Od tygodnia już Umbridge uprzykrza wszystkim życie, nawet Snape'owi co jest dosyć dużym osiągnięciem. Od kiedy tylko została inkwizytorem czuję się jakby miała nad wszystkim władze. Siedzi na uch lekcjach ,przepytuje nauczycieli ,a czasem uczniów.
Właśnie siedziały z Danielle na śniadaniu w Wielkiej Sali i czekały na pocztę. Danielle chciała zobaczyć co piszą w proroku codziennym ,a Elizabeth jednak wolała nawet na to nie patrzeć ,według niej pisali same bzdury. Chciałam tylko wiedzieć czy opiekunowie przyślą im jakiś list.
Po chwili czekania każdy uniósł głowy i ręce w górę. Elizaebth jednak podniosła tylko głowę ,bo nie spodziewała się żadnego listu.
A jednak ,na jej już pusty talerz spadł list. Był w żółtej kopercie ,co ją zdziwiło ,bo opiekunowie nie lubili żółtych kopert. Są jacyś dziwni. Wzięła list w rękę. Na kopercie były napisane jej dwa imiona wraz z nazwiskiem. Powoli otworzyła kopertę ,nie wiedząc co mogę tam przeczytać.Droga Elizabeth
Jestem stuprocentowo pewna ,że mnie nie znasz. Ja i twoja prawdziwa matka ,nie miałyśmy zbytnio dobrych kontaktów. Jestem twoją ciotką ,ale nie rodowitą. Wyszłam za mąż za twojego wuja po dwóch latach jak się urodziłaś. Nie wiedziałam o twoim i twojej siostry istnieniu. Dowiedziałam się rok po ślubie. Nie mogłam was wziąć do siebie gdyż ,mój mąż nie miał zbyt dobrych kontaktów z twoja matką. Chciałabym was poznać. Może mogłabym wam cokolwiek opowiedzieć. Nazywam się Dorothy Celine Phelp. Jeżeli chciałybyście to możecie spędzić święta razem ze mną ,z moją siostrą ,jej mężem ,ich czwórką dzieci i paroma przyjaciółmi rodziny. Bardzo mi zależy aby nasza rodzina znowu była razem. Niestety ale na świętach nie byłoby mojego męża ,a ja zbytnio nie znałam waszej matki tak dobrze ,więc nie opowiedziałabym wam zbyt dużo.
Całuski , Dorothy
Patrzyła na list w osłupieniu. Pierwszy raz ktokolwiek z jej rodziny się do nich odezwał. Nikogo innego nie miały oprócz przyszywanych rodziców. Podała list Danielle ,która po przeczytaniu listu uśmiechnęła się do niej.
- To dobrze ,prawda? Poznamy kogoś z naszej rodziny. Opowiedzą nam o niej i w ogóle. To wspaniała okazja. -powiedziała Danielle. Elizabeth uśmiechnęła się do niej.
- Też tak uważam. Ty napisz do naszych opiekunów ,a napiszę do tej cioci.
- Nigdy nie nazwiesz ich rodzicami ,prawda?- zapytała smutno ,a Liz spojrzała jej prosto w oczy i pokręciła przecząco głową.
- Nigdy. -powiedziała ,po czym wstała i wyszła z Wielkiej Sali.
-To się nie uda Hermiona. Oni nigdy się na mnie nie zgodzą. - powiedział Harry kiedy szli w stronę spotkania. Hermiona i Ron zaproponowali mu żeby uczył ich obrony przed czarną magią. Zgodził się, nawet nie wiedział dlaczego.
CZYTASZ
Burden •Harry Potter•
FanfictionHarry ostatnio bardzo często spotykał się z Dumbledore'em, więc nie zdziwiło go zbytnio prośba o kolejne. Zdziwiła go tylko pora spotkania, ponieważ odbyła się ona dosyć późnym wieczorem. Mogło się wydawać, że słowa jakie Dumbledore wypowiedział do...