Rozdział 70 - Epilog

838 62 14
                                    

Sześcioro demonów zasiadło do okrągłego stołu. Wszyscy siedzieli cicho, nikt nie ważył się zabrać głosu. Ich twarze były obojętne, przeplatane ze smutkiem.

Jedynie jeden demon siedział niewzruszony minionymi zdarzeniami.

Gate siedział z pół uśmiechem na twarzy i rozmarzonym wzrokiem patrzył w dal, wprost na drzwi - tak jakby oczekiwał czegoś.

Minęło dokładnie trzy dni. Trzy długie dni od starcia z Serafinem i śmierci dziewczyny.

Gdy zgasła ostatnia gwiazda, jej ciało rozpłynęło się jak aniołów. Daniela zawyła przeraźliwie z rozpaczy - znów ją straciła, znów czuła jak umiera.

Każdego z zamyślenia wyrwał cichy głos Lucyfera.

- Wiem, że jest to ciężka sytuacja. Ale musimy wrócić do porządku dziennego.

Mówił to z trudem. Mimo woli też odczuła stratę dziewczyny, wszakże została mianowana siódemką. Była jedną z nich, choć ciągle człowiekiem...

Zmarszczył brwi, a następnie oczy rozszerzyły się w zrozumieniu.

- Zrozumiałaś już, pani? - wesoły głos Gate'a spowodował grymas na twarzy Danieli.

- Przejdźmy do rzeczy.. - zaczął białowłosy i spojrzał po nich. - Cerber?

- Cisza. Wszystkie anioły wróciły do nieba.

- Szatanie?

- Demony również powróciły do piekieł. Przeczuwają coś.

- Gate?

- Los jest łaskawy, mój panie.

- Nie pieprz bzdur.. - wtrąciła czarnowłosa posyłając mu zabójcze spojrzenie.

- Jest łaskawy, wampirku. - ten posłał jej uśmiech.

Azazel patrząc na partnera, zamyślił się. Był zbyt radosny, jak i nigdy nie mówił o losie. Spojrzał w jego fioletowe oczy i dostrzegł to.

- Nie.. - wyszeptał patrząc na niego. - Nie możliwe..

- Ależ tak kochany, możliwe. Los jest z nami.

- Gate, proszę cię, z łaski swojej zamknij się w końcu. - powiedziała bezradna kobieta

- Danielo, kiedy to wreszcie zrozumiesz? - spytał patrząc to na nią to na drzwi.

- Twojego gadania nie da się zrozumieć.

- Mam ci to wyłożyć czy co? Kobieto, uśmiechnij się. Jutro będziemy świętować.

- Co, powiedz mi kurwa, co chcesz świętować!? - podniosła się o oparła dłonie o blat stołu.

- Ah głuptasie, żyjesz najdłużej z większości i nie wiesz..

- Mam dość. - huknęła dłonią i wyprostowała się. - Jeśli to tyle, to pozwólcie, że już pójdę.

Odeszła kilka kroków, ale słowa blondyna zatrzymały ją w pół kroku.

- Ona była człowiekiem. Człowiekiem z naszą krwią. Była w niej sama Śmierć, jak i Lilith.

- Co z tego, że była w niej Śmierć i Lilith. Ona nie wróci. O co ci, kurwa chodzi.  Jak z naszą... - dotarło do niej.

Drzwi się otworzyły na oścież. Zostały otwarte przez zwykle demony, które rozsuwały się i tworzyły przejście.

Szła nim postać odziana cała w czerń. Spodnie przylegające jak dżinsy. Koszula zdecydowanie za długa i kilka rozmiarów za duża. Luźny czarny krawat. Wysokie całe buty. Długa peleryna, do samej ziemi i kapturem. Kaptur zasłaniał twarz.

Danieli serce zabiło szybciej, gdy teraz ewidentnie kobieta, zbliżała się w stronę stołu. Tajemnicza postać zatrzymała się na kilka kroków przed nią, z dłońmi w kieszeniach spodni.

- Przybyła i dołączyła do nas Siódemka. Hybryda Śmierci i demona Lilith - matki wszystkich demonów. Uczyń nam zaszczyt i usiądź z nami do stołu, Elizo - odezwała się Lucyfer wstając.

Za jej przykładem, wstali wszyscy i spojrzeli na kobietę.

Ta zdjęła kaptur z głowy, odsłaniając swoją twarz. Malinowe usta, blada cera, blond włosy z odrostem brązu. I niebieskie oczy wpatrzone w szare, które się zaszkliły, a pojedyńcza łza spłynęła po policzku czarnowłosej.

- Z przyjemnością to uczynię. - powiedziała z uśmiechem i delikatnie przejechała dłonią po policzku kobiety, by zetrzeć jej łzę.

Następnie wzięła jej dłoń w swoją i poprowadziła do stołu. Odsunęła jej krzesło, by ta usiadła. Następnie sama usiadła obok Danieli, która nie mogła oderwać od niej wzroku.

- Zatem jesteśmy znów w komplecie. Niech los będzie łaskawy dla każdego z nas.

~*~

Zatem moi drodzy, jest to koniec.

Co teraz zapewne się zastanawiacie. Cóż gdybym powiedziała, że sama nie wiem, to bym skłamała.

Obecnie jestem w trakcie pisania krótkiego opowiadania. Kiedy się pojawi pierwszy rozdział.. cóż nie wiem.

W planach mam short/one shoty, które będą się pojawiać losowo. Jak napiszę wtedy wstawię.

Jednym z większych planów, jest nowa książka. Jak na razie zbieram i rozplanowuje postacie. W tej kwestii jestem otwarta na propozycje i śmiało można do mnie pisać, a na pewno zostaną wzięte pod uwagę.
Z racji z tego, że jest to większy plan, nie pojawi się ona zbyt szybko. Chciałabym pierwsze napisać ją całą, od a do z. Wtedy dopiero publikować.

Co do tej książki... Jestem z niej dumna.
Jestem wdzięczna wam wszystkim, że ze mną dotrwaliście do końca. Naprawdę jestem wam wdzięczna ❤️

To była czysta przyjemność, móc ją dla was napisać.

Widzimy się jeszcze kiedyś, w jakiejś książce. Jak to powiedziałby Gate..

Niech los kiedyś znów na nas trafi, byśmy się jeszcze spotkali.

Szczęśliwego Nowego Roku kochani ❤️

Morning StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz