Rozdział 25

899 60 0
                                    

Rzadkim zjawiskiem jest, by zimą zamiast śniegu padał deszcz, o burzy nie wspominając. Idąc ośnieżonym chodnikiem patrzyła, jak pod wpływem wody śnieg zamienia się w ciapę. Jedno i drugie to woda, więc czemu się niszczą?

Wieczorem dziewczyna miała już dość swoich myśli, które robiły się coraz to gorsze. Ubrała się i zamknąwszy dom, skierowała się do klubu. Gdy weszła do środka zalała ją fala zapachu spoconych ciał, dymu z fajek i alkoholu. Głośna muzyka dudniła jej w uszach, co skutecznie uniemożliwiało myślenie o czarnowłosej piękności. Siadając przy barze poprosiła barmana o drinka, później jakieś szoty, wódkę. Wlewała w siebie co popadnie. W pewnej chwili podeszła do niej brunetka o niebieskich oczach. Eliza mało co pamięta. Zaciągnęła ją do jakiegoś pokoju gdzie było kilka innych osób.

Kobieta, kobieta, mężczyzna, a nawet trzech. Było ich wszystkich chyba z siedmiu w tym pokoju. Na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech zrozumienia. Mimo iż alkohol zasłaniał trzeźwe myślenie, wiedziała gdzie się znajduje i co zaraz nastąpi.

Noc rozpusty, dobrej zabawy i przyjemności.

Orgia

Na twarz brązowowłosej dziewczyny padały słabe promienie słońca. Niechętnie otworzyła oczy i ból głowy dał o sobie znać. "Za dużo wypiłam". Podniosła się do siadu i zamarła w przerażeniu. Siedziała na podłodze, wokół leżeli ludzie, a cały pokój był we krwi. Spojrzała na ciało najbliżej siebie i stłumiła odruch wymiotny. Mężczyzna leżał w nienaturalnej pozycji, miał powyginane i połamane kości. Spojrzała w drugą stronę, na kobietę. Tym razem nie dała rady i zwymiotowała. Powyginana na różne strony, twarz zmasakrowana, oczy wyłupione, przez klatkę piersiową aż po podbrzusze długie rozcięcie i flaki na wierzchu. Pozostałe osoby były podobnie potraktowane.

Chciała krzyczeć, ale nie mogła. Spojrzała po sobie, nagie ciało okrywał kawałek czarnego materiału, miękkiego i.. pierzastego. Wyjrzała przez okno. Dopiero co świtało, ale wiedziała gdzie się znajduje. Dom na skraju lasu tuż za klubem. Wyszła z pomieszczenia i weszła do innego szukając łazienki. Trafiła od razu, stanęła przed umywalką spojrzała w lustro. Podkrążone oczy z jakimś błyskiem, którego nigdy nie widziała. Twarz umazana we krwi, zresztą jak całe ciało.

Bała się. Nic nie pamiętała, co się stało dnia poprzedniego. Ktoś się włamał i ich zamordował, a ją oszczędził? A może to ona zabiła? Potrząsnęła głową na tę myśl. Zagryzła wargę, a do oczu napłynęły łzy. Czuła się bezsilna. Była przerażona ostatnimi zmianami jakie zaszły w jej życiu. Te utraty pamięci i dziwne instynkty. Tak bardzo chciała komuś o tym powiedzieć, ale nie miała komu.

Podskoczyła, gdy rozbrzmiał dźwięk telefonu. Na drżących nogach poszła go odebrać, spojrzała na wyświetlacz by sprawdzić kto to taki. Szloch opuścił jej usta, gdy zobaczyła imię czarnowłosej nauczycielki. Zaczynała panikować, resztą samokontroli odebrała i przyłożyła urządzenie do ucha.

- Halo, Eliza? - nie odezwała się, łzy popłynęły po policzkach, a z ust wydobył się kolejny szloch.

- Eliza? - jej pełen troski głos przypominał dziewczynie co miało miejsce kilka godzin temu.

- Pomóż mi, proszę. - odparła słabo

- Gdzie jesteś?

- ... Nie ja przepraszam.

- Gdzie jesteś?

- W domku za klubem.. na skraju lasu. Tylko...

- Zostań tam, zaraz będę.

Rozłączyła się, nie dając możliwości powiedzenia o możliwym mordercy w okolicy. Oparła się plecami o ścianę, by następnie po niej zjechać na ziemię. Zwinięta w kulkę płakała i czekała. Kilka minut później poczuła czyjąś dłoń na ramieniu, która następnie przeniosła się na głowę dziewczyny i przejechała po jej włosach. Przestraszona Eliza skuliła się bardziej i po raz kolejny szloch przeszedł jej ciałem.

- Cii, już dobrze. - usłyszała głos nauczycielki. Podniosła głowę i natrafiła na szare tęczówki matematyczki. - Nic ci już nie grozi. Powiesz mi si się stało?

- Ja... Tam.. boje się. - wydukała zlękniona.

- Ty, gdzie? - dopytywała spokojnie kobieta.

- Na górze, w pokoju... - nie dokończyła, z oczu poleciały łzy, a czarnowłosa ruszyła po schodach. - Nie, nie idź...

Weszła do wskazanego pomieszczenia, zatrzymując się w progu. Z obojętną twarzą popatrzyła na obraz masakry, by po chwili wrócić do uczennicy.

- Co się tam stało? - spytała starsza

- Nie wiem.. nie pamiętam.

- Więc powiedz, co pamiętasz?

- Siedziałam w domu, by potem pójść do klubu. Wypiłam trochę.. trochę dużo. Podeszła do mnie dziewczyna, chyba rozmawiałyśmy, zaproponowała mi zabawę. Zgodziłam się i poszłam z nią. Później pamiętam tylko pokój, kilka kobiet i kilku mężczyzn. Dalej już nie pamiętam. Tylko tyle co się obudziłam i to zobaczyłam.

Skończyła mówić i zapadła kilkuminutowa cisza. Patrzyła w podłogę, ale czuła wzrok nauczycielki na sobie. Wstała i podała rękę młodszej.

- Choć, mam ci dużo do powiedzenia. Zaczynasz wymykać się spod kontroli Eliza. - powiedziała tajemniczym głosem, ale w taki sposób, że dziewczynę przeszło dziwne, ale przyjemne uczucie.

Podała dłoń kobiecie, przy okazji rejestrując jej delikatną teksturę, miękką i ciepłą. Wstała i spojrzała w szare oczy kobiety.

- Elizabeth, nie jestem kimś za kogo mnie uważasz. Zrobiłam wiele złego i pewnie jeszcze zrobię. Niestety na obecną chwilę nie masz wyboru i musisz iść ze mną. Później zdecydujesz co zrobisz.

- Nie rozumiem...

- Zrozumiesz, choć idziemy. Zaraz będzie tu policja.

Nie czekając dłużej pani Winter wzięła dziewczynę w objęcia, by chwilę później znaleźć się przed domkiem na skraju jeziora otoczonego górami z jednej strony, z drugiej zaś lasem.

*//*
No witam, witam. Jak tam samopoczucie?

Na wstępnie powiem, że gdyby w rozdziale pojawiły się małe nieścisłości, to przepraszam za nie. Pomiędzy tym rozdziałem a poprzednim był spory odstęp czasowy jak je pisałam. I jest to kompletna improwizacja do rozwinięcia fabuły.

Kolejną rzeczą jest fakt, iż nie wiem czy w przyszły piątek rozdział będzie. Oczywiście postaram się by takowy był, ale nie mogę obiecać. Zobaczymy co będzie.

Natomiast obecnie, znów przechodzę lekki kryzys w pisaniu. Pomysł jest, jak poprowadzić wszystko dalej, ale brak chęci jak i czasu by napisać. Mniejsza o to.

Bardzo, ale to bardzo serdecznie dziękuję wszystkim, którzy tu są i czytają. Wiedzcie, że to motywuje, by nie zatrzymać się i pisać dalej by doprowadzić do końca opowieści.

Tak więc do następnego 🤗

Morning StarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz