Rozdział 61

472 44 1
                                    


- Co to miało być?! - usłyszała krzyk czarnowłosej, zaraz po przekroczeniu pokoju. - Czy ty normalna jesteś? Zabić nas chciałaś!?

Eliza szła dalej w kierunku kanapy, nie zwracając uwagi na krzyki Magdy. Po drodze zrzuciła z siebie kurtkę, buty i spodnie. Została w golfie i getrach, które miała pod spodem.

- Lilith, kurwa, słuchasz mnie?

- Mogłaś nie zaczynać. - odparła sucho, siadając na kanapie.

- O co ci chodzi? - słyszała przytłumione kroki kobiety idącej w jej kierunku.

- Te wizje. Doprowadziłaś mnie prawie na sam skraj. Kim ty, kurwa jesteś?

- Jak to prawie? Myślałam, że doszłaś.

- Nic z tego. A teraz gadaj, kim jesteś? Bo na pewno nie zwykłym człowiekiem. - głos miała zimny, znów widziała szare oczy. Zaczynała mieć ich dość. - Kurwa.. - szepła pod nosem.

- Zanim ci to powiem, muszę doprowadzić sprawę do końca. Skoro byłaś bliska orgazmu, pozwól, że go osiągniesz.. - głos Magdy nagle stał się zmysłowy i niski.

Eliza poczuła jej palce na swojej brodzie, które nakierowały jej wzrok prosto na fioletowe tęczówki.

Kobieta oblizała wargę i przygryzła, patrząc intensywnie w niebieskie oczy. Eliza zaś z zafascynowaniem patrzyła jak jej warga znika za zębami. Cicho wypuściła wstrzymywane powietrze.

- Pieprzyć to - powiedziała i agresywnie wpiła się w usta czarnowłosej, ciągnąć ją w dół.

Kobieta pod naporem dziewczyny usiadła na niej okrakiem, ręce znalazły się we włosach brunetki i pociągnęła je.

Eliza odchyliła głowę i znów westchnęła, tym razem głośniej.

- Ze mną jest tylko ostra zabawa. - wyszeptała Magda do ucha Elizy i przygryzła go.

- Pieprz mnie, jakby to była ostatnia noc. - powiedziała podnieconym głosem niebieskooka.

- Twe życzenie, mym rozkazem.

Bez zbędnych gestów, ciemnowłosa wsunęła ręce pod bluzkę Elizy, i ściągnęła ją, od razu pozbywając się stanika. Usta przeniosła na jej pierś, zaczynając przygryzać sutek to jednej to drugiej półkuli.

Dziewczyna odchyliła się bardziej, dając lepszy dostęp czarnowłosej. Sama po chwili wsunęła ręce, by zdjąć górną odzież kobiety.

- Pozwoliłam ci na to? - usłyszała ostry głos przy uchu.

Zadrżała i z westchnieniem odparła

- N.. nie

- A pozwoliłam ci mówić?

- Niee...

- Mm... Niegrzeczna.

Magda zeszła z kolan Liz i ściągnęła swoją bluzkę. Nachyliła się nad siedzącą i napierając zachłannie na jej usta zaczęła całować. Rękami od pięła swój pasek od spodni i od razu pozbyła się getrów dziewczyny.

- Wstań.

Powiedziała, co Eliza wykonała od razu. Wzięła jej ręce i związała paskiem, uniosła je do góry i znów pocałowała przygryzając wargę niebieskookiej.

Pchnęła ją z powrotem na kanapę, tak by ta leżała i zaczęła składać pocałunki od szyi, zostawiając kilka malinek, poprzez piersi nie oszczędzając ani kawałka. Później językiem kreśliła drogę od piersi poprzez brzuch, aż do majtek.

Eliza wiła się, nie mogąc nic zrobić. Magda przytwierdziła jej ręce do czegoś, co uniemożliwiało jej ruch nimi. Co róż to z ust wydobywały się dźwięki zachwytu i rozkoszy.

Czarnowłosa zdjęła jej majtki i, dokładnie tak jak przedtem w wizji, wbiła się w nią od razu dwoma palcami nadając szybkie tempo.

- Kurwa.. - westchnęła ciężko nie mogąc złapać oddechu.

Ruch palców zwolnił, a po chwili poczuła dym o słodkim zapachu. Uchyliła powieki by zobaczyć Magdę zaciągającą się jednorazówką.

- Ah proszę... Madzia daj. - jękła sama siebie nie poznając. Od kiedy jest taka uległa.

- Mm skarbie, jeszcze.. błagaj jeszcze.

- Madzia, proszę... Ahh

- O co prosisz?

- Pozwól mi dojść.. błagam Madzia...

Wspomniana zaciągnęła się ostatni raz i złączyła ich usta, wymieniając się dymem. W tym samym czasie przyśpieszyła ruch dłoni i po chwili czuła jak dziewczyna dochodzi z głośnym krzykiem.

Eliza cała drżała, na chwilę przed szczytowaniem zobaczyła bardzo wyraźnie szare oczy. Wtedy jak za dotknięciem różdżki rozpoznała je z przerażeniem.

Odzyskała wspomnienia i się nadzwyczajnie w świecie przeraziła.

- Tak moja droga, tak. Wykonałam swoje zadanie. I odpowiadając na twoje pytanie, jestem sukkubem zajmującym się zdejmowaniem uroków. - zaśmiała się wstając z leżącej dziewczyny. - Kazano mi to zrobić, więc zrobiłam. Pora na mnie skarbie.

Tak jak stała, tak rozpłynęła się w powietrzu. Eliza poczuła ogarniającą ją pustkę i obojętność.

Nie miała siły zadawać pytań. Nie miała też siły by płakać, krzyczeć, wyklinać.

Pogodziła się, że nauczycielka matematyki ją odrzuciła, że była tylko zabawką w rękach demonów. Dopięli swego. Sprawili, że zaakceptowała Śmierć i przyjęła postać demona.

Jedyne czego nie wiedzieli, to tego, co właśnie stworzyli.

Morning StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz