Rozdział 47

690 48 2
                                    


Po raz kolejny w przeciągu miesiąca, przekroczyła próg ogromnych i masywnych drzwi, by znaleźć się w zaciemnionej sali z okrągłym stołem.

- Jesteśmy wszyscy. Zatem siadajmy i omówmy co mamy do omówienia. - białowłosa kobieta usiadła pierwsza, za nią reszta.

Gdy wszystkie dziewięć miejsc zostały zajęte, po raz kolejny odezwała się białowłosa.

- Nie chciałam zwoływać tego spotkania tak szybko. Nie sądziłam, że będę musiał to zrobić. Sytuacja nabiera tempa, a my nie jesteśmy na to gotowi.

Zapadła chwila ciszy po czym kontynuowała.

- Azazel, masz wgląd we wszystko. Proszę, proś po kolei tak, by informacje ułożyły się chronologicznie.

Czerwonowłosy mężczyzna powstał i skłoniwszy głowę kobiecie, zaczął mówić.

- Tak jak mówiła Lucyfer, sytuacja nie wygląda za ciekawie. Cerber?

- Anioły zaczęły się dobrze kryć, ciężko je wytropić. - odpowiedziała za całą trójkę, szarowłosa kobieta.

- Szatanie?

- Nasi posłańcy w ludzkich ciałach, są bardzo dobrze tropieni. Co dzień znika kilku naszych ludzi, by później zostali znalezieni martwi. Nie tylko jako ludzie, których opętali, ale i demony.

-Astaroth?

- Dobrych wieści nie mam. Wybacz, że podważe twoje zdanie Azazelu. Daniela powinna mówić pierwsza, moja informacja na koniec.

- Skoro tak uważasz, nie mam nic przeciwko. Danielo?

- Straciłam kontakt z nosicielką Śmierci. Miałam się z nią spotkać w umówionym miejscu. Nie przyszła. W szkole pojawiła się nowa nauczycielka, bardziej psycholog szkolny, który, przepraszam, która jest aniołem. W tej kwestii jest problem, przypomina nosicielce dawną miłość. Obecnie nie wiem, gdzie się ona znajduje, w jakim stanie, czy w ogóle żyje.

- Roth?

- Po rozmowie z Danielą, udało mi się zlokalizować nosicielkę. Jest u siebie w domu, pod zabezpieczeniami anielskimi na zaawansowanym poziomie. Dziewczyna może właśnie straciła do ciebie resztki zaufania. Zaczęłaś ją przerażać. Choć bardziej pasuje określenie, zaczęłaś ją przerażać.. Michelle.

W czarnowłosej kobiecie zagotowało się. W jednej chwili przyjęła swoją demoniczną formę pomieszaną z wampirzą i już miała skakać do gardła mężczyzny o pomarańczowych oczach. Została powstrzymana przez Lucyfera.

- Uspokuj się Daniela, i daj mu skończyć. - kobieta mówiła zimnym głosem, przeszywając szarooką ostrym wzrokiem czerwonych tęczówek.

- Roth, kontynuuj. - po chwili ciszy powiedział Azazel.

- Dziewczyna obecnie boi się naszego wampira, jednocześnie modląc się, żeby to nie ona była odpowiedziała za masowe morderstwa. Wniosek nasuwa się prosty. Jest pod kontrolą anioła. Jednego z najgorszych jakich się można spodziewać.

- Astaroth, chyba nie chcesz powiedzieć...

- Tak, moja pani. Na ziemię zszedł Serafin. Zszedł już w starożytnym Egipcie, legenda była prawdziwa. Teraz jest zbyt blisko nosicielki. Gdyby wiedział, że ma ją pod nosem, byłoby po nas.

Po tych słowach w pomieszczeniu zapadła ciężka cisza. Nikt nie odważył się jej przerwać.

Każdy z demonów bardzo dobrze wiedział, że to tylko kwestia czasu, zanim Serafin się zorientuje. W momencie gdy to nastąpi... Nikt nie jest w stanie tego przewidzieć.

Lucyfer spojrzał prosto w fioletowe oczy mężczyzny. On jako jedyny wiedział co się stanie. Wiedział i za nic nie mógł pokazać po sobie, jak się skończy ta historia.

Pierwsza od stołu wstała Daniela. I szybkim krokiem udała się ku wyjściu.

