Otworzyła oczy rozglądając się po pomieszczeniu. Ulga zalała jej ciało, gdy zobaczyła, że jest w swoim pokoju.Na zewnątrz ciemniało, co znaczy że przespała cały dzień. Sięgnęła do stolika nocnego po telefon. Wiadomości od Jane, Danieli.
Nieodebrane połączenia od Danieli, Jane i Lucasa.Odczytała pierw od przyjaciółki i odpisała że żyje.
Na widok imienia profesorki przeszedł przez jej ciało nieprzyjemny dreszcz.
Wybrała numer do Lucasa.
- Halo? - usłyszała po drugiej stronie.
- Hej Lucas, dzwoniłeś przed tem. Co tam chciałeś? - spytała lekko obawiając się odpowiedzi.
- A tak racja. Wiem, że mamy dopiero początek stycznia... Zapowiedzieli start sezonu.
Tego się właśnie obawiała.
- Lucas, nie, kończę z tym. Mam dość. Nie pojadę.
- Liz nie masz wyjścia.
- A to niby czemu? Przecież to moja decyzja czy jadę czy nie.
- Po ostatnim finale, powiedzieli, że jak ktoś spróbuje się wycofać to źle skończy.
- Co masz na myśli? - nie dała poznać że to wszystko ją przerasta.
- Powiedzieli bardzo prosto i dosadnie. Jeśli jedziesz - nie ma problemu, ale jeśli jechałeś już wcześniej i się wycofasz trafiasz prosto w ręce policji. A z tego co widziałem mają takie haczyki, że aż ciężko w to uwierzyć.
Nastała cisza, a Eliza wiedziała już, że ktoś maczał w tym palce. Ktoś, kto ewidentnie wiedział, że dziewczyna chce z tym skończyć. Pytanie brzmi kto?
- Kiedy? - głos dziewczyny był pusty, wyprany z emocji. Nie było w nim nic.
- Noc z trzynastego na czternastego lutego. - chłopak mówił pewnie, nie przejmując się reakcją Elizy.
A reakcja była następująca. Zanim się rozłączyła rzuciła krótkie "nosz kurwa mać". Następnie telefon gwałtownie wylądował obok na łóżku, z którego dziewczyna szybko wstała.
- No bez jaj.. znowu! - zawirowało jej przed oczami. Rozpaczliwym ruchem dłoni wyczuła powierzchnię biurka, której chwyciła się z całej siły.
Chwilę później ciemność przed oczami ustąpiła. Usiadła na fotelu i przeklęła soczyście.
"Mają haki... Ja pierdole.."
"Jak nie pojadę, skończę w kiciu"
"Kurwa co robić"
- Halo? - usłyszała w słuchawce kilka minut później.
- Jane... - zaczęła niepewnym i przybitym głosem.
- Eliza, co się stało? - spytała zatroskana
- Ja.. to nie jest rozmowa na telefon.
- Zaraz będę. - połączenie zakończyło się.
Dziewczyna odłożyła telefon pod poduszkę. Nie chciała żeby ją kusił do zrobienia czegoś, czego potem by żałowała.
Jej myśli pochłonęła czarnowłosa kobieta. Wiedziała, że ta jest wampirem, jak i demonem. Sama jej to mówiła, że robiła okropne rzeczy.
Ale czemu dotarło to do niej dopiero teraz?
Czemu akurat po omdleniu i rozmowie z Simonem?
Przygryzła wargę i zacisnęła powieki. Od razu zobaczyła szare tęczówki pełne dzikiego pożądania. Wzdrygła się i otworzyła oczy. Chwilę później przyszła Jane.
- Stara, mam wino. Nawet dwa. Słucham cię kochanie moje.
Jane jak zwykle wie co robić. Nalała po kieliszku i podała jeden przyjaciółce. Ta wypiła cały od razu, prosząc niemo o dolewkę.
Opowiedziała jej o rozmowie z Lucasem i swoich obawach.
- Też jestem za tym, byś nie jechała. Za dużo jest teraz niewyjaśnionych przypadków. - zaczęła mówić
- O czym ty mówisz? - Eliza spojrzała zdziwina na nią.
- Nie słyszałaś? Ostatnio jest dużo zaginięć, typu jest sobie człowiek i puff już go nie ma. Za kilka dni policja znajduje zmasakrowane zwłoki i okazuje się, że to ci zaginieni. - słowa Jane zmroziły dziewczynę.
- Od kiedy tak się dzieje? - spytała, mając w głowie pewną teorie.
- Pierwsze zaginięcie nastąpiło w Sylwestra, konkretnie przed południem... Eliza, czy..?
"To nie ona. To nie ona. Ona była z tobą. Rano do południa, byłyśmy same. Dopiero potem przyprowadziła Nex. Wieczorem też byłyśmy razem. Do telefonu mamy.
Do telefonu mamy.. która chciała mi przedstawić swojego partnera. Partnera.."- Eliza?
-Huh, co? Przepraszam, zamyśliłam się.
- Zauważyłam. Jest coś, o czym chciałabyś pogadać? - widać, że Jane zmartwiła się zachowaniem towarzyszki.
W momencie gdy jej przyjaciółka się zamyśliła, ta miała dziwny wyraz twarzy. Pierwsze ulga, która z sekundy na sekundę zmieniała się w przerażenie i strach, by wrócić do normalności.
Zmartwiła się. Nie wiedziała, co w tamtej chwili pojawiło się w głowie Elizy. I miała się o tym nigdy nie dowiedzieć.
- Jane ja... Wiesz co to za jakaś nowa nauczycielka?
- Jest ktoś nowy? - spytała zaskoczona.
- Wysoka blondynka, włosy krótkie.. zielone oczy. - wyjaśniła, próbując ukryć niechciane emocje.
- Aaa ta. No ładna jest, kogoś mi przypomina, ale nie wiem kogo.
- Jane, nie dobija leżącego.
- Jak nie. Zresztą, kiedy ty ją spotkałaś? Jest od poniedziałku, a mamy środę. W niedzielę był winiacz, w poniedziałek nie byłam, we wtorek ciebie nie było jak i dziś... Czej czy ja o czym nie wiem?
- No jakby, byłam w poniedziałek w szkole, ale nie zdążyłam nawet na pierwszą lekcję pójść. Idąc korytarzem wpadłam na kogoś, jak się okazało to nowa nauczycielka. Później zemdlałam i obudziłam się u higienistki. Potem poszłam do domu. - zakończyła mówić i wypiła do końca lampkę wina. -Polej jeszcze.
- A to ja podobno jestem alkoholikiem. Tym razem zdam się na ciebie i powiedz, że masz coś schowanego na nagłą sytuację. - Jane posłała przyjaciółce zalotny uśmiech.
- Nie patrz się tak na mnie, glucie. Już idę.
Po chwili wróciła z kolejną butelką wina i otworzywszy od razu nalała do lampek.
- Mmm i to się rozumie. A teraz moja droga, to było w poniedziałek, co dalej? - oto właśnie osoba, która widzi drugie dno zawsze kiedy takowe jest.
- Tego samego dnia wieczorem, przyszedł do mnie Simon..
- Kto to jest?
- Partner matki.
- Nie lubię już go, a nawet gościa nie widziałam.
- Ja też za nim nie przepadam. Wracając. Przyszedł do mnie zapytał czy wszystko dobrze, stwierdził, że kobieta z rysunku przypomina mu starą znajomą, co brzmiało tak jakby co najmniej mu rodzinę zabiła. A gdy chciałam iść na spacer i będąc przy drzwiach znów zemdlałam. A skoro dziś środa, to znaczy, że przespałam cały dzień poprzedni.
- ... Eliza, nie podoba mi się to wszystko.
CZYTASZ
Morning Star
Short StoryElizabeth Moon, uczennica LO, z pozoru cicha, niczym nie wyróżniająca się nastolatka. Lecz nie bez powodu mówią na nią Lilith. Dziewczyna spotyka na swojej drodze kobietę iście tajemniczą. Spojrzenie jej oczu potrafi w ułamek sekundy odjąć całą pewn...