Rozdział 64

466 43 2
                                    

Idąc pustym korytarzem, zatopiła się w muzyce, by odgonić od siebie krzyczące myśli. Schodziła właśnie na parter, gdy gdzieś z boku mignęły jej blond włosy.

- Jeszcze w szkole? - spytała psycholog, zastępując jej drogę do drzwi.

- Pisałam poprawę.. - powiedziała wyciągając słuchawki z uszu.

- I jak poszło? - czy kobieta stojąca przed nią, zdawała sobie sprawę z tego, co działo się kilka pięter wyżej,

- Cóż.. są dwie opcje. Albo od razu dostanę jeden, albo cudem mi go sprawdzi. - westchnęła, a zmęczenie jeszcze bardziej się uwydatniło na jej bladej twarzy.

- Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blada. - kobieta chciała przyłożyć dłoń do jej czoła, ale Eliza w odruchu odskoczyła.

- Przepraszam, po prostu zmęczenie. Wrócę do domu, prześpię się i powinni być lepiej.

- Nie idziesz na bal? - w jej głosie słychać było zdziwienie, ale i coś takiego, co mówiło Elizie, że mogą być kłopoty.

Tak więc skłamać, że idzie.. skłamać, że nie idzie..

~ Ona jest aniołem pamiętaj, będzie wiedzieć kiedy kłamiesz.

- Wyjdzie w praniu, że tak powiem. - powiedziała bezpieczną opcję, która jakby nie patrzeć była prawdą.

- Ciekawa odpowiedź - usłyszała śmiech kobiety, tak delikatny, że mimowolnie się zarumieniła.

- Muszę.. już iść. - powiedziała szybko i wyminęła blondwłosą kobietę.

Będąc w domu, pierwszym co zrobiła było położenie się do łóżka. Tak też zrobiła, ale wierciła się z boku na bok, nie mogąc zasnąć.

Jej myśli szalały, wariowały, a gdyby mogły, robiły by akrobacje.

Wstała zrezygnowana, zeszła do kuchni zaparzyć melissy. Za ten czas co herbata się parzyła, poszła wziąć prysznic. Stojąc nago, coś przykuło jej uwagę. Wróciła się do lustra nad umywalką i popatrzyła w nie.

Jej cera stawała się coraz bledsza, odcinając widoczne cienie pod oczami. Niebieski kolor tęczówki wydawał się mocniejszy przez to.

Spojrzała na plecy, a jęk dezaprobaty opuścił jej usta. Każda kreska, szrama, blizna były teraz bardzo dokładnie widoczne. Miejsca pomiędzy łopatkami, a kręgosłupem były zaróżowione.

- Czyja to robota..? - spytała niby w eter, ale jednak dostała odpowiedź.

~ Moja. Tak właśnie działa Śmierć. Zabiera duszę i życie, przy okazji pomału wyniszczając siebie.

- Ile mi zostało czasu Nex? - spytała bezradna wchodząc pod prysznic. Ciepła woda dalej nic nie dawała.

~ Ciężko mi powiedzieć.. pierwszy raz jestem w ciele demona.

Umyta ubrała się w dresy i wróciła po gotową herbatę. Następnie poszła do pokoju i znów usiadła na parapecie patrząc w horyzont z górami.

Przymknęła oczy, poczuła dziwną lekkość, a kiedy znów je otworzyła stała twarzą w twarz z szarooką kobietą.

Nabrała drżący oddech, a oczy się jej zaszkliły. Przygryzła wargę i odwróciła wzrok od jej twarzy. Czuła rozdzierający pierś ból, chciała krzyczeć, ale nie mogła.

- Elizo, spójrz na mnie.. - zadrżała na dźwięk jej głosu. Z kącika oczu wypłynęła łza. Ton kobiety był tak bardzo inny od tego, który słyszała ostatnim razem.

Nie potrafiła wykonać jej prośby, spojrzeć w oczy. W oczy szare, chłodne i obojętne, nie wyrażające niczego.

Poczuła delikatny dotyk dłoni na policzku, a następnie kciuk sunący do jej ust. Stanowczym, lecz dalej delikatnym ruchem obróciła jej głowę, by ta na nią spojrzała.

Jedna patrzyła w zaczerwienione lekko oczy, z których co jakiś czas uciekały pojedyńcze łzy. Pełne bólu, smutku, cierpienia i tego co niedopowiedziane.

Druga patrzyła w szare oczy, w których była tęsknota, smutek, zmartwienie. Były one bardziej ludzkie niż demoniczne, źrenica była prawie całkowicie okrągła.

- Prze.. - zaczęła starsza, ale młodsza jej szybko przerwała, kładąc palec na jej usta.

- Nie chce tego słuchać. Pani w niczym nie zawiniła.. To nie pani wina, że się w tobie zakochałam... Że poczułam coś do swojej nauczycielki, do której nie powinnam czuć nic głębokiego. Nie pani wina, że dałam się ponieść emocjom.. Nie.. - teraz to pani Winter położyła palec na ustach dziewczyny uciszając ją.

Kobieta przeniosła wzrok z oczu na usta młodszej i przejechała po nich kciukiem po raz kolejny.

- Nie przerywaj mi, bo drugi raz nie zbiorę się w sobie by to powiedzieć. Przepraszam, że cię zostawiłam samą sobie.. że po przebudzeniu Lilith zablokowałam ci wspomnienia. Że nie było mnie przy tobie, gdy emocje brały górę. Przepraszam, że jedynie na co było mnie stać to pozwolić ci zapomnieć o mnie... Więc ja.. - zawahała się i przygryzła wargę - ja błagam cię.. wybacz mi.

Czy chciała jej wybaczyć? Czy miała jej za złe to wszystko? Oczywiście, że nie. Chciała jej wybaczyć. Chciała móc znów być przy niej. Nawet jeśli była obojętnym na uczucia demonem i nieobliczalnym wampirem na raz.

Ona była gotowa jej wybaczyć w tym momencie, już teraz. Ale cichy głosik w sercu mówił, że to jeszcze nie teraz. Że jeszcze nie usłyszała od niej wszystkiego, co miała jej powiedzieć.

*//*

No hej. Tak wiem, ja też się nie spodziewałam rozdziału.

Uznajmy to za świąteczny cud i oby było ich więcej.

Morning StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz