter, które odurzyły jej zmysły. W następnej kolejności poczuła jej dłoń na ramieniu, która przesunęła się na jej głowę. Poczuła jak przeczesuje jej włosy, by następnie zmusić do spojrzenia w oczy. Gdy Eliza to uczyniła, wszystko znikło. Patrzyła ze strachem na nauczycielkę, a ta zaś na nią ze zmartwieniem.
- Eliza, wszystko w porządku? - spytała po raz kolejny, ale dziewczyna jak zahipnotyzowana patrzyła w jej szare oczy. Odcięła się, nie słyszała co do niej mówi, o co pyta. Po prostu w pewnym momencie wstała i wróciła do swojej ławki, nie patrząc już na nauczycielkę. Chwilę potem zadzwonił dzwonek na lekcje.
Była nieobecna, nie słuchała, w ogóle nie reagowała. Patrzyła tylko za okno w dal na chmury, z których zaczął padać deszcz. Z letargu w jaki popadła wyrwał ją dotyk na ramieniu. Cała spięta odwróciła głowę, by zobaczyć te szare oczy, dla których mogłaby podpisać pakt z samym diabłem.
- Eliza... - zaczęła kobieta, ale zawahała się widząc wzrok dziewczyny. - przyjdź do mnie po lekcjach.
*//*
Hej, hej ludy.
Trochę mnie tu na końcu nie było.Jestem ciekawa, jak wam się rozdziały podobają? Jakieś spekulacje odnośnie nauczycielki? Albo samej Elizy?
Miłego dzionka i do następnego 🤗
CZYTASZ
Morning Star
Short StoryElizabeth Moon, uczennica LO, z pozoru cicha, niczym nie wyróżniająca się nastolatka. Lecz nie bez powodu mówią na nią Lilith. Dziewczyna spotyka na swojej drodze kobietę iście tajemniczą. Spojrzenie jej oczu potrafi w ułamek sekundy odjąć całą pewn...