Elizabeth siedziała i sprawdzała sprawdziany w swoim gabinecie. Prychnęła kiedy zobaczyła straszną bujdę w odpowiedzi na jej zadanie i skreśliła błędy na teście. Spojrzała góry ,kiedy zobaczyła Scorpiusa wchodzącego do jej gabinetu. Wyglądał jakoś inaczej. Był zdyszany ,a jego włosy nie były już tak idealnie ułożone tylko rozczochrane.
- Co jest ,Scorpius? - zapytała wpisując ocenę i odłożyła sprawdzian.
- Pani ,Potter. - powiedział biegnąc w jej kierunku dziwnie szczęśliwy. Zamarła słysząc jak ją nazwał i spojrzała na niego jak na idiotę. - Tak się cieszę ,że panią widzę.
- Coś ty wziął? - zapytała zdziwiona i wstała z krzesła i odłożyła sprawdziany do szufladki. - Jak ty mnie nazwałeś?
- Musi mi pani pomóc. - powiedział - Chodzi o pani syna. - Roześmiała się z niego.
- Nie mam żadnego syna ,Scorpius. - powiedziała śmiejąc się i kręcąc głową.
- Nie rozumie pani. - powiedział co potwierdziła.
- To prawda. Wracaj do swojego dormitorium. - zignorowała go.
- Przyszedłem do Pani ,bo jest pani jedną z najbardziej rozważnych osób jakie znam i wiem ,że mi pani uwierzy. - powiedział. Patrzyła na niego z otwartymi ustami i zamrugała kilka razy.
- Schlebiasz mi ,Malfoy. - powiedziała ,ale jej przerwał.
- Wiem ,że nie akceptuje pani tego świata. - powiedziała na co chciała się odezwać ,ale nie pozwolił jej - I mówię pani ,że jest inny świat. Inny niż ten ,w którym teraz pani jest. Ten świat nie jest prawdziwy. Znaczy jest. Ale nie do końca.
- Malfoy...
- Cofnąłem się w czasie z pani synem Andy'm ,którego teraz nie ma. Chcieliśmy ocalić Cedrika Diggory'ego. Najpierw pani Hermiona i pan Ron nie byli już małżeństwie i ich córka nie istnieje ,a kiedy chcieliśmy to naprawić usunęliśmy kompletnie pani rodzinę. Pani trójkę dzieci ,pracę w ministerstwie i małżeństwo Harrym Potterem.
- Malfoy ostrzegam cię ostatni raz! - powiedziała unosząc głos. - Jeszcze raz wspomnisz o takich niedorzecznych rzeczach i dostaniesz szlaban i gdzieś mam to jaką pozycję ma twój ojciec.
- Niech mi pani wejdzie do głowy. - powiedział ,a ona zamarła. Patrzyła na niego w ciszy i zastanawiała się co powiedzieć.
- Skąd wiesz?
- Od pani syna. -odpowiedział - Skąd inaczej mógłbym wiedzieć? Harry Potter w tym śmiecie nie żyję ,ale jest tam. Więc proszę panią ,niech mi pani pomoże. Dla niego. - patrzyła na niego chwilę po czym wyciągnęła różdżkę. Scorpius przestraszył się ,ale ona tylko wycelowała w drzwi.
- Colloportus. - powiedziała blokując drzwi do gabinetu.
- Umie pani używać magii bez wysiłku. - powiedział do siebie a Elizabeth zmarszczyła brwi.
- Oczywiście ,że tak. - powiedziała ,a on mimowolnie spojrzał na jej dłoń. Miała na sobie pierścionek z lekko zielonawym kamieniem i znamię śmierciożercy na nadgarstku.
- Więc nigdy pani nie obróciła pierścionka. - odpowiedział cicho - Nie musiała pani, bo się pani zgodziła.
- Idziesz czy nie? - zapytała otwierając właz z tyłu gabinetu.
- Dokąd idziemy? - zapytał.
- Przenosiliśmy te kryjówkę wiele razy. Niszczyli wszystkie. Idziemy do wierzby bijącej.
- My? - zapytał zdziwiony.
- Chodź i nie pytaj.
Zeszli w dół ,a potem trochę w górę. Potem weszli do pomieszczenia ,a Hermiona widząc Malfoya złapała go za kołnierz i przygwoździła do ściany.
CZYTASZ
Burden •Harry Potter•
FanfictionHarry ostatnio bardzo często spotykał się z Dumbledore'em, więc nie zdziwiło go zbytnio prośba o kolejne. Zdziwiła go tylko pora spotkania, ponieważ odbyła się ona dosyć późnym wieczorem. Mogło się wydawać, że słowa jakie Dumbledore wypowiedział do...