- Daniela zaczekaj! - krzyknęła za nią białowłosa. - Idźcie już, bądźmy gotowi i przygotowani na wszystko.

Pozostali wstali i mijając czarnowłosą przy drzwiach znikali. W pomieszczeniu zostały dwie kobiety i dwoje mężczyzn.

-Daniela..

- Nie dam rady. Lucyfer, ja nie dam rady. Nie przeżyje tego po raz drugi. - powiedziała stojąc do nich tyłem.

- O czym ty mówisz?

- Nasz wampirek się zakochał. - głos blondyna podszyty był szyderstwem.

- Kurwa mać Gate!

Szarooka w jednym momencie stała przed blondynem, zaciskając dłoń na jego gardle.

- Daniela przestań! - słowa Lucyfera nie podziałały, a kobieta tylko zacieśniła uścisk.

- Chuj cię obchodzi moje życie prywatne. Ty sobie żyjesz w pieprzonej piekielnej willi, wraz ze swoim chłopakiem. Jedyne co robisz to obciągasz mu fiuta i masz jeszcze problem do mnie? Robisz najmniej z nas wszystkich, a uważasz się za najważniejszego.

Słowa kobiety były dosadne. Każdego zmroziły jej słowa. Zaś we fioletowych oczach mężczyzny błysnęła nienawiść.

Szybkim ruchem ręki otworzył kieszonkowy zegarek, by zniknąć i zaraz pojawić się za plecami Danieli.

- Nie będziesz mnie obrażać. Tym bardziej mojego wybranka. - wysyczał wprost do jej ucha. - Sama lepsza nie jesteś. Przypomnieć ci, kto w starożytnym Egipcie zabijał z zimną krwią dla czystej przyjemności... Przypomnę. To byłaś ty, Michelle.

Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk tykana, a po chwili kliknięcie zamykanego zegarka. Zanim mężczyzna zdążył się odsunąć na odpowiednią odległość, kobieta doskoczyła do niego.

Szare oczy całkowicie spowiła czerń. Uszy przeszły w szpic, z głowy wyłoniły się rogi. Palce przy końcach zostały zabarwione na czarno. Z ust widoczne były kły.

Palce w jednej ręce wydłużyły się i zaostrzyły jak szpony. Gładko przebiły mężczyznę na wylot.

- Widzisz Michelle.. dalej jesteś potworem z piekła. Jak bardzo byś nie chciała, ona to w tobie zakorzeniła. Zawsze staniesz po jej stronie, zawsze ją obronisz. Zawsze będziesz na jej słowo... I to cię kiedyś zgubi Danielo, to cię wręcz zabije.

Przez ciało kobiety przeszło ostrze w kształcie wskazówki zegara. Końcówka wystawała z jej pleców.

Teraz stali oboje przebici na wylot przez siebie nawzajem. Czarnowłosa otrząsnęła się ze stanu, w którym się znalazła. Patrzyła teraz z przerażeniem na blondwłosego mężczyznę.

Wyciągnęła dłoń, pozostawiając w jego brzuchu dziurę na wylot. Gate upadł wprost w ramiona Azazela.

Daniela położyła dłoń na ostrzu, które przebiło ją. Szybkim ruchem je wyciągnęła, odrzucając na podłogę. Upadła wprost w kałuże z krwi, jaka powstała w wyniku wzajemnego przebicia. Uderzyła głową o ziemię i z nadmiaru utraty krwi zemdlała, patrząc jak Az zajmuje się blondwłosym.

*//*

Hejo i miłego dnia bądź nocy wszystkim.

Chciałam bardzo podziękować za tak dobry odbiór. Zaczynając pisać nie sądziłam, że będzie on tak duży, za co z całego serca dziękuję.

Ktoś się może domyśla, ma jakieś teorie na ten temat? Ja z przyjemnością je poczytam 😉

Jak dobrze pójdzie dziś na Instagramie (#maybeshit) powinien pojawić się post z tą sceną. Jeśli moja skleroza pozwoli to i wrzucę ją do tego rozdziału na samym końcu.

I taka ciekawostka.. kończą mi się rozdziały, chęci do pisania nie ma, a pomysłów jeszcze dużo 🤪

Także to by było na tyle ode mnie, trzymajcie się ciepło i do następnego. Bajoo

Morning StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz