Rozdział 53

543 47 1
                                    

"In all of my lonely nights
When I was a ghost inside
You were there for me
You were dead for me"

Przenieśli się do średniowiecza. Do chatki na skraju lasu, obok jeziora, otoczonej górami.

- Znam to miejsce... Gate co teraz będzie?

- Daniela przestała używać imienia Michelle. Ze swoją wiedzą jest zielarką. Tam, za tym lasem, gdzie teraz jest miasto, stoi zamek królewski i wioska. Teraz w przeciągu kilku dni, jej życie zmieni się na zawsze.

- Czemu?

- Zaraz zobaczysz.

"Legend never lies, we were meant to be
I'm blessed to be alive when I'm in your company
The battles I would fight, thought that I would bleed
If you found danger"

Do chaty zbliżała się kobieta. Rudowłosa, o zielonych oczach, w szacie prawie że królewskiej. Zapukała do drzwi, które po chwili otworzyła czarnowłosa.

~ W czym mogę pomóc?

- Nic się nie zmieniła.

- W końcu jest nieśmiertelna. Ale ostatnio zdjęła naszyjnik, by dozbierać lat. Więc teraz jest śmiertelna.

~ Zielarko, przychodzę prosić o lek, zioła, maść.

~ Co się stało?

Spytała i otworzyła drzwi szerzej, by przepuścić w nich rudą kobietę.

~ Mój syn został poważnie ranny. Stracił dużo krwi, lekarz nic nie mógł poradzić. Rana nie chce się zasklepić.

~ Powinnam coś na to zaradzić.

"Memories we made could fill a whole book
If we were a movie, we'd be in Hollywood
On my lowest days, you were all it took
My biggest savior"

Kiedy czarnowłosa odwróciła się w stronę stolika i półek, ruda podeszła do niej.

Odgarniając czarne włosy na bok, przejechała językiem po szyi Danieli. Kobieta się spięła na tak niespodziewany ruch i zastygła w miejscu. Rudowłosa przeniosła swoje ręce na biodra zielarki i odwróciła ją do siebie tak, że ich usta były bardzo blisko siebie.

~ Pragnę cię zielarska kobieto.

~ Zatem na co czekasz, nieznajoma?

Ruda uśmiechnęła się zwycięsko i złączyła usta z jej ustami. Gra wstępna była szybka. Zanim się Daniela zorientowała, siedziała naga na stole, a nieznajoma schodziła ręką niżej prosto do jej kobiecości.

Eliza patrząc na to czuła mieszaninę uczuć. Z jednej strony podnieciła się, a rumieniec wpłyną na jej policzki. Z drugiej chciała oderwać wzrok od tej sceny, nie chciała na to patrzeć.

Gdy zielarka doszła z głośnym okrzykiem, ruda wgryzła się w jej szyję. Przerażenie momentalnie zawitało na twarzy czarnowłosej. To był jej koniec. Nieznajoma piła krew, a wręcz się nią delektowała. Daniela traciła siły, jak i bladła.

~ Nie zabije cię. Byłaś zbyt dobra. W zamian za to, zostawię ci mały podarunek. Właściwie już zostawiłam, mój jad obiega twój krwiobieg. Za kilka godzin będziesz wampirem, moja droga zielarko.

"You make my demons go away
Bleach the sky on rainy days
Clear the path when I'm afraid
I've lost my way"

Ruda opuściła chatkę, zostawiając zielarkę na skraju życia. Daniela bladła z chwili na chwilę, a oczy zaczynały się zamykać.

Oddech kobiety był ciężki i urywany. Traciła siły, poddała się w tej walce.

~ Będzie z niej ciekawa hybryda.

~ Oczywiście moja pani.

Do pomieszczenia weszli znajome twarze, a przynajmniej jedna.

- Gate, ten w czerwonych to Azazel, tak?

- Zgadza się. Białowłosa kobieta to Lucyfer.

Daniela straciła przytomność. Azazel podszedł do niej i przyłożył dłoń do szyi, szukając pulsu.

~ Moja pani, ona jest już martwa.

~ Jeszcze nie, demony. Ona jest pół boska, to że jej serce stanęło, nie znaczy, że ona jest martwa.

Zakapturzona postać podeszła do łóżka, które stało w przeciwnym rogu pokoju, i sięgnęła dłonią pod poduszkę. Wyciągnęła rękę i wróciła do nieprzytomnej. Nachyliła się i założyła jej naszyjnik na szyję. Momentalnie jej serce zabiło, a w płuca nabrała głęboki oddech, otwierając oczy.

Patrzyła z przerażeniem na trójkę nieznanych ludzi. Zakapturzona postać uśmiechnęła się spod kaptura i rozpłynęła się w powietrzu.

~ Azazelu..?

~ Oczywiście moja pani.

Czerwono włosy podszedł do niej i kucnął, by znaleźć się na jej wysokości.

~ Jak cię zwą, zielarko?

~ Mi.. Daniela...

~ Hm Daniela. Ładne imię. Ja jestem Azazel i jestem demonem. Właśnie zostałaś wybrana, by zasilić nasze szeregi jako siódmy demon. Poprowadzę cię przez drogę transformacji. Nie umrzesz, ale będziesz żyć wiecznie.

"In all of my lonely night
When I was a ghost inside
You were there for me
You were there for me"

Zgodziła się. Przyjęła formę demonicznego wampira i zeszła do piekieł.

- W ciągu jednego dnia została wampirem, była martwa, zmieniła się w demona i została nieśmiertelna. Jest jak kot, ma dziewięć żyć i za każdą śmiercią nie wiesz, czy jest martwa, czy może dalej żyje. Boska, staroegipska nieśmiertelność. Wampirza i demoniczna wieczność.

- Co się działo potem?

- Przyszłości nie mogę ci pokazać.

- Wiesz co się stanie, jak wrócimy?

- Wiem. I nie mogę powiedzieć.

- Ona umrze, prawda?

- Jest jak kot...

- Gate powiedz mi, kto to będzie?

- Nie umrze, ale będzie żyć wiecznie.

- Jest coś jeszcze?

- Tak Elizo, jest dużo rzeczy, które pominąłem. Ale nie mamy na nie czasu.

"Whenever I drank too much
Whenever my eyes cried floods
You were there for me
You were dead for me"

Morning StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz