Stała teraz na dachu szkoły, nie wiedząc co ma robić. Nie zostało jej już nic.
Kobieta, którą kocha, kazała jej uciekać, a sama zatopi się zaraz w walce z aniołem. Nie potrafiła jej teraz zostawić. Nie chciała już dłużej uciekać.
Ale czy kiedyś uciekała?
Tak. Uciekała odkąd wsiadła na motor.
Przed rzeczywistością.
Przed przeszłością.
Przed teraźniejszością.Przed życiem, licząc, że się skończy.
Przed Śmiercią, którą sama się stała.
Przed losem, który ma plany.
Usłyszała łoskot tłuczonego szkła, a po chwili białe skrzydła wzbijające się w przestworza, by z hukiem uderzyły o dach. Znieruchomiały.
Na krawędzi pojawiła się postać, którą Eliza widziała we wspomnieniach Danieli.
W czarnym body i gorsecie, butach i pelerynie. Bez maski, przez to doskonale widziała szare oczy, które świeciły w mroku nocy.
Stała w pełni majestatu, oświetlona przez księżyc, który dodawał jej sił.
Białe skrzydła drgnęły, a pani Savares się podniosła, by zaraz upaść na kolana w agonalnym bólu.
Eliza dostrzegła przepaść, między czarnowłosą a blondyną. Między demonem na czwartym szczeblu, a archaniołem.
- Kazałam ci uciekać. - powiedziała sucho, nawet na nią nie patrząc.
- Głupia.. - usłyszała szept psycholożki i spojrzała na nią. - Zmarnować taką okazję...
- Leori, kupiłaś wystarczającą ilość czasu. - niski głos mężczyzny przeciął ciszę nocy, a gdy Eliza spojrzała w jego stronę zamarła.
- Nie.. nie, nie, nie! - krzyknęła zrywając się z miejsca i biegnąc do pani Winter.
"Look in my eyes, they lie
Went to hell a couple of times
Can't say I don't try, I tried
Now there's nowhere left to hide"Złapała ją zanim ta zdążyła upaść. Szarość jej oczu stała się matowa, a krew wsiąkała w ubranie dziewczyny i tworzyła plamę na betonie.
- Głupia no.. nie, proszę nie...
Poczuła, że oczy zaszły jej łzami, które następnie spływały po policzkach i kapały na twarz czarnowłosej.
"Now it's done, I'm undone
Everything that I've become
Let me show you my darkness
It's dark, yeah"- Elizabeth Moon, spotykamy się ponownie. - jego głos przyprawił ją o ciarki. - Muszę przyznać, że myślałem, że to Jessica jest Lilith.. Pomyliłem się.
Dziewczyna nabrała drżący oddech i delikatnie odłożyła ciało nauczycielki na ziemię. Palcami zamknęła jej otwarte oczy i podniosła się, nie patrząc na mężczyznę, lecz na kobietę w bieli.
- Przez ciebie straciłam wszystko. Najpierw mamę.. teraz ją.. Zapłacisz mi za to. Zapłacisz jako pierwsza.
Jej oczy zabłysły niebieskim blaskiem, a ciemny płomień spowił jej ciało. Z pleców wyłoniły się skrzydła, a w dłoni zmaterializował się miecz.
- Myślisz, że pozwolę ci zabić mojego archanioła? - kpina w głosie mężczyzny sprawiła, że spięła mięśnie.
- Myślisz, że możesz mi rozkazywać? - spytała go zimnym głosem, a powietrze automatycznie się ochłodziło.
CZYTASZ
Morning Star
Короткий рассказElizabeth Moon, uczennica LO, z pozoru cicha, niczym nie wyróżniająca się nastolatka. Lecz nie bez powodu mówią na nią Lilith. Dziewczyna spotyka na swojej drodze kobietę iście tajemniczą. Spojrzenie jej oczu potrafi w ułamek sekundy odjąć całą pewn...