Rozdział 50

612 58 1
                                    

*W mediach zamieszczam scenę, która jest poniżej. Tak to sobie mniej więcej wyobrażałam (tylko ten pierwszy tt)*

"Legenda głosi, że w starożytnym Egipcie na ziemię zeszła pół bogini. Podobno miała córkę, która kontynuowała jej misje, aż do końca świata"

"Istnieje podanie, w którym zapisano zakazane fragmenty Biblii. Piszą w niej, że demon Lilith był prawie na równi z samym Lucyferem. Jak i to że demon ten miał potomka"

"W starożytnym Egipcie na ziemię zszedł anioł. Tak mówili prorocy, że był to sam Serafin. Bez Bożego obowiązku, przyszedł zgładzić ród Lilith, jak i niepożądane bóstwa"

Kilka godzin temu Eliza znów została sama w domu. Jej matka, Jessica, wraz z Simonem wyjechali w kolejną delegację. Została sama wraz z książką od babci.

Dziewczyna na początku nie kryła zdziwienia gdy zobaczyła książkę. W swoim życiu widziała babcię może z pięć, sześć razy.

Zbliżała się północ, Liz siedziała przy książce całkowicie nią pochłonięta. Telefon na biurku wydał krótki dźwięk i ekran mignął. Sięgnęła dłonią do urządzenia i odblokowała, wchodząc w wiadomości.

Daniela W. 😈
Eliza, jesteś w domu? Chciałabym porozmawiać.

Nie zdążyła odpisać. Na zegarku godzina wskazała zero zero. W tym samym momencie po domu rozniósł się dźwięk dzwonka wejściowego. Dziewczyna podskoczyła przestraszona. Wstała z krzesła, odkładając książkę na biurko i zeszła na dół. Na zewnątrz było ciemno i nie widziała nikogo. Po raz kolejny rozległ się dźwięk tym razem uderzania pięścią o drzwi. Zrobiła krok w momencie, w którym usłyszała głos zza nich.

- Eliza otwieraj te drzwi. Słyszysz, proszę cię otwórz te cholerne drzwi. Chcemy dobrze. Eliza otwórz!

Męski głos roznosił się echem w jej głowie i zostawiał pytania.
Kto to jest? Czego chce? Może powinnam zadzwonić na policję? A może się mi tylko wydaje?

- Eliza wiem, że tu jesteś skarbie. Nie zrobię ci krzywdy. Nigdy ci jej nie zrobiłam. Otwórz drzwi Eliza, proszę cię otwórz.

Głos Danieli brzmiał tak przekonująco, że dziewczyna bez najmniejszego namysłu otworzyła drzwi. Dopiero gdy zobaczyła szare tęczówki kobiety i pomarańczowe mężczyzny za nią spanikowała. Nim którekolwiek zdążyło zareagować dziewczyna już była na górze schodów i trzaskała drzwiami do swojego pokoju.

- Szybko im poszło. - zamarła w miejscu słysząc za plecami kolejny męski głos. - Wiesz, że ta księga nie powinna być na widoku? Masz szczęście, że znam ją na pamięć i nic mi do tego.

Odwróciła się do niego przodem. Fioletowe oczy, kojarzyła go skądś. Mężczyzna stał oparty o biurko a w dłoni trzymał książkę.

- Kim ty.. Co ty tu robisz? - wyszeptała Eliza ze strachem w oczach.

- Widzisz Elizo. Oficjalnie jest jedna wersja zdarzeń. Miałem ci pokazać wspomnienia wraz z Danielą. Niestety nie są one hm.. za przyjemne. Nie chciała żebyś je widziała. Przejrzałem ją. Na moim miejscu jest mój kolega, jej też. - przerwało uderzenie w drzwi.

- Eliza nie! Słyszysz otwórz te drzwi! Błagam cię! - usłyszała kobiecy głos.

- Hoho wampirek błaga. Wracając. Zapewne się domyślasz kim jesteś, miałaś w rękach tą księgę. Pomożemy ci okiełznać to co siedzi w tobie. Jak każdemu przed tobą. Tylko musisz zobaczyć te wspomnienia. - kontynuował blondyn.

- Czemu muszę? Babcia.. tam nic nie ma o wspomnieniach.

- Jako jedyna od pierwszej następczyni masz styczność z Danielą. Po przemianie może wszystko się zmienić. Dlatego chcemy byś była w pełni gotowa na wszystko.

- Boje się...

- Eliza, błagam cię. Nie zgadzaj się.. Zostaw mnie demonie. Eliza...

Drzwi się otworzyły. W progu stanęła czarnowłosa, którą przytrzymywał mężczyzna. Po środku pokoju stała dziewczyna, zaś przy biurku z księgą blondyn.

- Gate proszę cię, nie rób mi tego. Słyszysz! Nie odbieraj mi jej!

- Ja nic nie zrobię. Decyzja należy do Elizy.

W pomieszczeniu dało się słyszeć kliknięcie zegarka, a blondyn znalazł się zaraz za dziewczyną. Podał jej książkę do ręki i spojrzał na czarnowłosą.

- Nie.. Eliza proszę cię. Nie chcę żebyś odeszła.

- Nie chcesz żebym ja odeszła.. a sama odeszłaś. Nawet Nex mnie opuściła. Czego wy kurwa chcecie wszyscy!? Co ja wam zrobiłam?

- Eli.. obiecałaś mi. Pamiętasz? Na pomoście. Obiecałaś, że zostaniesz.

- Tylko ja już nie wiem, kogo ty chcesz.  Mnie, Nex, czy to co jest we mnie. Huh, czego ja się jeszcze dowiem?

Zapadła cisza. W oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Czy chciała znać odpowiedź na te pytania?

- Jak to kogo chce? Eliza, co ty bredzisz. Jesteś tylko ty. - głos kobiety przy końcu się załamał. - Choć dziecko, nic z tego co mówi Gate nie musi się wydarzyć.

- Pamiętaj Elizo, decyzja jest twoja. Jeśli będziesz chciała zobaczyć wspomnienia, otwórz książkę. - powiedział blondyn wprost do ucha dziewczyny.

- Nie, Elizabeth nie rób tego. To cię zabije. - tym razem i oczy kobiety zaszły łzami.

- Ale co to zmieni? Prędzej czy później i tak zejdę z tego świata. Wyścigi motorowe nie należą do bezpiecznych. A i tak z tego co widzę, moja przyszłość została już zapisana. - odparła obojętnym głosem, spuszczając wzrok z kobiety na księgę. Po policzku spłynęły łzy, a następnie otworzyła przedmiot trzymany w dłoniach.

W pomieszczeniu przejaśniło fioletowym światłem i Eliza wraz z Gatem zniknęli. Kobieta puszczona przez Astarotha upadła na kolana i patrzyła obojętnym wzrokiem w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu stała dziewczyna.

- Choć Winter, musimy się przygotować na ich powrót.

- Tej nocy ktoś zginie, Roth. Jeśli to nie będzie ona.. będę to ja.

Morning StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz